Kultura

Enigmatyczna kula i gwiazdozbiór Oriona. Niezwykła zagadka obrazu „Salvator Mundi” Leonarda

Najdroższe arcydzieło świata, czyli „Salvator Mundi”, ma wiele tajemnic (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Najdroższe arcydzieło świata, czyli „Salvator Mundi”, ma wiele tajemnic (fot. wikimedia/ domena publiczna)
podpis źródła zdjęcia

Fascynujący „Salvator Mundi”, którego autorstwo przypisuje się Leonardowi da Vinci, jest jednym z najbardziej zagadkowych obrazów w historii ludzkości. Zakupione za 450 mln dolarów arcydzieło od lat rodzi wiele pytań i wątpliwości wśród historyków sztuki, mających ku nim rzeczywiście poważne powody.

Niezwykły obraz pt. „Zbawiciel świata” Leonarda da Vinci, który artysta namalował w latach 1506–1513 na zlecenie króla Francji Ludwika XII lub księżnej Mediolanu Izabeli D’Este, przez setki lat uznawany był za jedno z najsłynniejszych zaginionych arcydzieł, jakie wyszły spod ręki mistrza z Włoch.


ZOBACZ: Prawdziwy kod Leonarda da Vinci. Ekspert opowiedział TVP o przesłaniu geniusza


Na mierzącym 66 centymetrów wysokości i 47 centymetrów szerokości portrecie olejnym widzimy Chrystusa z uniesioną prawą ręką do błogosławieństwa, który w lewej dłoni trzyma zaskakujący przedmiot, będący symbolem świata. Na portrecie Zbawiciel jest pokazany jako człowiek z lekko zarośniętą brodą z kasztanowymi lokami.

,,

Mają ten rodzaj niesamowitego wiru, jakby włosy były żywą, poruszającą się substancją lub wodą, tak jak radził malować włosy Leonardo


– zauważa w jednym ze swoich opracowań historyk sztuki Mario Kemp, który pomógł potwierdzić autentyczność dzieła.

Twarz Jezusa z obrazu Leonarda została naruszona przez czas i nieudane renowacje, ale mimo to nadal widać na niej geniusz Leonarda (fot. Wikimedia/ domena publiczna)
Twarz Jezusa z obrazu Leonarda została naruszona przez czas i nieudane renowacje, ale mimo to nadal widać na niej geniusz Leonarda (fot. Wikimedia/ domena publiczna)

Na obrazie Chrystus wpatruje się w widza. Zdaniem ekspertów to arcydzieło może być jak „wehikuł duchowej komunikacji między widzem a podobizną Chrystusa”.

,,

Ma tę niesamowitą dziwność, którą manifestują wszystkie obrazy Leonarda


– podkreślał wspomniany wyżej znawca po badaniach.


Taki opis wskazuje, że da Vinci namalował Jezusa tak, jak jest on scharakteryzowany w Ewangelii Jana 4:14:

,,

A my widzieliśmy i świadczymy, że Ojciec posłał swego Syna jako Zbawiciela świata


Ma on tradycyjną szatę w barwach czerwonej i błękitnej, co było wówczas bardzo popularnym motywem w malarstwie francuskim i flamandzkim. Tyle tylko, że obraz Leonarda w żadnym razie nie jest przedstawieniem typowym. I to z wielu powodów.

Tradycyjna czerwono-niebieska szata (ten pierwszy kolor wyblakł) była często przedstawiana w okresie renesansu na obrazach Jezusa (fot. Wikimedia/ domena publiczna)
Tradycyjna czerwono-niebieska szata (ten pierwszy kolor wyblakł) była często przedstawiana w okresie renesansu na obrazach Jezusa (fot. Wikimedia/ domena publiczna)

Enigmatyczny przedmiot w dłoni Jezusa

Tajemnicą, jakiej nie udało się rozwiązać do dziś, jest przede wszystkim znajdujący się w lewej dłoni Zbawiciela przedmiot.
,,

Pod jednym względem jest on oddany z piękną naukową precyzją, ale Leonardowi nie udało się namalować zniekształcenia, które wystąpiłoby, kiedy patrzy się przez jednolitą, przezroczystą kulę na obiekty, które jej nie dotykają. Solidne szkło lub kryształ, niezależnie od tego, czy mają kształt kuli czy soczewki, wytwarzają powiększone, odwrócone i przekształcone obrazy. Zamiast tego Leonardo namalował kulę tak, jakby była pustą szklaną bańką, która nie załamuje ani nie zniekształca przechodzącego przez nią światła


– zauważa, w napisanej przez siebie biografii Leonarda, Walter Isaacson.
Tajemnicza kula, którą trzyma Chrystus, jest jedną z największych zagadek w historii sztuki (fot. Wikimedia/ domena publiczna)
Tajemnicza kula, którą trzyma Chrystus, jest jedną z największych zagadek w historii sztuki (fot. Wikimedia/ domena publiczna)

To rzecz niezwykła, zwłaszcza kiedy uświadomimy sobie, że Leonardo był największym w dziejach malarstwa optykiem. Taki błąd niezwykle doświadczonemu artyście nie miał prawa się przydarzyć. Eksperci nie umieli zrozumieć wskazanej „pomyłki” mistrza przez wiele lat, a w przeciągu wielu wieków pojawiło się wiele próbujących ją wyjaśnić hipotez. Taką przedstawił również Isaacson uważający, że da Vinci świadomie złamał reguły, ponieważ „subtelnie próbował nadać cudowne właściwości Chrystusowi i jego kuli”. Taką wersję uznaje również Martin Kemp, który sądzi iż „pokazanie pełnego wpływu kuli na draperię z tyłu byłoby groteskowe”.


ZOBACZ: Kod zapisany w obrazach. Enigmatyczna postać na portrecie Leonarda da Vinci


Temu zagadkowemu przedmiotowi przyjrzeli się w 2020 roku również badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Naukowcy, na podstawie szczegółowych analiz, wyciągnęli wnioski, które wstrząsnęły światem sztuki. Jak ustalili, na obrazie za kulą przechodzi pięć linii utworzonych przez złożone szaty Chrystusa. Cztery linie zbiegają się w jej środku, nie wykazując nieciągłości ani powiększenia, podczas gdy piąta fałda jest rozmyta, co pokazuje, że malarz doskonale rozumiał, w jaki sposób pusta kula zniekształca proste linie. To doprowadziło ich do sensacyjnej teorii, która mówi iż jest to… pusta w środku sfera.


ZOBACZ: Cień „Ostatniej Wieczerzy” na jednym z najsłynniejszych obrazów van Gogha


Ikonograficznie odnosi się ona prawdopodobnie do kosmosu i gwiazd, które w starożytnej kosmologii Ptolemeusza osadzone były w nieruchomej, krystalicznej oraz eterycznej kuli niebieskiej z Ziemią w centrum wszechświata.

,,

To, co namalował na obrazie «Salvator Mundi» Leonardo, pokazuje, że Jezus jest również «zbawicielem kosmosu». To jest bardzo Leonardowska transformacja


– zauważa Kemp w swoim opracowaniu.

Trzy gwiazdy z konstelacji Oriona. „Egipcjanie byli pewni, że stamtąd zeszli ich bogowie”

To jednak jeszcze nie koniec sekretów związanych z najdrożej zakupionym obrazem świata i znajdującym się na nim przedmiocie. Trudne do zinterpretowania są również białe kropki, które da Vinci umieścił w środku sfery lub kuli. Eksperci niedawno odkryli, że ich rozmieszczenie idealnie odwzorowuje położenie na niebie trzech najjaśniejszych gwiazd z konstelacji Oriona.


ZOBACZ: Tajemnicza świątynia ukryta na obrazie Leonarda. „W podczerwieni wygląda zupełnie inaczej”


To z niej miała pochodzić Sahu, dusza staroegipskiego boga Ozyrysa. Zajmowała ona szczególne miejsce w wierzeniach starożytnych, którzy byli przekonani, iż jest ona związana z jego inkarnacją. Na początku wskazane bóstwo było królem Egiptu, którego mieszkańcom przekazało swoją niezwykłą mądrość i wiedzę. Miało ono również swoje królestwo życia wiecznego, które znajdowało się właśnie we wspomnianym wcześniej pasie ciał niebieskich, zwanym wówczas Aaru.

,,

Egipcjanie określali bogów słowem netyro, co oznaczało istotę przybyłą z kosmosu. Byli pewni, że ich bogowie zeszli z nieba. Przekazali nam to w swoich tekstach, że Ozyrys, władca nieba, i jego boska siostra, Izyda, pochodzą z gwiazd i nawet potrafili je wskazać. Ozyrysa wiązali z gwiazdozbiorem Oriona, zaś Izydę z pobliskim Syriuszem. Co ciekawe, w Orionie znajduje się tzw. kolebka gwiazd. Gwiazdy w naszej galaktyce rodzą się właśnie w tym miejscu. To niezwykłe, że Egipcjanie twierdzili, że właśnie tam narodzili się ich bogowie


– mówił w dokumencie poświęconym obrazowi egipski archeolog i badacz Robert Bauval.


ZOBACZ: „Primavera”, czyli „Wiosna”. Botticelli był malarzem kobiecego wdzięku


Można zauważyć również, że wzmianki o Orionie pojawiają się z niezrozumiałych powodów nawet w Starym Testamencie.
,,

On stwarza gwiazdy: Niedźwiedzicę, Oriona, Plejady i konstelacje nieba południowego


– możemy przeczytać w Księdze Hioba.


ZOBACZ: Najbardziej intrygujący i ostatni obraz Leonarda. „Zostawił nam wieczny znak zapytania”


Z kolei inne biblijne pismo, Księga Amosa, opiewa je w pieśni.

,,

Ten, co uczynił Plejady i Oriona/ przemienia ciemności w świt poranka/ a dzień w noc zamienia./ Ten, co przywołuje wody morskie,/ rozlewa je po powierzchni ziemi. /Nosi On imię PAN


– jak czytamy w Biblii przetłumaczonej przez Paulistów.


ZOBACZ: Nie tylko enigmatyczny uśmiech. „Mona Lisa” skrywa wiele sekretów


Trudno powiedzieć, dlaczego niezwykle odległe Plejady i Orion, niezwiązane w żadnym przypadku z życiem i podróżami ludzi, zostały w Piśmie Świętym w ogóle ujęte.

Tajemnicze losy „Salvatora Mundi”

Także historia arcydzieła pełna jest zagadek, a jego losy urywają się w kilku momentach. Możliwe, że powstał on z pomysłu Izabeli d’Este, księżnej Mediolanu, która przez historyków jest wymieniona jako potencjalna patronka, ponieważ w 1504 roku chciała zamówić u Leonarda „młodego Chrystusa w wieku około dwunastu lat, czyli w okresie, w którym się znajdował, kiedy spierał się w świątyni”, choć „Salvator Mundi” ukazuje zdecydowanie bardziej dojrzałego Chrystusa.


ZOBACZ: Zagadka z portretu Leonarda da Vinci. Niezwykła historia apokryficznego archanioła


Niektórzy przekonani są z kolei, że zlecenie artyście przekazali król Francji Ludwik XII i jego żona Anna z Bretanii, którzy byli ludźmi bardzo pobożnymi. To oznaczałoby, że było ono powodowane osobistą religijnością monarszej pary, podobnie jak inne panele tej wielkości i tematyki w XVI wieku. Nie wiadomo dlaczego, ale po ich śmierci obraz najprawdopodobniej wrócił do Leonarda.


ZOBACZ: Mit o Atlandydzie, Michał Anioł i Leonardo na jednym arcydziele. Tajemnicze przesłanie obrazu Raffaella


Następnie artysta przekazał dzieło w swojemu uczniowi, Salaiowi, który zginął w 1524 roku. Możliwe, że portret został odnotowany w inwentarzu posiadłości młodego malarza z 1525 roku jako „Christo in mondo de uno Dio padre”. Nie jest jednak jasne, czy nie była to któraś z ponad trzydziestu kopii, jakie wykonano. Wątpliwości budzi również dokument stwierdzający, że obraz został podarowany zakonowi w Nantes, rodzinnym mieście Anny Bretońskiej.

Losy obrazu „Salvator Mundi” są niezwykle zawiłe i niejasne (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Losy obrazu „Salvator Mundi” są niezwykle zawiłe i niejasne (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Zaginięcie obrazu czy wielka pomyłka?

Nieznane pozostają również losy obrazu po 1530 roku. Na okres stu lat znika on wówczas z oczu historyków, którzy odnajdują go dopiero w latach 1638-1641 w posiadłości Chelsea Manor w Londynie, należącej do Jamesa Hamiltona. Następnie mężczyzna wziął udział w angielskiej wojnie domowej, za co w 1649 roku został stracony. Majątek arystokraty sprzedano do Holandii, a wśród przedmiotów był prawdopodobnie również obraz Leonarda.


ZOBACZ: „Trzeci z geniuszy”, czyli Raffaello. Tajemnicza śmierć, zakazana miłość i piękno


Tam widział go czeski artysta Wacław Hollar, który wykonał jego grawerowaną kopię. Tyle tylko, że dokumenty zaświadczają, iż w 1650 roku znajdował się on w posiadaniu Henrietty Marii Bubron – żony króla Karola Stuarta, który został ścięty w 1649 roku – i był częścią inwentarza królewskiej kolekcji. Następnie portret nabył nieznany wierzyciel królowej, który ponownie odsprzedał go monarchii w 1660 roku.

"Leonardo da Vinci namalował to... kopia z oryginału", głosi napis wykonany pod ryciną wykonaną przez Wacława Hollara (fot. wikimedia/ domena publiczna)
"Leonardo da Vinci namalował to... kopia z oryginału", głosi napis wykonany pod ryciną wykonaną przez Wacława Hollara (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Nieco później arcydzieło odziedziczył Jakub II, a po nim jego kochanka Katarzyna Sedley. Następnie znalazło się ono w rękach jej córki, a później wnuczka, który zbył portret na aukcji w 1763 roku wraz z innymi dziełami sztuki z Buckingham House, kiedy budynek został sprzedany Jerzemu III. Tu losy obrazu urywają się i od tego momentu miał on status zaginionego.


ZOBACZ: Święty Jan czy Maria Magdalena? „Ostatnia Wieczerza" skrywa więcej sekretów


Niektórzy historycy z kolei uważają, że aż do momentu, kiedy w XIX wieku zakupił go baron de Lareinty, był on cały czas we wcześniej wspomnianym francuskim klasztorze. Następnie od rodziny arystokraty kupiła portret w 1902 roku hrabina de Béhague. Kolejnymi właścicielami – w myśl tej wersji – byli siostrzeniec hrabiny, a później jego syn, markiz Jean Louis de Ganay.

Tak wyglądał „Salvator Mundi” po czyszczeniu, ale jeszcze przed renowacją (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Tak wyglądał „Salvator Mundi” po czyszczeniu, ale jeszcze przed renowacją (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Gdzie jest obecne „Salvator Mundi”?

Trudno jednak zrozumieć, jak w takim razie obraz znalazł się na aukcji w 1958 roku w domu aukcyjnym Sotheby’s, gdzie za 45 funtów kupił go sir Francis Cook. Potem znalazł się on w rękach marszanda Roberta Simona z Nowego Jorku, a później nabył go Szwajcar Yves Bouvier, który sprzedał portret Rosjaninowi Dmitrijowi Rybołowlewowi.


ZOBACZ: „Piękna przez wieki, jeśli nie tysiąclecia”. Niezwykła historia „Narodzin Wenus”


Ten z kolei wystawił go w domu aukcyjnym Christie’s i sprzedał saudyjskiemu księciu Badrowi bin Abdullahowi Al Saudowi za 450 milionów dolarów, co oznacza, że obecnie obraz jest najdrożej sprzedanym dziełem sztuki w historii. Nie wiadomo, gdzie się znajduje – miał zostać wystawiony w muzeum Louvre Abu Dhabi w 2018 roku, ale do wspomnianej ekspozycji nigdy nie doszło.


Od niedawna pojawiają się również poważne wątpliwości co do tego, czy obraz jest rzeczywiście w całości autentycznym dziełem Leonarda, czy może włoski mistrz namalował jedynie jego część lub nawet nie brał udziału w pracach, a tylko nadzorował tworzenie kopii w swojej pracowni. Teorie te mają zarówno zażartych zwolenników, jak i radykalnych przeciwników.


Rafał Sroczyński

Więcej na ten temat