Kultura

Harrison Ford. Stolarz, którzy przypadkiem został legendą

Harrison Ford jako Indiana Jones. Aktor ubrany w kapelusz i rozciętą koszulę.
Harrison Ford od lat uchodzi za jedną z największych gwiazd kina. W 2024 r. świętuje 82. urodziny. Fot. Paramount Pictures/ Getty Images
podpis źródła zdjęcia

Harrison Ford marzył o podboju Hollywood i od zawsze planował zostać aktorem. Artysta dziś jest uznawany za jedną z największych legend kina. Tymczasem mało brakowało, a przyszły Han Solo i Indiana Jones porzuciłby swoje sny na rzecz… stolarstwa.

Harrison Ford, który 13 lipca 2024 r. kończy 82 lata, w 1997 r. zwyciężył w plebiscycie magazynu „Empire” i znalazł się na pierwszym miejscu na liście „100 najlepszych aktorów wszechczasów”. Filmy z jego udziałem zarobiły w USA prawie 3,4 miliarda dolarów, a na świecie 6 miliardów. To oznacza, że jest on jedną z najbardziej dochodowych gwiazd Hollywood. 


Trudno w związku z powyższym uwierzyć, że wielka kariera Harrisona zaczęła się… zupełnym przypadkiem, kiedy aktor miał 34 lata. Ford od zawsze marzył, że zdobędzie sławę w Hollywood, ale przez wiele lat występował jedynie w niewielkich rolach. 


Najczęściej nie był nawet wspominany w napisach końcowych, a kiedy stało się to po raz pierwszy, przedzielono jego imię i nazwisko literą J., aby widzowie nie pomylili aktora z nieżyjącym artystą kina niemego.

Zobacz film „Wiek Adaline” w TVP VOD

Harrison Ford zaczął karierę od stolarki

Sprawdź, o czym nie możesz zapomnieć, wybierając się w podróż autem. Fot. maxbelchenko/ Shutterstock

Co zabrać w podróż samochodem? Lista niezbędnych rzeczy na wakacyjny wyjazd

Kultura

Kreacje aktora początkowo były nieprzekonujące, a jeden z producentów powiedział mu nawet, aby dał sobie spokój, ponieważ nie nadaje się na aktora i nie ma dla niego przyszłości w przemyśle filmowym. Równocześnie epizody nie wystarczały na utrzymanie rodziny, więc aktor zrobił kurs stolarza i rozpoczął pracę w wyuczonym zawodzie.


Dzięki nowemu zajęciu zapewnił swojej pierwszej żonie i dzieciom byt na przyzwoitym poziomie. Meble i prace ciesielskie hobbystycznie wykonuje dla siebie i przyjaciół do dziś. Zbudował nawet od podstaw własny dom na ranczo.


Nieprzeciętne zarobki sprawiły, że prawie porzucił marzenia o zdobyciu sławy. Również bliscy przekonywali Harrisona, aby odpuścił sny i zajął się „porządną robotą”. I wtedy znalazł się na planie „Gwiezdnych wojen” mało znanego jeszcze George’a Lucasa. Reżyser był przeciwny zatrudnieniu Forda, ponieważ poszukiwał nowych osób, a ów wystąpił już w jego produkcjach.


Zgodził się jednak – dzięki namowom Francisa Forda Copolli, któremu niewystępujący od około 4 lat Harrison ozdabiał biuro – aby 34-latek przeczytał kwestie Hana Solo aktorom aspirującym do roli Chewbaccy. Zaprezentował się znakomicie, a Lucas zaryzykował powierzenie mu roli jednej z najważniejszych postaci w „Gwiezdnych wojnach”.

Harrison Ford jako Indiana Jones. Najsłynniejsza scena jest improwizacją

Legendarnym Indianą Jonesem został kilka lat później, kiedy Steven Spielberg wyreżyserował „Poszukiwaczy zaginionej Arki” na postawie scenariusza George’a Lucasa. To właśnie tu znajduje się scena, gdy znany archeolog natknął się na rosłego Egipcjanina z mieczem. 


Mężczyzna zaczął popisywać się szermierskimi umiejętnościami, a Indy spojrzał na niego ze zmęczoną miną i wyciągnął pistolet, a następnie zastrzelił przeciwnika. Opisywany moment jest improwizacją aktora. Ford w dniu zdjęć miał zatrucie pokarmowe i postanowił samowolnie skrócić scenę, ponieważ „co dziesięć minut biegał na zaplecze sanitarne”. Jones kwituje tę walkę słowami: „nie przychodź nigdy z mieczem na strzelaninę”

Aktor uznaje serię o Indianie Jonesie za największą produkcję w swoim dorobku. I pilnie jej strzeże. Kiedyś został zapytany, kim reżyserowie mogliby go zastąpić w roli archeologa. „Nikim. To ja jestem Indiana Jones” – odparł bez zawahania.Interesująca jest również historia postarzania kultowego kapelusza Indiany.

Początkowo był on zbyt czysty i nowoczesny, więc projektantka na nim… usiadła i kazała to zrobić również Fordowi. Z kolei wcześniej celowo zniszczyła jego kurtkę za pomocą scyzoryka i stalowej szczotki.

Harrison Ford to bohater nie tylko na planie

Filmowy Indiana jest odważny i ratuje damy w potrzebie oraz niestrudzenie walczy ze złem. Tymczasem mało kto wie, że aktor również w prawdziwym życiu dał kilka razy przykład heroizmu. Tak jak w 2017 r., kiedy był świadkiem poważnego wypadku na autostradzie. Natychmiast wyskoczył wówczas z auta i razem z innymi osobami ocalił życie kierowcy. Rzecz została pokazana w wiadomościach, a Harrisona w mediach przedstawiono jako przykład wzorowej postawy w niebezpieczeństwie.


Kilkanaście lat wcześniej, w 2000 r., pomógł również Sarah George. Turystka poprosiła o pomoc przez radio, ponieważ zasłabła podczas wyprawy na szczyt Table Rock (3385 m). Lecący wówczas helikopterem aktor odebrał wezwanie i zlokalizował kobietę oraz jej przyjaciółkę z pokładu swojej maszyny. Następnie wylądował w ciężkich warunkach i zabrał obie do szpitala


Z kolei niecały rok później aktor odnalazł 13-letniego harcerza, który samotnie zabłądził podczas deszczowej nocy w dziczy w parku Yellowstone. Dziś, mimo iż ma już 82 lata, nadal służy pomocą i jest ochotniczym pilotem helikoptera poszukiwawczo-ratowniczego. Podczas swojej służby pomógł wielu osobom. Ford udziela się również charytatywnie i wspiera liczne akcje pomocowe. Nie chwali się jednak nimi, w przeciwieństwie do innych osób z branży.

Harrison Ford prawie zginął. Na statku kosmicznym

Wspomniane wyżej lotnictwo jest jego pasją, a aktor od wielu lat ma uprawnienia pilota śmigłowców i samolotów. Posiada własny odrzutowiec Gulfstream IV, który prowadzi… zupełnie samodzielnie. Występuje również w kampaniach związanych z branżą.




Zazwyczaj dobrze mu idzie za sterami, ale raz prawie poniósł śmierć. Kierował wówczas niewielką zabytkową maszyną, która miała awarię silnika. Aktor zgłosił problem i poleciał nad pole golfowe, aby wylądować z daleka od ludzi. Niestety rozbił się i złamał rękę oraz doznał obrażeń głowy. Z wraku wydobyli Harrisona przypadkowi ludzie. Ford dostał wówczas pochwały od innych lotników za oddalenie się od zabudowań i siedzib ludzkich. Jeden z nich powiedział, że było to „absolutnie pięknie wykonane lądowanie awaryjne przez niewiarygodnie dobrze wyszkolonego pilota”. 


Najbliżej śmierci był jednak na… statku kosmicznym, który zbudowano na potrzeby produkcji „Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy”. Noga 73-latka została wówczas zmiażdżona przez „drzwi hydrauliczne zamykające się z prędkością światła”. Rzecz skończyła się na poważnym złamaniu i wizycie w szpitalu, ale życie aktor zawdzięcza szczęściu



Podczas rozprawy, którą wytoczono przedsiębiorstwu obsługującemu rekwizyt, sąd poinformował, iż zabrakło jedynie kilku milimetrów, aby aktor został uderzony w głowę. Na szczęście po dwumiesięcznej rehabilitacji wrócił na plan, a my doczekaliśmy się nowych przygód Indiana Jonesa w produkcji, która w kinach zagościła 30 czerwca 2023 r.


RS

Więcej na ten temat