• Wyślij znajomemu
    zamknij [x]

    Wiadomość została wysłana.

     
    • *
    • *
    •  
    • Pola oznaczone * są wymagane.
  • Wersja do druku
  • -AA+A

NIK o wiatrakach

14:59, 27.07.2014
NIK o wiatrakach

fot. archiwum
fot. archiwum

Podziel się:   Więcej
Decydując o lokalizacji elektrowni wiatrowych władze gmin ignorowały głos mieszkańców, a wiatraki stawiano m.in. na działkach radnych, burmistrzów, wójtów, pracowników urzędów gmin – wynika z raportu NIK. – Czysta energia musi być czysta – podkreśla prezes Izby. Z opublikowanego w sobotę raportu NIK wynika, że proces powstawania farm wiatrowych przebiegał często w warunkach zagrożenia konfliktem interesów, brakiem przejrzystości i korupcją.

Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski podkreślił, że ważny sektor zielonej energii rozwija się w złych warunkach: prawo jest nieprecyzyjne, nie ma rzetelnego nadzoru technicznego, są niejasne związki inwestorów z osobami zatrudnionymi w gminach, a czasami towarzyszą temu lokalne konflikty społeczne. Podczas kontroli ustalono, że żadna ze skontrolowanych gmin, nawet przy licznych protestach, nie zorganizowała referendum w tej sprawie, mimo że zezwalały na to przepisy. Decyzje w imieniu społeczności lokalnych podejmowane były wyłącznie przez radnych. Co prawda gminy umożliwiały mieszkańcom wyrażanie opinii na każdym etapie, ale obawy przeciwników z reguły nie były uwzględniane - podała NIK.

W 39 proc. skontrolowanych gmin elektrownie powstawały na gruntach należących m.in. do: radnych, wójtów, burmistrzów, czy pracowników gmin. – Czysta energia musi być czysta, a tymczasem w części gmin elektrownie wiatrowe wybudowano na gruntach należących do osób zatrudnionych w urzędach gmin lub do radnych, czyli do osób, które uczestniczyły w podejmowaniu decyzji co do lokalizacji elektrowni – powiedział Kwiatkowski. Izba zwróciła też uwagę na problem finansowania dokumentacji planistycznej samorządu przez inwestorów. W niektórych przypadkach gminy otrzymywały darowizny od firm. – Potrzebna wszystkim zielona energia powinna wiązać się z przejrzystością w działaniach samorządów i precyzyjnym prawem, a nie, jak w przypadku wielu elektrowni wiatrowych, z korupcją i z prywatą. Zgoda większości gmin na lokalizację elektrowni wiatrowych była uzależniana od sfinansowania przez budowniczych farm dokumentacji planistycznej lub przekazania na rzecz gminy darowizny. To jest mechanizm korupcjogenny – ocenił prezes Izby.

NIK zwróciła uwagę, że polskie przepisy nie określały dopuszczalnej odległości elektrowni od domów, a rozwiązania w innych państwach UE były różne. Odległość budowy turbin od domów mieszkalnych określano najczęściej w metrach, ale czasami na podstawie poziomu dopuszczalnego hałasu. Izba zwróciła też uwagę na to, że dozór techniczny nie interesował się bezpieczeństwem działania generatorów, wirników, transformatorów czy łopat śmigła. NIK zwróciła też uwagę na kwestie podatkowe. Organy podatkowe z jednej strony, a inwestorzy - z drugiej, inaczej interpretowali podstawę opodatkowania elektrowni podatkiem od nieruchomości. Ponadto inwestorzy, mimo protestów, mogli stawiać wiatraki na terenach chronionych. Najwyższa Izba Kontroli zaleciła zmianę przepisów dot. m.in. prawa budowlanego i zagospodarowania przestrzennego. Kontrola, dotycząca lat 2009-2013, została przeprowadzona od 29 sierpnia 2013 r. do 14 lutego br. na terenie 10 województw. Objęła 28 urzędów gmin, 19 starostw powiatowych oraz 19 powiatowych inspektoratów nadzoru budowlanego. Informację o wynikach kontroli NIK przekazała m.in. prezydentowi, premierowi, odpowiednim resortom, a także CBA i ABW.

Źródło: PAP

zobacz również

    brak informacji