Kultura

Młodość i życiorys jak scenariusz filmowy. Tego nie wiecie o Leonie Niemczyku

(Afa Pixx/ Krzysztof Wellman/ PAP).
Leon Niemczyk obchodziłby 15 grudnia 2023 r. setne urodziny (Afa Pixx/ Krzysztof Wellman/ PAP).
podpis źródła zdjęcia

Leon Niemczyk, który urodził się 15 grudnia 1923 r., powszechnie uznawany jest za jednego z najwybitniejszych aktorów w historii polskiego kina. Artysta zagrał podczas swojej bogatej kariery w ponad 400 produkcjach. Mimo sławy pozostał człowiekiem bardzo skromnym i do samego siebie podchodził z dużym dystansem.

Leon Niemczyk na świat przyszedł w średniozamożnej warszawskiej rodzinie, której utrzymanie spoczywało na barkach ojca. Mężczyzna zarabiał na życie jako wiolonczelista. Pieniądze przekazywał żonie, a sam większość czasu spędzał raczej w rozrywkowy sposób i nie interesował się zbytnio swoimi pięcioma pociechami – czterema synami i córką. Wiadomo jednak, że miał dość oryginalne metody wychowawcze, ponieważ płacił swoim dzieciom za to, że przykładają się do nauki.


Przyszły aktor owo kieszonkowe dostawał za wkuwanie angielskiego i niemieckiego. Oba języki mocno przydały mu się po wybuchu II wojny światowej, która rozpoczęła się, kiedy Niemczyk miał 15 lat. W trakcie kampanii wrześniowej pomagał saperom w lokalizowaniu niewybuchów w ostrzeliwanej przez Niemców Warszawie. Niestety zaangażowanie w działania zbrojne przypłacił własnym zdrowiem, kiedy jeden z żołnierzy Wehrmachtu postrzelił go w udo. Młody patriota musiał przez rok chodzić o kulach.

ZOBACZ: Marlon Brando zemścił się na Sinatrze... sernikiem. 10 niezwykłych historii z życia legendy

Mimo to niebawem wstąpił do ruchu oporu, a później do uformowanej w 1942 r. Armii Krajowej. W międzyczasie zdał maturę, a później uczył się w niejawnej podchorążówce AK i jednocześnie pracował w biurze kreślarskim. Niestety w 1943 r. nieznana osoba wydała Leona i jego kolegów podczas przesłuchania na komendzie gestapo. Niemcom, którzy wparowali do mieszkania… uciekł, skacząc półnagi przez okno.


Hitlerowcy zabrali jednak jego brata Roberta. Resztę rodziny pozostawili w spokoju, ponieważ na biurku zauważyli wizytówkę Hansa Franka. Od zarządcy okupowanej Polski dostał ją Wacław, inny z braci. Był on uznanym skrzypkiem Filharmonii Narodowej. Zmuszono go, aby zagrał dla wspomnianego nazisty, który był tak oczarowany jego występem, że wysłał mu pokaźny bukiet kwiatów i opisywany wyżej bilecik. To uratowało wszystkich, później również aresztowanego Roberta.

Na zdjęciu z 1960 r. młody Leon Niemczyk (fot. Witold Rozmysłowicz/ PAP)
Na zdjęciu z 1960 r. młody Leon Niemczyk (fot. Witold Rozmysłowicz/ PAP)

Litr spirytusu, powrót do Warszawy i Patton

Tymczasem poszukiwany przez Niemców Leon wyjechał ze stolicy pod nieprawdziwym imieniem i nazwiskiem – Jerzy Królikowski. Fałszywe papiery i doskonała znajomość niemieckiego pozwoliły mu przeżyć. Tuż przed powstaniem warszawskim Niemczyk wrócił jednak do stolicy, płacąc kolejarzowi… litrem spirytusu za możliwość przejazdu w lokomotywie. Niestety nie znalazł swojego oddziału i przydzielono go do „słoni”. Tak określono osoby, które dostarczały powstańcom żywność i broń poprzez kanały. Więcej o tym epizodzie jego życia można dowiedzieć się ze specjalnego odcinka programu „Alarm”.


Tuż po upadku zrywu przyszły aktor został schwytany i dostał się do niewoli. Następnie wywieziono go na roboty do Niemiec. Tam pracował najpierw przy budowie torów, a później – dzięki znajomości języka oraz reprezentacyjnemu wyglądowi – został osobistym stewardem jednego z wysoko postawionych oficerów. Kiedy nadarzyła się okazja, uciekł i przedostał się przez front do wojsk amerykańskich.


Wstąpił wówczas do 444. batalionu przeciwlotniczego 97. Dywizji Piechoty 3. Armii dowodzonej przez gen. George’a Pattona. Był wśród żołnierzy, którzy wyzwalali żeński obóz koncentracyjny Theresienstadt. Lata później jedna z przebywających tam kobiet rozpoznała aktora. Czy to pan był tym amerykańskim żołnierzem?” – napisała w romantycznym liście była więźniarka.

Powrót do kraju i początek kariery

W momencie, kiedy wojna się zakończyła, Niemczyk nie miał zamiaru wracać do Polski. Zjawił się jednak w kraju, poszukując matki. Udało mu się ją odnaleźć we Wrocławiu. Okazało się, że mieszkają z nią zarówno Robert, jak i Ludwik, którego nie spodziewał się zobaczyć. Bardzo ucieszył się ze spotkania. Nie chciał zostawać w komunistycznej Polsce, więc kiedy dowiedział się, że Ludwik organizuje przerzut ludzi przez granicę, sam również poprosił brata o pomoc w wydostaniu się z PRL.


To się niestety nie udało – w Cieszynie zostali schwytani przez KBW i aresztowani. Szeptem ustalili, że nie mogą przyznać się do przynależności do AK – wówczas groziło za to wieloletnie więzienie lub nawet kara śmierci. Ludwik, wbrew wcześniejszym ustaleniom, wyjawił prawdę. Został brutalnie pobity i był torturowany. Następnie wtrącono go do więzienia, w którym przebywał aż do 1951 r. Po zwolnieniu na zawsze wyjechał z kraju i osiadł na stałe w Kanadzie.


Tam Ludwik zaczął pracować w szpitalu dla Indian. Najpierw był pielęgniarzem, a później rentgenologiem. Wśród rdzennych Amerykanów zyskał przydomek „dobry człowiek”.


Leon został z kolei wsadzony do aresztu na pół roku. Tuż po wyjściu zza krat ponownie miał zamiar podjąć próbę ucieczki, ale ostatecznie zrezygnował z pomysłu, kiedy – po przyjeździe na Wybrzeże – zaczął pracować w Stoczni Gdańskiej. Tam działał amatorski teatr, do którego Niemczyk przystąpił. Talent aktorski został dostrzeżony u niego bardzo szybko i do swojego studia aktorskiego ściągnął go słynny Iwo Gall.

Na zdjęciu Leon Niemczyk i Zygmunt Malanowicz w słynnym „Nożu w wodzie” Romana Polańskiego (fot. PAP).
Na zdjęciu Leon Niemczyk i Zygmunt Malanowicz w słynnym „Nożu w wodzie” Romana Polańskiego (fot. PAP).

„Postać, która przerażała i bawiła jednocześnie”

W 1952 r. zdał egzamin eksternistyczny w Warszawie, mając już wówczas nieco doświadczenia. Trzy lata wcześniej zaczął występować w Teatrze Wybrzeże. Następnie przeniósł się do teatru w Bydgoszczy, w którym po raz pierwszy zagrał większe role. W 1956 r. trafił do Teatru Powszechnego w Łodzi. Z tą placówką związany był przez wiele lat. W międzyczasie zaliczył filmowy debiut u Jerzego Kawalerowicza w nakręconej w 1953 r. „Celulozie”. Dwa lata później wystąpił w „Godzinach nadziei” Jana Rybkowskiego.


Na pierwszą rozpoznawalność musiał jednak poczekać do „Bazy ludzi umarłych” Czesława Petelskiego. Tam zagrał Dziewiątkę.


Ta rola zjednała mu uznanie krytyki i sympatię widzów. Tak łatwo było przecież zagrać pospolitą „czarną” postać. Aktor jednak ustrzegł się od uproszczenia i stworzył niedopowiedzianą, intrygującą sylwetkę – pisała Elżbieta Smoleń-Wasilewska na łamach magazynu „Film” w 1962 r.


Prawdziwą sławę zdobył w 1961 r. dzięki kreacji Andrzeja w słynnym „Nożu w wodzie” Romana Polańskiego. Obraz był pierwszą polską produkcją nominowaną do Oscara w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Niemczyk stał się wówczas znany nie tylko w Polsce, ale i na świecie.


Polański zobaczył w aktorstwie Niemczyka nowe możliwości. Pozwolił stworzyć postać, która przerażała i bawiła jednocześnie, mieściła w sobie realizm i ostrą karykaturę. Karykaturę pychy, cynizmu i pogardy dla „frajerów” w wydaniu socjalistycznego nowobogackiego – pisał Krzysztof Demidowicz z „Filmu” w 2000 r.

Alina Janowska i Leon Niemczyk (fot. TVP).
Alina Janowska i Leon Niemczyk (fot. TVP).

Od tego momentu kariera Leona Niemczyka nabrała pełnego rozpędu. Aktor zaczął wówczas otrzymywać dziesiątki propozycji. Zarówno w Polsce, jak i za granicą – przede wszystkim w Niemczech. Grał ponadto w produkcjach czechosłowackich, bułgarskich, francuskich i angielskich i podczas trwającej 53 lata bogatej kariery zaliczył występy w ponad 400 filmach. W jednym z wywiadów sam przyznał, że nie byłby w stanie sam wymienić swoich ról na dużym ekranie. Niektóre z nich można zobaczyć obecnie w TVP VOD.


RS


Bibliografia:


Elżbieta Smoleń-Wasilewska, „Film”, 1962 nr 19 art.

Krzysztof Demidowicz „Film”, 2000 nr 12

Więcej na ten temat