Opera w Sydney to największy symbol Australii i perła modernistycznej architektury. Jej charakterystyczny dach przypominający żagle jachtów jest jednym z najwybitniejszych osiągnięć konstrukcyjnych w dziejach ludzkości. Nic więc dziwnego, że budynek ten został okrzyknięty jednym z nowych cudów świata – zachwyca bowiem monumentalnością, precyzją wykonania oraz niepowtarzalnym charakterem. Jaka jest jego historia?
Gmach Opery w Sydney (Sydney Opera House) został wzniesiony w 1973 r. na przylądku Bennelong Point, a za jego projekt odpowiada Jørn Utzon. Duński architekt nie dokończył jednak swego dzieła i zrezygnował z dalszych prac budowlanych w 1966 r. Dlaczego? Spekuluje się, że decyzja ta była podyktowana rosnącymi kosztami, a także skomplikowaną relacją konstruktora z ówczesnym rządem. Budowę przejęli Australijczycy: Lionel Todd, Peter Hall, David Littlemore oraz Ted Farmer, którzy mieli zrealizować plan Utzona do końca. Sam Utzon do Sydney już nigdy nie powrócił.
Ceremonia otwarcia Opery z udziałem królowej Elżbiety II
Uroczyste otwarcie Opery w Sydney nastąpiło 20 października 1973 r. Było to wydarzenie na skalę światową. W ceremonii wzięła udział sama królowa Elżbieta II, a całość była transmitowana w telewizji. Nowy skarb kultury odsłonięto przed liczną widownią, która była zachwycona tą oryginalną konstrukcją. Samego pomysłodawcy Opery, Jørna Utzona, jednak zabrakło. W przeciwieństwie do innych uważał on bowiem budynek za niedokończony, a jego kształt i formę niegodną toastu.

Utzon wraca do projektu Opery
Z czasem inni przyznali Utzonowi rację. Opera w Sydney, choć z zewnątrz prezentowała się okazale, wewnątrz miała wiele wad konstrukcyjnych. Ostatecznie pod koniec lat 90. Fundusz Opery w Sydney uznał, że na miejscu należy wznowić prace budowlane, lecz tym razem już przy wsparciu Utzona. Nie było łatwo namówić go do współpracy, ale w 1999 r. architekt włączył się do budowy, zostając konsultantem ds. projektowania przyszłych prac. Wciąż jednak – na odległość.
Wkład i zaangażowanie Utzona pozwoliły zaprezentować światu Operę w nowym kształcie w 2004 r. Pracę duńskiego architekta uhonorowano otwarciem nowej sali wewnętrznej, którą nazwano na jego cześć Pokojem Utzona. Ścianę pomieszczenia ozdobiono gobelinem jego autorstwa, który stanowi hołd dla ulubionego kompozytora Jørna, Carla Philippa Emanuela Bacha.

Z zamkniętymi oczami
Jeszcze w 2007 r. Utzon zaproponował kolejne pomysły nad udoskonaleniem Opery. Niestety już nie zdążył ich zrealizować – zmarł 29 listopada 2008 r. we śnie, mając 90 lat. Doczekał jeszcze wpisania Opery na listę światowego dziedzictwa UNESCO oraz uhonorowania Nagrodą Pritzkera w 2003 r., którą w jego imieniu odebrał jego syn, Jan Utzon. W swoim przemówieniu wyjaśnił wówczas, dlaczego jego ojciec nigdy nie odwiedził zaprojektowanej przez siebie Opery:
,,Jako jej twórca musi zamknąć oczy, by ją zobaczyć
Bogate wnętrze
Dziś Opera w Sydney, wciąż dumna i okazała, zaprasza gości do odkrywania swych wnętrz, na które składa się sześć sal: ta największa, koncertowa, z 2679 miejscami siedzącymi, teatralna Joan Sutherland Theatre, licząca 1507 miejsc, Teatr Dramatyczny (544 miejsca), Playhouse (398 miejsc), Studio (280 siedzeń) oraz wspomniany już Pokój Utzona, służący do organizowania występów kameralnych, imprez czy uroczystości firmowych.

Opera w Sydney przez lata była miejscem wielu historycznych wydarzeń. Począwszy od pierwszego koncertu „Wojna i pokój” autorstwa Siergieja Prokofiewa na krótko przed otwarciem gmachu, 28 września 1973 r., poprzez przemówienie Nelsona Mandeli i towarzyszący mu spektakl „Nkosi Sikelel' iAfrika” („God Bless Africa”) aż po pierwszy program z muzyką na żywo w 2009 r., którego inicjatorem był Brian Eno.
Dlaczego warto odwiedzić Sydney Opera House?
Australijska opera niezmiennie przyciąga turystów z całego świata. Każdego roku odwiedza ją ponad 8,2 mln osób. Tygodniowo odbywa się tam ponad 40 przedstawień, a w ciągu całego roku ok. 1700 wydarzeń o rozmaitym charakterze.

W środku na zwiedzających czekają unikalne okazy, m.in. największe organy świata, których budowa zajęła 10 lat. Ale nawet budynek oglądany tylko z zewnątrz dostarcza niezapomnianych wrażeń.