ORP „Ślązak” zwodowany. Jego budowa ślimaczyła się aż 14 lat i kosztowała tak dużo, że omal nie utopiła budżetu Marynarki Wojennej. Ministerstwo Obrony Narodowej zdołało jednak uratować okręt, zmieniając jego przeznaczenie i nazwę. Marynarze otrzymali nowoczesny okręt patrolowy zamiast korwety „Gawron”.
Korweta „Gawron” stała się symbolem upadku polskiej Marynarki Wojennej. „Ślązak” ma być początkiem jej odbudowy.
Pierwszy od ponad 20 lat okręt wojenny dla polskiej Marynarki Wojennej
trafia na morze. Okręt przeszedł do historii stojąc jeszcze w suchym
doku. A był w nim wyjątkowo długo. Prace nad kadłubem rozpoczęto 14 lat
temu. Budowa pochłonęła około miliarda złotych, kilkakrotnie więcej niż
planowano. Niedokończony okręt trzy lata temu miał trafić na złom, ale
MON zdecydował się go ratować.
Na etapie projektu „Ślązak” miał być korwetą i nazywać się „Gawron”.
Dokończenie budowy kosztowałoby jednak kolejne setki milionów złotych.
To duży patrolowiec. Okręt jest długi. Ma 95 metrów długości i 13 metrów
szerokości. Jego wyporność to 1800 ton, dwa silniki o mocy prawie 9
tys. koni mechanicznych mogą go rozpędzić do 30 węzłów.
Okręt wyposażono w armatę i karabiny, ale nie ma wyrzutni torped, które były zaplanowane w "Gawronie". W tym roku,
oprócz "Ślązaka", zwodowany będzie jeszcze niszczyciel min "Kormoran".
Źródło: TVP Info, tvp.info