Kultura

Staropolskie i słowiańskie imiona wracają do łask. Niektóre dawniej nosili jedynie królowie

Polacy coraz częściej nadają swoim dzieciom staropolskie imiona (fot. Vasilyev Alexandr/Shutterstock)
podpis źródła zdjęcia

Staropolskie i słowiańskie imiona, po latach zapomnienia, znów zdobywają popularność i coraz chętniej są nadawane przez Polaków swoim dzieciom. Niemal każde osobiste miano ma swoje wyłączne i niekiedy życzeniowe znaczenie. Niektóre z nich dawniej były przeznaczone właściwe jedynie dla królów i osób wysoko urodzonych.

Staropolskie i słowiańskie imiona są nie tylko piękne, ale i wyróżniające się na tle innych kultur ludów indoeuropejskich w kwestii ich nadawania. Nad Wisłą zupełnie nie odwoływano się bowiem do bogów w używanych mianach. Nie występują ponadto w nich elementy leksykalne związane z myślistwem, rybołówstwem, łowiectwem, hodowlą oraz bronią czy zwierzętami. 

To dlatego, że w dawnych czasach imiona pełniły niezwykle ważną rolę w ludzkim życiu i wierzono, iż mogą one konkretnie oddziaływać na charakter danej osoby oraz jej osobowość. Miały ponadto za zadanie zaopatrywać potomków w odpowiednie zalety i cnoty niezbędne w boju czy na radach plemiennych albo po prostu w codziennym funkcjonowaniu. 

W związku z powyższym niemal w każdym z osobistych mian, jakie nadawano wówczas dzieciom, zawarta jest wróżba, życzenie, umiejętność lub określenie roli, jaką ów człowiek będzie pełnił później w społeczeństwie lub kraju.

Rytuały imienne Słowian. Postrzyżyny i zapleciny

Chłopcom nadawano imiona podczas obrzędu postrzyżyn, który odbywał się, kiedy młodzieniec kończył 7 lat. Rytualnie męskiemu potomkowi obcinano wówczas włosy na znak, że przechodzi spod opieki matki pod zwierzchnictwo ojca i staje się pełnoprawnym członkiem rodziny. Kończył się wtedy czas dziecięcych zabaw, a rozpoczynał moment nauki rzemiosła oraz umiejętności bitewnych. 

Tak zwyczaj opisał Józef Ignacy Kraszewski:
,,

Gdy wszyscy już byli zebrani, biało ubranego chłopaka, z długo rozpuszczonymi włosami, których od urodzenia nożyce nie tknęły, przywiodła ze łzami w oczach matka i w ręce mu go oddała. Ten stał już w gotowości przyjęcia go od niej, a gdy dzieciak mu się do nóg rzucił, ściskając je, podniósł go i wodą ze źródła pokropił. Po czym ująwszy nożyce przygotowane, nad czołem nieco włosów mu przystrzygł, oddając je gościom i starszyźnie, która po trosze dokoła je przycinała.


– obrazował autor „Starej baśni”.
Postrzyżyny Mieszka I na obrazie Jana Peszki (fot. wikimedia/ domena publiczna/ dzienwolnejsztuki.pl)
Postrzyżyny Mieszka I na obrazie Jana Peszki (fot. wikimedia/ domena publiczna/ dzienwolnejsztuki.pl)
Dziewczynki właściwe imię otrzymywały podczas rytuału pięknych zaplecin. Miały on miejsce między 7. a 12. rokiem życia. Lokalna społeczność spotykała się wówczas podczas wielkiej uroczystości przy ognisku i wspólnie świętowała ceremonię przeobrażenia się dziewczynki w kobietę. 

Młódka zakładała wówczas białe szaty, mające symbolizować niewinność i czystość, a matka (lub inna starsza kobieta) zaplatała jej warkocz, w który wplatano zioła i kwiaty. Wierzono, że odpowiednie rośliny, o określonej mocy, zapewnią dziewczynie zdrowie i urodę oraz szczęście.
Na zdjęciu dziewczynka z tradycyjnym, słowiańskim wiankiem (fot. Olya Komarova/Shutterstock)
Na zdjęciu dziewczynka z tradycyjnym, słowiańskim wiankiem (fot. Olya Komarova/Shutterstock)
To ostatnie zdobywano również – w przypadku dzieci płci obojga – niejakim podstępem. Niezwykle przesądni Słowianie nie nadawali swoim pociechom właściwych imion aż do wspomnianych wcześniej obrzędów, aby nie ściągnąć uwagi złych i złośliwych mocy. Zamiast tego obwoływali je przezwiskami celowo umniejszającymi wartość, jak np. Niemoj (dosł. Nie mój) czy Nielub (dosł. Nie lubiany).

Staropolskie imiona. Tak naprawdę nazywał się Mieszko I?

Każde dziecko już w momencie przyjścia na świat przejawia zestaw indywidualnych cech i stopniowo wykształca swój własny charakter, ujawniając przy tym różne wady i zalety. Także nasi przodkowie mieli tego świadomość i imieniem starali się wzmacniać dziecko. Zapowiadającemu się na wojownika chłopcu do miana dodawano człony „bor”, „broni”, „kazi” lub „woj”, np. Mściwoj («ten, który pomści swoich współtowarzyszy»), Budziwoj («ten, który wzywa do walki»), Kazimir («ten, który niszczy pokój»)

Kiedy z kolei męski potomek miał być kimś ważniejszym lub znaczniejszym i pochodził z rodu królewskiego bądź książęcego, przyłączano do nadawanego mu imienia słowo „sław”. Możliwe, że Mieszko I, książę Polan, którego uznaje się za założyciela Polski, w rzeczywistości nazywał się Miecisław («ten, który zdobędzie sławę»), a kronikarze określili go zdrobnieniem lub przydomkiem, które funkcjonuje do dziś. Miał on powstać – według ówczesnych i późniejszych dziejopisów – ponieważ przyszły władca był do 7. roku życia ociemniały.
,,

Kiedy nadszedł dzień naznaczony i szukano odpowiedniego imienia, aby je nadać chłopcu, spodobało się ojcu i dostojnikom nazwać go Mieszkiem, co w języku polskim znaczy «zamieszanie» albo «poruszenie», dlatego że z powodu ślepoty swej od urodzenia był przyczyną zamieszania


– wyjaśniał Jan Długosz, który opierał się m.in. na zapiskach Galla Anonima i Wincentego Kadłubka

Kwestia ta jest badana od lat, bez powodzenia, przez historyków. To nie przeszkadza wielu dzisiejszym rodzicom w nazywaniu swoich pociech imieniem Mieszko, które z roku na rok staje się coraz popularniejsze. Choć nie może się ono równać z Bolesławem («ten który zdobędzie wielką sławę» lub «wielka sława»), dawniej nadawanym jedynie najbogatszym i najwyżej urodzonym możnym oraz królom.

Te słowiańskie imiona nawiązywały do cech i wierzeń

Jeszcze inne imiona nawiązywały do kultu bogów lub Boga, kiedy w Polsce zaczęli pojawiać się chrześcijanie. Takimi mianami są te z dodanym członem „bog”, „bóg” lub „trzeb” (ofiara) – przykładowo Bogurad to «ten, który jest pozytywnie nastawiony do Boga» albo «ten, który cieszy się łaską Boga», a Bogumił to «ten, który jest miły Bogu» lub «ten, któremu los sprzyja». 

Mają one również często znaczenie związane z rodziną lub domem. Mowa tu o takich, które zawierają w sobie wyrazy, tj. „dom”, „brat” czy „wit”. Jednym z nich jest m.in. Siemowit lub Ziemowit. Tak nazywano pradziada Mieszka I, który był synem legendarnego Piasta Kołodzieja i według podań obalił złego Popiela, a następnie sam objął władzę. Dwuskładnikowe imię złożone jest ze słów „siemo” («rodzina, ród; czeladź, służba, własność») i „wit” («pan, władca»). To oznacza, że nadający życzył obdarzonemu, aby był «tym, który przewodzi wspólnocie»

Nierzadko imiona wiązały się również z charakterem dziecka. Jeżeli miało ono być lub było radosne i towarzyskie, nazywano je np. Radogost («rad gościom»), które jest odwróceniem lubiącego odwiedzać innych i podróżować Gościrada («ten który [niech] chętnie gości w obcych stronach» lub «ten, który [niech] chętnie gości w obcych progach»)

Niestety zupełnie inaczej przedstawiała się sytuacja osób ubogich. Tu nadawano imiona proste, jednoczłonowe, zazwyczaj odnoszące się do przedmiotów, części ciała lub zwierząt. Na przykład „Broda”, „Jeż” czy „Gęba” lub „Łopata”.

Staropolskie i słowiańskie imiona żeńskie

Staropolskie i słowiańskie imiona żeńskie najczęściej były odpowiednikami osobistych mian męskich z dodaną do nich literką „a”, choć nie zawsze, ponieważ istnieje również kilkadziesiąt imion dla kobiet, które nie mają swojego odpowiednika w wersji dla mężczyzn. Takim jest m.in. Żywia («ta, która daje życie») lub Bożena («ta, która jest obdarowana przez Boga» lub «ta, która jest darowana od Boga»)

Ta sytuacja nie oznacza bynajmniej, że kobiety pełniły w dawnej Polsce podrzędne role lub były traktowane jako mniej wartościowi członkowie społeczeństwa. Było wręcz przeciwnie – kobiety we wspólnotach i krajach słowiańskich odgrywały olbrzymią rolę i darzono je wielkim szacunkiem, przede wszystkim jako matki oraz opiekunki domowego i rodzinnego ogniska. Nie miały wprawdzie one prawa dziedziczenia majątku po rodzinie, ale nie dlatego, iż były dyskryminowane. Słowianin, oświadczając się swojej wybrance, musiał zapłacić jej kosztownym darem i przekonać rodziców przyszłej żony, iż da radę zapewnić jej godziwy byt. Jeżeli nie mógł spełnić tych warunków, nie uznawano go za kandydata odpowiedniego na męża. 

Ponadto wiele kobiet było widunkami, wróżkami, zielarkami, kapłankami lub nawet władczyniami oraz cieszyło się bardzo dużą swobodą i poważaniem. Znacznie większą niż u innych ludów, np. germańskich, gdzie niewiasty uchodziły za osoby słabe i niezdolne do przetrwania bez męskiej opieki, w związku z czym najpierw pozostawały pod władzą ojca, później męża, a po jego śmierci syna lub starszyzny. To nie przeszkodziło jednak Thietmarowi z Merseburga, nienawidzącemu Polaków, rozpowszechniać fałszywej informacji, jakoby żony Słowian były palone i zabijane podczas pogrzebu ich męża – w rzeczywistości niemal żadne badania archeologiczne nie potwierdzają wersji Niemca.

Tradycja nadawania staropolskich imion powraca?

Tradycja nadawania imion staropolskich i słowiańskich powróciła w ostatnich latach w naszym kraju. Rodzice coraz częściej się na nie decydują. To nie powinno dziwić, ponieważ bywają one piękne i niecodzienne, a jednocześnie dostojne

Niekiedy nosili je przecież sami królowie. Monarsze imiona, tj. Kazimierz, Bolesław czy Władysław, kiedyś zarezerwowane były wyłącznie dla książąt i władców. 

Niektórzy z nich odegrali wielką rolę w historii Polski. Może pomogło im w tym również – jak dawniej przesądnie wierzono – odpowiednie znaczenie znajdujących się w nich słów? 

Rafał Sroczyński
Więcej na ten temat