Niepowodzeniem zakończyło się wystrzelenie bezzałogowego statku kosmicznego Dragon z przylądka Canaveral na Florydzie. Według NASA, rakieta Falcon 9, która wynosiła go na orbitę okołoziemską eksplodowała w trzeciej minucie lotu. Na pokładzie Dragona były dwie tony sprzętu i zapasów dla załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Start odbył się normalnie, pierwsze sekundy lotu też przebiegły bez zakłóceń. Ale później kontrola lotu potwierdziła, że jest poważna awaria i że statek, a także rakieta Falcon 9, uległy zniszczeniu. Dragon leciał na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Wiózł sprzęt i zapasy, w tym warzywny ogródek i systemy do monitorowania bakterii, badania meteorów czy analizy fragmentów ludzkich genów. Do ISS miał dokować pojutrze. Była to siódma tego typu misja nadzorowana przez prywatną firmę Space X. Jej eksperci sprawdzają teraz, dlaczego Dragon rozpadł się w powietrzu. Jak donosi Reuters, załoga ISS ma zapasy na jeszcze cztery miesiące. Rosjanie już w piątek zamierzają wysłać na stację swój transportowy statek Progress.