Istnieją obawy, że około 700 imigrantów mogło zginąć na Morzu Śródziemnym, gdy kuter, którym płynęli z Libii do Włoch przewrócił się - podały w niedzielę włoskie media. Podczas
wielkiej akcji ratunkowej znaleziono dotąd 24 ciała, uratowano 28 rozbitków.
Do tragedii doszło w nocy z soboty na niedzielę na wodach
międzynarodowych, w odległości 60 mil morskich (111 km) od
brzegów Libii.
Z pokładu kutra rybackiego pełnego imigrantów wystosowano
wezwanie o pomoc, które odebrał sztab akcji ratunkowych włoskiej
Straży Przybrzeżnej. Jednostka miała kłopoty z nawigacją.
Natychmiast na pomoc wysłano portugalski statek handlowy, który
znajdował się najbliżej miejsca tragedii. Przypuszcza się, że właśnie na widok nadchodzącej pomocy imigranci stłoczeni na dryfującym statku rybackim zebrali się wszyscy przy jednej burcie i to mogło spowodować jego przewrócenie.
W akcji poszukiwania rozbitków uczestniczą statki i samoloty
włoskiej Straży Przybrzeżnej i marynarki wojennej, załogi z Malty oraz jednostki biorące udział w unijnej operacji patrolowania Morza Śródziemnego - Tryton.
W komentarzach włoskich mediów po tej kolejnej tragedii na Morzu
Śródziemnym - być może największej z dotychczasowych - dominuje
przekonanie, że Włochy zostały pozostawione same sobie. We
Włoszech panuje bowiem przekonanie, że obecna mała unijna
operacja morska Tryton, koordynowana przez agencję Frontex, jest
niewystarczająca.
"Potrzebna jest wielka ogólnoeuropejska operacja patrolowania Morza Śródziemnego" - powiedziała w wywiadzie dla włoskiej telewizji rzeczniczka Urzędu Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców Carlotta Sami. "Prosimy o to od roku i nie mamy odpowiedzi" - podkreśliła.
(PAP)