Kilka tysięcy osób wzięło udział w proteście Solidarności przed siedzibą Komisji Europejskiej w Warszawie. Związkowcy sprzeciwiają się – jak mówią – „ingerencji Komisji w sprawę obniżenia wieku emerytalnego w Polsce”. Przewodniczący NSZZ „Solidarność” Piotr Duda mówił, zwracając się do zgromadzonych, że zarzut Komisji Europejskiej, jakoby w Polsce kobiety były dyskryminowane, jest kpiną i nieporozumieniem. Ryszard Czarnecki zapowiedział walkę o prawa Polski w Unii Europejskiej. Zachęcił uczestników demonstracji do przeprowadzenia podobnego protestu w Brukseli.
Bruksela twierdzi, że różnicowanie wieku, w jakim kobiety i mężczyźni mogą odchodzić na emeryturę jest dyskryminujące i sprzeczne z dyrektywą o równości płci w dziedzinie zatrudnienia. Pod koniec lipca wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans skrytykował nową polską ustawę o sądach. Zakwestionował między innymi różnicę w wieku przechodzenia na emeryturę kobiet i mężczyzn pracujących w sądach.
Później, w korespondencji z polskimi związkami zawodowymi Komisja Europejska miała zasugerować, że nie tylko w sądach, ale „w każdym innym zawodzie różnice w wieku emerytalnym są formą dyskryminacji”. Marek Lewandowski, rzecznik Solidarności, te słowa uznaje za próbę ingerencji Komisji w sprawę obniżenia wieku emerytalnego w Polsce. Związkowiec wskazuje, że niższy wiek emerytalny dla kobiet to przywilej, nie dyskryminacja.
Rzecznik zapowiada, że jeśli będzie to konieczne, związkowcy pojadą protestować również w Brukseli. Jego zdaniem Komisja chce naciskać na Polski rząd, by porzucił projekt obniżenia wieku emerytalnego. – Komisja nie ma do takich działań prawa – podkreśla. Polska reforma emerytalna wchodzi w życie w październiku. Za jej sprawą mężczyźni będą mogli przejść na emeryturę w wieku 65-ciu lat, a kobiety – 5 lat wcześniej. To powrót do stanu sprzed 2012. Wtedy rząd PO-PSL wprowadził reformę, zgodnie z którą wiek emerytalny miał być stopniowo podnoszony do 67. roku życia, niezależnie od płci.