Kultura

To arcydzieło kręcono w ekstremalnych warunkach. „Faraon” Kawalerowicza w TVP

Na zdjęciu Barbara Brylska i Jerzy Zelnik (fot. PAP
Na zdjęciu Barbara Brylska i Jerzy Zelnik (fot. PAP/ DPA)
podpis źródła zdjęcia

Legendarny „Faraon” Jerzego Kawalerowicza, który powszechnie uchodzi za jedno z największych arcydzieł historycznych w dziejach polskiego i światowego kina, zostanie we wtorek, 15 listopada o 15:15 pokazany na antenie TVP Kultura. Odsłaniamy przed Wami kulisy słynnej superprodukcji.

Nominowany do Oscara w 1967 roku „Faraon” Jerzego Kawalerowicza, oparty na monumentalnej powieści historycznej Bolesława Prusa, opowiada o losach następcy tronu, a następnie władcy Ramzesa XIII (Jerzy Zelnik), który usiłuje zreformować starożytny Egipt. Aby zrealizować swoje plany, musi walczyć z kapłanami, ponieważ de facto to oni sprawują władzę nad krajem.
Na zdjęciu Jerzy Zelnik (fot. TVP)
Na zdjęciu Jerzy Zelnik (fot. TVP)
Największym z jego przeciwników jest podły arcykapłan Herhora (Piotr Pawłowski) nieustannie torpedujący zamiary młodego dowódcy, późniejszego faraona. Fanatyk jest, podobnie jak cała jego klasa, przeciwny ustrojowym przemianom i wojnie z Asyrią, którą pragnie rozpocząć Ramzes XIII.

„Faraon”. O czym opowiada arcydzieło Kawalerowicza?

Konflikt między nimi zauważamy już w pierwszej scenie, w której Kawalerowicz znakomicie ukazał potęgę religii ówczesnego Egiptu. Maszerujące wojsko Ramzesa zostaje wówczas zatrzymane z powodu znajdujących się jego na ścieżce świętych skarabeuszy.


Żołnierze nie śmią przechodzić ową drogą w obawie przed przypadkowym zgnieceniem tych bardzo ważnych w ich wierzeniach stworzeń. Herhor każe iść wojownikom inną trasą, aby pochód ominął chrząszcze.

Na pierwszym planie Jerzy Zelnik i Piotr Pawłowski (fot. TVP)
Na pierwszym planie Jerzy Zelnik i Piotr Pawłowski (fot. TVP)

Rzecz w tym, że oznacza to zniszczenie kanału będącego owocem morderczej pracy jednego z niewolników. Młody następca tronu jest rozwścieczony decyzją arcykapłana i próbuje się jej sprzeciwić, ale nie udaje mu się i odchodzi rozgoryczony. Podczas wędrówki spotyka Żydówkę Sarę (Krystyna Mikołajewska), która zostaje jego kochanką. Właśnie to zostanie później wykorzystane przeciwko niemu, a wokół owej historii osnuty jest cały film.

„Faraon” za kurtyną. Tak powstało słynne arcydzieło

Produkcja jest pokłosiem młodzieńczych zainteresowań literackich reżysera, jakie już od dzieciństwa żywił w stosunku do prozy Bolesława Prusa. Twórca filmowego „Faraona” po raz pierwszy przeczytał powieść w wieku 13 lat i od razu się nią zachwycił. Przeniósł ją na ekran w roku 1966.
Prace nad przedsięwzięciem, które podjął jesienią 1962 roku, trwały trzy lata i zostały zorganizowane na wielką skalę. Zaczęły się wraz z powołaniem do życia pracowni scenograficznej w Łodzi. To właśnie tam zaczęto opracowywać kostiumy i podjęto studia nad realiami życia starożytnych Egipcjan, aby je później wiernie odwzorować w produkcji. Także większość ze scen pałacowych, świątynnych i rozgrywających się w labiryncie powstała na planie łódzkiej wytwórni.
Na zdjęciu Jerzy Zelnik i Krystyna Mikołajewska (fot. PAP/ DPA)
Na zdjęciu Jerzy Zelnik i Krystyna Mikołajewska (fot. PAP/ DPA)
Mówiąc o kulisach, z pewnością warto wspomnieć, że interesująca historia wiąże się ze sceną przepływu Ramzesa przez Nil. Jerzy Zelnik i Krystyna Mikołajewska znajdowali się wówczas na pokładzie prawdziwej łodzi, która została zbudowana specjalnie na potrzeby „Faraona” przez Warszawską Stocznie Rzeczną na podstawie rysunków ze starożytności. Samą scenę nakręcono na specjalnie stworzonej sztucznej wyspie na jeziorze Kirsajty, ozdobionej palmami i kępami lotosu.

„Faraon” na pustynnym planie. Temperatury dochodziły do 60°C!

Masowe sceny na piaskach były z kolei realizowane na prawdziwej pustyni Kyzył-Kum pod Bucharą w Uzbekistanie. Ekipa pracowała na niej przez ponad pięć miesięcy, a zaopatrzenie z powodu olbrzymich upałów, jakie tam panowały, codziennie dowoziło na plan 10 tys. butelek wody mineralnej dla wszystkich

Temperatury powietrza, z jakimi przyszło się zmierzyć aktorom i twórcom, mogą oszałamiać. Za dnia dochodziły one nawet do 60 stopni Celsjusza. Z kolei piasek nagrzewał się nawet do 80 stopni. To sprawiło, że taśmy musiano przechowywać w specjalnych chłodniach, aby zapobiec ich zniszczeniu. Niebezpieczne były również żmije piaskowe i jadowite pająki, nazywane „falangami”, które potrafią rzucić się na człowieka z odległości kilku metrów. Trudną przeszkodą dla filmowców okazał się również wszechobecny pył.
Na pierwszym planie Jerzy Zelnik (fot. TVP)
Na pierwszym planie Jerzy Zelnik (fot. TVP)

Także w Egipcie, który był jednym z miejsc plenerowych dla „Faraona”, zmagano się z poważnymi problemami. Z powodu olbrzymiej liczby turystów kamerzyści mieli kłopoty ze znalezieniem dogodnych miejsc dla ujęć kręconych przy piramidach w Gizie. A przecież to właśnie przy nich rozgrywa się słynna scena, w której Ramzes dowiaduje się o śmierci ojca.


Przy okazji warto wspomnieć, że produkcję wspierali konsultacją Kazimierz Michałowski z Uniwersytetu Warszawskiego i Shadi Abdel Salam z Instytutu Filmowego w Kairze, dwaj wielcy i słynni egiptolodzy. Ten ostatni asystował wcześniej przy produkcji filmu „Kleopatra” w reżyserii Josepha L. Mankiewicza.

Tak zagraniczni krytycy oceniali „Faraona”. „Najlepszy spektakl historyczny w dziejach kina”

Film okazał się oszałamiającym sukcesem zarówno w Polsce, jak i za granicą. Na całym świecie podkreślano monumentalność obrazu i doskonałe, drobiazgowe odwzorowanie starożytnej rzeczywistości. Albert Johnson z „Film Quarterly” napisał nawet, że jest to „arcydzieło” oraz „najlepszy spektakl w realiach starożytnych, który powstał w całej dotychczasowej historii kina”.


Także Ben Sachs z „Chicago Reader” nie szczędził produkcji pochwał. Amerykański krytyk podkreślał wielowymiarowość „Faraona” i zauważył, że „reżyser Jerzy Kawalerowicz zdumiewająco wykorzystuje kolor i panoramiczny ekran, urzekając prostotą kadru jałowego pustynnego krajobrazu, a także wysmakowaną, modernistyczną wrażliwością w niewyobrażalnych, surowych ujęciach architektury i tłumów”.


Podobnych recenzji były dziesiątki i nie może dziwić, że w 1967 roku produkcję Polaka nominowano do Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Niestety przegrał wówczas z francuskim, nieco już dziś zapomnianym melodramatem „Kobieta i mężczyzna” w reżyserii Claude’a Leloucha.

„Faraon”. To tu zaczęły się wielkie kariery Jerzego Zelnika i Barbary Brylskiej

„Faraon” był przepustką do wielu sukcesów zawodowych dla aktorów, którzy pojawili się w filmie. To razem z nim rozpoczęła się sława Jerzego Zelnika i Barbary Brylskiej (zagrała fenicką kapłankę Kamę). 


Niestety dla aktorki rola miała również przykre konsekwencje, ponieważ z powodu występu została wyrzucona ze szkoły aktorskiej. Nie wolno było wówczas, w myśl zasad PWSTiF w Łodzi, łączyć pracy zawodowej z nauką. Jednak finalnie aktorka na uczelnię powróciła i ukończyła ją w 1967 roku.


Dziś uznawana Barbara Brylska jest za jedną z legend kina, podobnie jak produkcja Kawalerowicza, która przyniosła jej nieśmiertelną sławę. Telewidzowie zobaczą „Faraona” we wtorek na antenie TVP Kultura o 15:15.


Rafał Sroczyński

Więcej na ten temat