W ciągu kilku dni będzie gotowa ekipa rekonesansowa, która pojedzie do Wałbrzycha szukać tzw. złotego pociągu. Taką informację przekazał Tomasz Siemoniak, wicepremier i szef MON. Słynny „złoty pociąg”, który prawdopodobnie zakopany jest na terenie Wałbrzycha, ma zostać odszukany przez wojsko. Taką decyzję podjął Tomasz Siemioniak, wicepremier i szef MON. Na razie nie wiadomo dokładnie, co żołnierze mieliby robić w ramach pomocy władzom samorządu wałbrzyskiego w kwestii mitycznego pociągu. Minister Siemoniak podkreślił, że najpierw trzeba dokładnie ocenić sytuację na miejscu. W poniedziałek dolnośląski zespół zarządzania kryzysowego wydał decyzję o zabezpieczeniu terenu, na którym może znajdować się pancerny pociąg z czasów drugiej wojny światowej. Chodzi o obszar między 61. i 65. kilometrem trasy kolejowej Wrocław - Wałbrzych, w okolicach wałbrzyskiego dworca Szczawienko. To około 2 ha terenu, który będą przeszukiwać georadarem wojskowi specjaliści. W miniony piątek generalny konserwator zabytków Piotr Żuchowski poinformował media, że widział zdjęcie z georadaru i jest na prawie 99 proc. przekonany, że pod Wałbrzychem jest owiany legendą „złoty pociąg”. W pancernym składzie z czasów wojny ma znajdować miedzy innymi się słynne „złoto Wrocławia”, czyli sztaby złota z depozytów bankowych. Nie wszyscy wierzą w to, że pociąg rzeczywiście istnieje. Wojewoda dolnośląski Tomasz Smolarz podczas poniedziałkowego sztabu kryzysowego we Wrocławiu zwrócił uwagę, że w minionych latach wielokrotnie pojawiały się informacje o różnych znaleziskach, jednak niewiele z nich później się potwierdziło.