W rejonie wysp Bahama znaleziono kawałki styropianu, drewna oraz fragmenty kontenerów. Na razie nie ma jednak oficjalnego potwierdzenia, że pochodziły one ze statku „El Faro”, który zaginął na Atlantyku 4 dni temu. Na pokładzie kontenerowca znajdowało się 28 Amerykanów i 5 Polaków. Ich los nadal nie jest znany. Wcześniej znaleziono koła i kamizelki ratunkowe. Jedno z kół wyłowionych przez ekipę poszukiwawczą miało napis „El Faro”. Piloci zaobserwowali na wodzie plamy ropy. Kontenerowiec „El Faro” płynął z Florydy do Puerto Rico. Kontakt z załogą urwał się w czwartek rano. W rejonie, gdzie znajdował się „El Faro”, szalał potężny huragan Joaquin. Kapitan El Faro wysłał wiadomość, że statek stracił napęd, nabiera wody i jest odchylony o 15 stopni od pionu. Później ustała wszelka łączność z jednostką. Dwa kutry ratunkowe bez przerwy prowadzą akcję poszukiwawczą. W akcji pomagają trzy samoloty C-130 oraz helikopter ratowniczy MH-60. Dotychczas przeszukano obszar o powierzchni ponad 3 tys. kilometrów kwadratowych. Pogoda wciąż daje się we znaki ratownikom. Fale sięgają 8-9 metrów, a wiatr wieje z prędkością 90 kilometrów na godzinę. Widoczność jest ograniczona do 8 kilometrów. Los załogi, w tym pięciu Polaków, wciąż jest nieznany. Jedna z hipotez głosi, że statek wcale nie musiał zatonąć. – Być może on cały czas płynie, tylko został zniesiony przez huragan w inne miejsce i nie ma z nim łączności – mówił Piotr Orłowski, korespondent Polskiego Radia.