Donald Trump ogłosił stan zagrożenia w pięciu gminach Kalifornii, którą nadal pustoszą groźne pożary. Decyzja amerykańskiego prezydenta umożliwia zwiększenie pomocy federalnej dla władz lokalnych. Z ogniem walczą tam tysiące strażaków. W Kalifornii płonie 6 dużych pożarów. Ogień strawił już obszar o powierzchni 65 tysięcy hektarów. Wczoraj ewakuację nakazano kolejnym tysiącom osób. Innym pozwolono na powrót do domów. Od początku tygodnia 190 tysięcy Kalifornijczyków musiało uciekać w bezpieczne miejsca. Z ogniem walczy w tej chwili ponad 5 tysięcy strażaków. Walkę z żywiołem utrudnia silny i suchy wiatr w porywach do 80-90 km/h.
W najgroźniejszym z pożarów, zlokalizowanym w rejonie miasta Ventura, spłonęło 50 tysięcy hektarów lasów i traw. Z dymem poszło tam prawie pięćset domów. Pożar ten strażacy opanowali jak dotąd zaledwie w 10 procentach.
Wczoraj w 16 okręgach Kalifornii zamknięte były szkoły. Ponad 20 tysięcy domów w San Diego straciło prąd. Gubernator Jerry Brown wystąpił do władz federalnych o pomoc w walce z żywiołem. W odpowiedzi prezydent Donald Trump wydał deklarację o stanie zagrożenia w gminach Los Angeles, Riverside, San Diego, Santa Barbara i Ventura. Amerykański prezydent polecił Departamentowi Bezpieczeństwa Kraju i Agencji Zarządzania Kryzysowego udzielenie pomocy w walce z ogniem i pomocy poszkodowanym.
Żywioł paraliżuje przemysł filmowy zlokalizowany w Los Angeles. Wstrzymano produkcję filmów i reklam, kto może, szuka nowych miejsc do kręcenia zdjęć, bo okolice są zagrożone pożarami. (IAR, REUTERS)