Rozrywka

Jak będzie wyglądała podróż poślubna Pawła i Marty z „Rolnik szuka żony”? [NASZ WYWIAD]

Marta Paszkin i Paweł Bodzianny zdradzają, gdzie udadzą się w podróż poślubną....Fot. TVP
Marta Paszkin i Paweł Bodzianny zdradzają, gdzie udadzą się w podróż poślubną....Fot. TVP
podpis źródła zdjęcia

Paweł Bodzianny i Marta Paszkin to para znana z siódmego sezonu programu „Rolnik szuka żony”. Młodzi rodzice Adasia szybko zdobyli sympatię widzów i do dziś cieszą się dużą popularnością w sieci. Tylko nam w specjalnym wywiadzie Paweł i Marta postanowili opowiedzieć, jak wygląda ich obecne życie, co szykują na walentynki oraz gdzie udadzą się w podróż poślubną...

Od zakończenia 9. edycji „Rolnika…” minęły już 3 lata. W jaki sposób zmieniło się Wasze życie po zakończeniu programu? 

 

Marta: Nie, już absolutnie nie wracamy do tego. Nie rozpamiętujemy. Poznaliśmy się w taki a nie inny sposób, ale myślę, że z czasem ludzie już nie rozpamiętują, jak to było na początku. Mamy teraz bieżące sprawy, problemy, ale na pewno wspominamy to jako piękne doświadczenie. No i dzięki niemu to wszystko się stało. 


Paweł: Ja dodam też od siebie, że właśnie mamy za dużo takich codziennych zajęć, aby mieć czas na myślenie o tym, co było trzy lata temu. Cieszymy się, że się poznaliśmy dzięki programowi, ale już nie wracamy myślami tak często do tego, co było. Tylko skupiamy się bardziej na tym, co będzie.  

 

 

Zanim przejdziemy do tych bieżących tematów, czy może zdradzicie nam chociaż najzabawniejszą sytuację na planie lub jakąś wpadkę, która się wydarzyła? 

 

Paweł: Ja miałem wpadkę, najistotniejszą, kiedy zażartowałem z Marty, że nie mam w planach randki z nią... To było chyba kluczowe w tym wszystkim, bo wtedy jej reakcja otworzyła mi oczy i wiedziałem, co stracę... Ten moment był chyba najistotniejszy i później… nasza randka. Ja po prostu wtedy wiedziałem, że to jest TA OSOBA, do której coś zaczynam czuć, a te dwie pozostałe przestały mnie już obchodzić. Dlatego też po powrocie z randki im podziękowałem. Dalszą część programu chciałem kontynuować z Martą.  

A jak wygląda Wasze życie teraz? Nie da się ukryć, że jest ono nieco inne niż przed programem. 


Marta: Ja na razie jestem na urlopie macierzyńskim, więc pracę w korporacji zawiesiłam. To wszystko wygląda inaczej, ale teraz jestem już taka dopełniona i szczęśliwa. Nie to, że wtedy byłam nieszczęśliwa, ale brakowało mi ciepła rodzinnego. Teraz odnajduję radość w przygotowywaniu mężowi jedzenia, oczywiście w dzieciach, mamy maluszka na pokładzie i ośmiolatkę, więc jest co robić. Zmieniło się wszystko na lepsze.  


Paweł: U mnie podobnie. Jedyne, co sprzed programu zostało, to jest to, czym się zajmuję, bo w dalszym ciągu jestem rolnikiem. Prowadzę hodowlę krów i mam w związku z tym sporo zajęć, ale po pracy nie spotykam się tak często ze znajomymi, bo właśnie jest rodzina, dom. Są już inne priorytety, a coś, do czego kiedyś dążyłem, spełniło się.  

 

Pawle, teraz pytanie do Ciebie: jak odnajdujesz się w roli taty? Nie da się ukryć, że Marta ma nieco więcej doświadczenia w opiece nad dziećmi, natomiast Adaś jest Twoim pierwszym dzieckiem. Jak się czujesz w roli rodzica? 

 

Paweł: Myślę, że się odnajduję bardzo dobrze i jest to najlepsza rola, jaką można sobie chyba wymarzyć. Adaś właśnie siedzi tutaj z nami, codziennie patrzę, jak rośnie, jak się rozwija. Jest to fantastyczne uczucie i jestem za to bardzo wdzięczny, że nam się tak udało. Wiadomo, że różnie to może być. Mam starszych kolegów, którzy do tej pory sobie nie ułożyli życia. A my z Martą się odnaleźliśmy i tak nam się to fajnie ułożyło, że mamy Adasia, mieszkamy razem, kochamy się i wszystko jest dobrze. 


Marta: Ja dodam, że Paweł jest bardzo dobrym tatą, takim spokojnym. To ja chyba jestem bardziej taka... chociaż nie, ty też potrafisz panikować, że płacze, bo go coś boli, ale tak to Paweł jest naprawdę bardzo dobry, bardzo dużo pomaga. Właściwie wszystko, co trzeba robić, to robi przy Adasiu, więc jest dla mnie ogromnym wsparciem. 

W programie mieliście okazję poznać dużo nowych osób. Jak obecnie wygląda Wasz kontakt z pozostałymi uczestnikami programu, czy utrzymujecie jakieś relacje? 

 

Paweł: Brakuje czasu. 


Marta: Tak, zresztą to jest program, w którym spędziliśmy ze sobą tak naprawdę pięć dni, więc trudno tu mówić o jakimś zacieśnianiu więzi. Ja nie mam kontaktu z ludźmi, z którymi studiowałam przez pięć lat, więc jak mówić o tym, żeby po kilku dniach zbudować relacje... Natomiast na pewno bardzo kibicujemy tym parom, które się połączyły po naszej edycji (bo wcześniejszych jakoś specjalnie nie oglądaliśmy), np. Asia i Kamil lub teraz te następne młode pary. To jak najbardziej.  


Paweł: Obserwujemy ich na Instagramie, patrzymy, co się dzieje u nich. Tak jak Marta wspomniała, nie za bardzo jest czas, aby utrzymywać kontakt, poza tym dzieli nas duża odległość, a nawet podczas nagrań programu nie mieliśmy kontaktu ze wszystkimi uczestnikami. Z niektórymi praktycznie w ogóle poza finałem i odcinkiem, gdzie nagrywaliśmy czołówkę. No i przede wszystkim brakuje czasu, aby utrzymywać kontakt.  

 

Na swoich profilach instagramowych zamieszczacie wiele zdjęć z zagranicznych podróży. Czy możecie nam zdradzić, jakie kraje planujecie odwiedzić w tym roku?  


Paweł: W zeszłym roku było nam łatwiej, bo byliśmy z Martą na początku na Zanzibarze, a później w Dubaju. Teraz z Adasiem boimy się takich dalszych lotów, bo nie wiemy, jak on by je znosił, więc akurat w lutym polecimy do Egiptu, ponieważ tam jest blisko, a pod koniec lutego powinno być już ciepło.  


Marta: Ze względu na ślub też jakoś za bardzo nie chcemy szaleć. Natomiast po ślubie na pewno się gdzieś wybierzemy i myślimy o Skandynawii. To będzie akurat lipiec i nie chcemy się pchać nigdzie tam, gdzie będzie gorąco i też w żadne miejsca popularne pod kątem turystycznym. Myślimy o Danii, Norwegii... 


Paweł: Tak... albo będzie Szwecja, Norwegia i Finlandia, albo Islandia osobno. Zobaczymy... 

Jeżeli już rozmawiamy w lutym, to nie sposób nie zapytać o to, jak spędzacie walentynki. Jakie macie plany?  


Paweł: Będziemy wtedy w Warszawie i będziemy rozwozić zaproszenia na wesele znajomym. 


Marta: A w związku z tym, że będziemy mieć też pomoc przy dzieciach (chociaż Adasia, tak czy siak, bierzemy ze sobą), to myślimy o tym, aby gdzieś pójść, na jakieś jedzenie. Tutaj, gdzie mieszkamy, to za bardzo takich możliwości nie ma, więc z chęcią wybierzemy się na pewno na jakąś kolację. Najważniejsze jest jednak, aby rozdać zaproszenia.  


Paweł: Gdy jedziemy do miasta, to chodzimy też w różne miejsca coś zjeść i na pewno tak też spędzimy te walentynki. 


Marta: Będziemy mieli troszkę więcej czasu dla siebie, bo w takich sytuacjach moi rodzice nam pomagają. Raz na jakiś czas lubimy się gdzieś wyrwać, oczywiście nie za często, ale jeżeli już gdzieś jesteśmy, to korzystamy.  

Rozmawiała: Anna Zuzanna Grażka

Więcej na ten temat