W Pałacu Elizejskim Francois Hollande przyjął Amerykanów i Brytyjczyka, którzy w piątek obezwładnili uzbrojonego mężczyznę w pociągu na trasie Amsterdam-Paryż. Prezydent Francji odznaczył śmiałków Legią Honorową. Napastnika, Marokańczyka Ayouba el Khazzaniego, który był uzbrojony w karabin kałasznikow, pistolet automatyczny i nóż jako pierwszy próbował powstrzymać 28-letni Francuz, ale napastnik się wymknął i oddał kilka strzałów, raniąc w klatkę piersiową innego podróżnego. Ostatecznie obezwładnili go trzej młodzi Amerykanie – w tym dwaj żołnierze. Pomagał im 62-letni Brytyjczyk. Podczas uroczystości w Pałacu Elizejskim prezydent Holland dziękował za wszystko, co współcześni bohaterowie zrobili w pociągu. Dziękował za odwagę, zimną krew i poświęcenie. – Zrobiliście to w interesie naszej ludzkiej społeczności, która nie zgadza się na przemoc – mówił. El Khazzani miał przy sobie broń automatyczną i co najmniej 300 sztuk amunicji. Jak twierdzi jego adwokat, Sophie David, Marokańczyk nie planował zamachu terrorystycznego. Prawniczka powiedziała, że był „zdumiony”, gdy usłyszał zarzut terroryzmu. Mówi, że „miał jedynie” zamiar obrabować pasażerów pociągu, bo potrzebował pieniędzy”. El Khazzani twierdzi również, że swoją broń, czyli karabin maszynowy Kałasznikowa, pistolet automatyczny Luger i nóż… po prostu znalazł w parku niedaleko dworca w Brukseli. 26-letni napastnik twierdzi, że nie oddał ani jednego strzału, bo jego broń zacięła się, a zaraz potem został powalony na ziemię i skrępowany przez pasażerów. Gdy Sophie David powiedziała mu o trzech rannych, był zaskoczony i powtórzył, że nawet nie słyszał strzałów. El Khazzani był wcześniej notowany jako sympatyk radykalnych organizacji islamskich. Spędził również kilka miesięcy w Syrii.