W Katowicach zakończyło się ostatnie pożegnanie małżeństwa dziennikarzy – Brygidy Frosztęgi-Kmiecik i Dariusza Kmiecika – oraz ich 2-letniego synka Remigiusza. Rodzina zginęła w katastrofie kamienicy w centrum miasta. – Jeśli każda śmierć jest zawsze przedwczesna, to cóż powiedzieć o nagłej śmierci młodej rodziny z małym dzieckiem – mówił metropolita katowicki abp Wiktor Skworc w homilii podczas uroczystości pogrzebowych.
Przed mszą żałobną w archikatedrze pw. Chrystusa Króla w Katowicach, rodziny dziennikarzy odebrały Złote Krzyże Zasługi, przyznane małżeństwu pośmiertnie przez prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Odznaczenia, przyznane za osiągnięcia w działalności dziennikarskiej i wyjątkową wrażliwość społeczną w pracy reporterskiej, wręczyła rodzinie Joanna Trzaska-Wieczorek z Kancelarii Prezydenta RP. W krótkim wystąpieniu podkreśliła, że oboje dziennikarze starali się zawsze w swojej pracy służyć prawdzie i człowiekowi.
– Brygida, Dariusz i mały Remigiusz dają nam wszystkim bezcenną lekcję. W naszym świecie porażonym materializmem, kultem przyjemności, goniącym za newsami i głodnym sensacji, w świecie zachowującym się, jakby Boga nie było, jakby doczesność miała trwać wiecznie, młoda, tragicznie zmarła rodzina z naszego miasta wstrząsająco przypomina, że życie jest po prostu kruche. Przemijamy wszyscy bez wyjątku i zdążamy ku wieczności – mówił w homilii abp Skworc.
W katedrze, oprócz pogrążonej w żałobie rodziny, zgromadzili się koledzy obojga zmarłych małżonków z redakcji TVP i TVN, przyjaciele, przedstawiciele lokalnych władz oraz mieszkańcy Katowic.
– Osiem lat temu przyszedł do nas, do redakcji, młody chłopak. Po trzech dniach wszyscy myśleli, że on jest z nami od zawsze – wspominał zmarłego kolegę Kamil Durczok z TVN. – Potem nasza (redakcyjna) rodzina powiększyła się o jego rodzinę – wypiliśmy weselną wódkę i cieszyliśmy się, że postanowili spędzić resztę życia razem. „Ładnie się życie układało” – taki tytuł nosi jeden z reportaży Brygidy – mówił Durczok.
Bezpośrednio po mszy odbyły się uroczystości pogrzebowe na cmentarzu komunalnym.
– Od kilku dni włóczymy się po domu, włóczymy się po redakcji, nie wiemy o czym rozmawiać, bo i tak wszystko zmierza w jedną stronę, bo nic nie rozumiemy. Brydziu jest parę niedokończonych rozmów. Wiesz, nigdy tego nie mówiłem, ale tylko ty tak potrafiłaś podejść do człowieka i od razu każdy się otwierał. Inny mógłby pół dnia pytać, ty od razu trafiałaś na historię – tak żegnał swoją redakcyjną dziennikarz TVP Katowice, Tomasz Nieć.
Wspominał, że to właśnie Brygida namówiła go na pierwszy występ przed kamerą, a Darek pierwszy raz namówił go na to, aby stanął po drugiej stronie kamery. – Gdzieś tam jest wiele historii do wysłuchania, kiedyś wszystkie nam opowiesz – mówił.
Brygida Frosztęga-Kmiecik, Dariusz Kmiecik i ich syn zginęli w czwartkowym wybuchu gazu w kamienicy w centrum Katowic.
Eksplozja zniszczyła trzy kondygnacje kamienicy u zbiegu ulic Chopina i Sokolskiej, w ścisłym centrum Katowic. Zawaliła się ściana frontowa części obiektu, ocalał tam tylko wysoki parter.
W czwartek późnym wieczorem ratownicy, po kilkunastu godzinach akcji, dotarli w gruzowisku do ciał trzech zaginionych osób. W nocy potwierdzono ich tożsamość, byli to dziennikarze oraz ich dziecko.
Brygida Frosztęga-Kmiecik była reportażystką w TVP Katowice, jej mąż reporterem „Faktów” TVN.
Źródło: PAP, TVP Info