Kultowi „Zmiennicy” Stanisława Barei, którzy na antenie TVP zadebiutowali 18 października 1987 roku, należą do klasyki polskich seriali i do dziś bawią widzów rozbrajającymi żartami. Z okazji rocznicy premiery produkcji oraz 70-lecia Telewizji Polskiej przypominamy najlepsze teksty i sceny z komediowego arcydzieła.
Trudno uwierzyć, ile niezapomnianych produkcji wyszło spod ręki Stanisława Barei. „Miś”, „Alternatywy 4”, „Poszukiwany, poszukiwana”, „Nie ma róży bez ognia”, „Brunet wieczorową porą” oraz „Zmiennicy” są dziełami jednego reżysera, a wszystkie z nich przypominamy z okazji 70-lecia TVP na specjalnie utworzonej stronie. Każdy z wyżej wymienionych obrazów pełen jest kapitalnych dowcipów, które wcale się nie starzeją. Tak jest również w przypadku serialu z 1987 roku z Ewą Błaszczyk (w roli Katarzyny Pióreckiej) i Mieczysławem Hryniewiczem (w roli Jacka Żytkiewicza), którym partnerowali na planie najlepsi aktorzy polskiego kina na czele z Bronisławem Pawlikiem (jako Stanisław Lesiak), Kazimierzem Kaczorem (Zenon Kuśmider), Krzysztofem Kowalewskim (Tomasz Michalik), Mariuszem Dmochowskim (Tadeusz Koniuszko) i Wojciechem Pokorą (Antoni Kłusek).
Teraz zebraliśmy dla was najlepsze cytaty z niezapomnianej produkcji opowiadającej o przygodach dwójki pracowników, którzy przeżywają najrozmaitsze, kuriozalne sytuacje, doskonale obrazujące i wyśmiewające absurdalną rzeczywistość PRL-u. Scenariusz do filmu napisał razem z Bareją Jacek Janczarski.
„Niech pan nie wierzy temu Famie. To blagier”
Rzecz dzieje się w pierwszym odcinku „Ceny umowne” w zakładzie FSO (Fabryka Samochodów Osobowych). Rozmawiają ze sobą Stanisław Lesiak (niezapomniany Bronisław Pawlik) i dyrektor fabryki (Paweł Nowisz). Dyrektor FSO: Tylko że jak fama głosi, to wy, u was w WPT, macie rajskie życie.
Stanisław Lesiak: Niech pan nie wierzy temu Famie, dyrektorze, to blagier!
Z kolei w drugim odcinku Lesiak zostaje przygnieciony i wysłany do szpitala. Na auto i reperującego go kierowcę spadł bowiem pomnik Zwycięskiej Myszy Postępu i Tradycji.
Władysław Piórecki: Mysza spadła na fiata. Samochód do kasacji, a kierowca chyba na chirurgię.
Mężczyzna: Ale teraz tandetę produkują.
Inna rewelacyjna scena z odcinka drugiego pokazuje, jak Zenon Kuśmider (rewelacyjna rola Kazimierza Kaczora) rozdaje ludziom „wodę” ze zbiornika, w którym dzień wcześniej przewoził benzynę. Mężczyzna w czerwonym swetrze bierze łyka i spluwa z obrzydzenia.
Mężczyzna: Panowie, co wy tu naftę dajecie? Ludzi chcecie truć? No, proszę, proszę. Pan spróbuje.
Karter bierze przykrywkę od czajnika, nabiera trochę z wiadra, wącha, po czym wlewa do ust i też wypluwa.
Karter: To się do gazet nadaje!
Mężczyzna: Tylko. Bo do picia na pewno nie.
Kuśmider: Ej, ludzie, ludzie! Woda jest specjalnie mineralizowana. Naukowcy z Bierutowic łamią sobie głowy, jak tu dogodzić ludziom, a społeczeństwo niezadowolone. Może rzeczywiście ciut, ciut żelazem zajeżdża, ale przecież... żelazo to zdrowie, no nie?
Mężczyzna: Zdrowie! Zdrowie! Uhm.
Kobieta: Ja z takiej wody rezygnuję.
Inna kobieta: Tak, ta woda się nie nadaje do picia.
Kuśmider: Nie to nie. Nie chcecie uszlachetnionej, to nie będzie żadnej!
Strażak otwiera zbiorniki i wylewa wszystko na ziemię. Potoki docierają do otwartego włazu kanalizacyjnego, w którym robotnicy grają w karty.
Robotnik: Heniu! No znowu jakiś szczyl mi leje na głowę!
„W drugiej Polsce”
Nie da się również zapomnieć innej sceny z Kuśmidrem. Rzecz dzieje się, kiedy strażak rozmawia na stacji benzynowej z Ceglarkiem (Marian Opania), jej kierownikiem. Mówią o zaadoptowaniu Wiesia Ceglarka (Artur Barciś) przez Kuśmidra. Młody chłopak nie może dostać się na uczelnię, ponieważ nie ma punktów za pochodzenie. Kuśmider: Będę dla niego jak drugi ojciec.
Ceglarek: W drugiej Polsce.
Do łez bawi również scena, w której strażak ostrzega maszynistę przed skutkami palenia papierosów przy lokomotywie.
Kuśmider: Panie, zgaś pan tego peta, bo jak rąbnie, to będziesz pan butów w niebie szukał.
Biblia Gutenberga i dolary
Nie można nie zaśmiać się również w momencie, kiedy pracownik młyna chwali się, jakie rzeczy przetwarzano w budynku. Pracownik: Pani, czego tu się nie mle… Miesiąc temu tośmy zemleli Biblię Gutenberga. Pięćdziesiąt cztery tysiące dolarów też żeśmy zemleli.
To tylko jeden z licznych żartów, w których bohaterowie mówią o amerykańskiej walucie. Innym razem wspominają o nich brat i mama Kasi. Nie wiedzą, że Kuśmider do ula wrzucił heroinę.
Mama: Zjedz, synku, miodku, dam ci dolara.
Marianek (z obłędem w oczach po zjedzeniu i otrzymaniu zapłaty): Wie mama co? Ja to się chyba całkiem na ten miodek przerzucę.
To dlatego, że w tamtych czasach wszyscy „przeliczali banknoty pochodzenia kapitalistycznego dolarami”. Nawet milicja, co obrazuje poniższe zeznanie sądowe pokazane w „Zmiennikach”.
Prokurator: Czy na miejscu znaleziono jakieś pieniądze?
Milicjant: Polskie czy zagraniczne?
Prokurator: Obojętnie.
Milicjant: Żadnych pieniędzy nie znaleziono.
Niezapomniana jest również kreacja Adama Ferency w roli milicjanta Borkowskiego, przedstawiciela „pionu siłowego” władz PRL, jak sam siebie nazywa bohater. Niezbyt rozgarnięty milicjant potrafi rozpędzać „tłumy” w postaci jednej osoby.
Milicjant (do jednej osoby): Proszę się rozejść!
„Co tu dają?”
Innym razem Kasia i jej mama stoją pod skrzynką pocztową, czekając na listonosza.
Kobieta: Przepraszam, że się ośmielę… Co tu dają?
Maria Piórecka: Nic nie dają, na znajomego czekam.
Kobieta: To ja też poczekam.
W kolejnym ujęciu widać kolejkę składającą się z kilkudziesięciu osób.
Nawiedzone mieszkanie
Rzecz jasna, nie tylko z dolarów i władzy naśmiewał się Bareja, a w serialu pojawiają się również klasyczne wątki komediowe. Jednym z nich jest moment, w którym taksówką jedzie docent i jego znajomy.
Naukowiec opowiada o nawiedzonym mieszkaniu i mówi, że lokator z zaświatów jęczy, sapie, mlaska, wyje oraz wali w ściany, i dla przykładu uderza w karoserię.
Jacek: Niech pan tak nie wali.
Docent: To nie ja, to ten duch.
Kolejna kultowa scena i również pojawia się w niej docent.
Docent: Są na świecie rzeczy, o których się nie śniło naukowcom.
Adiunkt: Znam, znam. Z Hamleta.
Docent: Nie, z Ursynowa.
„Goryl – morderca”
Legendarna jest również scena, w której spikerka zapowiada thriller w kinie. Tę sytuację wykorzystano później w dziesiątkach żartów. „A za chwilę amerykański dreszczowiec pod tytułem Morderca zabiera pulę. Treścią filmu jest trzymająca w największym napięciu zagadka, kto zabił króla szulerów, Palmera. Mistrzowsko przeprowadzona narracja sprawia, że nikt z widzów nie podejrzewa o morderstwo goryla Palmera, Williamsa. Motywem zbrodni okazuje się w ostatniej scenie bezlitosne prawo wendety. A teraz życzę państwu dużo godzin napięcia i zaskoczenia”.
I tym kończąc, zachęcamy widzów do obejrzenia „Zmienników” na TVP VOD, aby przypomnieć sobie więcej znakomitych, niepoobijanych pod względem humoru, dowcipów Barei.
Rafał Sroczyński