Rozrywka

Oscary kończą 85 lat. Tak zaczęła się historia złotego rycerzyka

Statuetki Oscarów, potocznie zwane złotymi rycerzykami to najważniejsza nagroda świata filmu.
Oscary po raz pierwszy rozdano w 1929 roku (fot. Mohamed Osama / Alamy Stock Photo/PAP).
podpis źródła zdjęcia

Historia Oscarów, których pomysłodawcą był Louis B. Mayer, urodzony prawdopodobnie w Mińsku, zaczyna się oficjalnie 16 maja 1929 roku. Nagrody zostały wówczas rozdane w Hollywood Roosevelt Hotel przy udziale 270 osób, a ceremonia trwała dokładnie 15 minut. Bilety pozwalające wejść na późniejsze przyjęcie kosztowały zaledwie 5 dolarów.

Lazar Meir, który na świat przyszedł 4 lipca 1882 roku w ubogiej żydowskiej rodzinie mieszkającej prawdopodobnie w białoruskim Mińsku, wyemigrował z rodzicami do Kanady, kiedy był jeszcze dzieckiem. Następnie przenieśli się do Nowego Jorku. Tam ukończył szkołę podstawową, ale w wieku 12 lat musiał przerwać edukację i zaczął pomagać ojcu w pracy. Firma Jakuba zajmowała się zbieraniem oraz odsprzedawaniem złomu i nie przynosiła zbyt dużych zysków.

Młody chłopak wędrował po ulicach z wózkiem, na którym widniał napis „sprzedawca złomu”, i zbierał wszystkie napotkane rupiecie. W ten sposób przyszłego twórcę potęgi Hollywoodu spotkał John Wilson, właściciel firmy blaszanej. Mężczyzna polubił nastolatka i dawał mu bezużyteczne, ale ładne miedziane ozdoby. Zapamiętał, że Lazar był bardzo kulturalny i pozytywnie nastawiony do życia.
Louis B. Mayer urodził się w Europie Wschodniej (fot. PAP/ Photoshoot).
Louis B. Mayer urodził się w Europie Wschodniej (fot. PAP/ Photoshoot).

W wolnym czasie Meir lubił chadzać po York Theatre i tak zakochał się w teatrach wodewilowych. Marzył, że i on kiedyś będzie występował w takim miejscu lub zostanie właścicielem podobnego przybytku sztuki, ale w wieku 19 lat – kiedy po raz pierwszy wyjechał do Bostonu – nie miał praktycznie żadnych pieniędzy.


Na miejscu poznał Margaret Shenberg, córkę koszernego rzeźnika mającego sklep po drugiej stronie ulicy. Pobrali się, a dzięki teściom Lazar po raz pierwszy w życiu mógł normalnie jeść i żyć. Nie byli majętni, ale stać ich było na dość przeciętną egzystencję i utrzymanie córki, zięcia i wnuczki.

Teatr za 50 dolarów i marzenia

Twórca Hollywood, który wcześniej zmienił nazwisko na Louis B. Mayer, miał zaledwie 50 dolarów w kieszeni, kiedy w 1907 roku przyjechał obejrzeć zrujnowany teatr burleski w Haverhill w stanie Massachusetts. Budynek, który wynajął dzięki licznym pożyczkom, służył wcześniej jako dom uciech cielesnych dla klasy robotniczej. Miejsce wyglądało jak śmietnik – rozkładające się siedzenia, pleśń, plamy po tytoniu, zniszczona podłoga oraz zła reputacja sprawiały, że cena za jego dzierżawę była niewygórowana.

Mimo to oczyma wyobraźni Mayer widział, jak piękne może być to miejsce po odpowiednim remoncie. Wynajął więc zrujnowane mury i popadając w potężne długi, wyremontował wszystko, a następnie otworzył teatr. Wkrótce okazało się, że był to strzał w dziesiątkę, bo już po kilku latach Louis dorobił się dużych pieniędzy i został właścicielem sieci Louis B. Mayer Pictures.

Następnie razem z Samuelem Goldwynem i Marcusem Loewem założyli w 1924 roku studio Metro-Goldwyn-Mayer, a w 1927 roku Louis należał do grona założycieli Amerykańskiej Akademii Filmowej przyznającej Oscary. Miał już wówczas potężny majątek, a równolegle kiełkowała także jego nie najlepsza reputacja. 

Mroczna strona założyciela Hollywood

Trudne dzieciństwo sprawiło bowiem, że był człowiekiem dość niesympatycznym, nielubianym przez innych. Nie znosiła go m.in. Judy Garland. Już po zakończeniu kariery opisała swoją pogardę do niego w niepublikowanych wspomnieniach. Napisała, że „to niesamowite, jak ci wielcy mężczyźni, którzy przez całe życie otaczali tak wiele wyrafinowanych kobiet, mogli zachowywać się jak idioci”.

Judy Garland na planie  „Alicji w Kranie Czarów” (fot. PAP/ Photoshoot).
Judy Garland na planie „Alicji w Kranie Czarów” (fot. PAP/ Photoshoot).

„Czy baliśmy się go? I to jak!”

Tak samo dużą niechęć do Mayera żywiło wiele aktorek, w tym m.in. Lilian Gish, czy Elizabeth Taylor.

Co ciekawe, nawet te gwiazdy, które wspominały filmowego potentata w lepszym świetle, pamiętały, że był bezwzględny zarówno wobec konkurencji, jak i w stosunku do współpracowników. Szczególnie kiedy w grę wchodziły pieniądze. 


Także na polu prywatnym nie było lepiej. „W naszej rodzinie wszystkie podstawowe decyzje podejmował on […]. Czy baliśmy się go? I to jak!” [1] – opowiadał jego siostrzeniec.

Historia Oscarów. Kim jest złoty rycerzyk?

Mimo nawracających od lat oskarżeń, nie da się zaprzeczyć, że to Mayer wymyślił Oscary. Legendarną już dziś statuetkę przyznano po raz pierwszy dokładnie 16 maja 1929 roku. Nagrodą od początku był słynny złoty rycerzyk, który opiera się na dwuręcznym mieczu. Ten z kolei wbija się w filmową rolkę, która ma pięć ujęć. Każde z nich symbolizuje jedną z grup zawodowych reprezentowanych w akademii: aktorów, scenarzystów, reżyserów, producentów i techników.
Tak wygląda pierwsza statuetka Oscara, którą wręczono na ceremonii w 1929 roku (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Tak wygląda pierwsza statuetka Oscara, którą wręczono na ceremonii w 1929 roku (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Statuetka, która jest pokryta 24-karatowym złotem i wykonana z tzw. „britannium”, czyli stopu cyny (93%), antymonu (5%) i miedzi (2%), waży ok. 3,9 kg oraz ma ok. 35 cm wysokości. Zaprojektował ją pochodzący z Irlandii scenograf filmowy Cedric Gibbons, a legenda Hollywood podaje, że zrobił to na serwetce podczas jednego z bankietów. Odlew wykonał rzeźbiarz George Stanley. Nie od początku rycerzyka zwano Oscarem. Tak naprawdę nazwa wskazanej nagrody to Academy Award of Merit (pol. Nagroda Akademii za Zasługi).

Nazwę potoczną, która później została uznana również za oficjalną, zawdzięcza Margaret Herrick lub Betty Davis. Pierwsza z nich była bibliotekarką akademii, która rzekomo na widok statuetki stwierdziła, że przypomina jej wuja Oscara Pierce’a. Druga z kolei była słynną gwiazdą, prezesem akademii i żoną słynnego Harmona Oscara Nelsona i to na jego cześć – w myśl wersji numer dwa – nazwano nagrodę.

Dlaczego powstały Oscary? „Zabiliby się, aby zrobić to, czego ja chcę”

Premierowa ceremonia rozdania Oscarów odbyła się w hotelu Hollywood Roseveelt podczas prywatnej kolacji, w której uczestniczyło 270 osób. W broszurze dołączonej do zaproszenia na bankiet organizacyjny napisano: „Możemy zachęcać do doskonalenia i rozwoju sztuki i nauki naszego zawodu poprzez wymianę konstruktywnych pomysłów i nagrody za zasługi za wyróżniające się osiągnięcia”


Imprezę poprowadził aktor Douglas Fairbanks. Trwała ona dokładnie 15 minut i właśnie w tym krótkim czasie przyznano 14 z 15 statuetek. Tę jedną, która nie została wówczas wręczona, otrzymał już wcześniej Emil Jannings. Gwiazdor został najlepszym aktorem pierwszoplanowym za rolę w filmach „Niepotrzebny człowiek” i „Ostatni rozkaz” (nagrody przyznawano początkowo za całokształt dokonań danego roku, a nie za konkretną produkcję), ale musiał pilnie wyjechać do Europy, więc akademia przekazała mu ją wcześniej. Tym samym został pierwszym w historii artystą filmowym, który otrzymał rycerzyka.

Emil Jannings był pierwszym laureatem Oscara (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Emil Jannings był pierwszym laureatem Oscara (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Tuż po gali goście udali się na bankiet do hotelu Mayfair, gdzie musieli uiścić opłatę w wysokości 5 dolarów (dziś byłoby to ok. 78 dolarów). Emocji podczas całego wydarzenia zdecydowanie zabrakło, ponieważ zwycięzców ogłoszono już trzy miesiące wcześniej. Transmisji nie było ani w radiu, ani w świeżo powstałej wtedy telewizji (pierwszy odbiornik TV został wyprodukowany w 1928 roku przez Johna Logie Bairda), ale od początku aktorzy nie szczędzili sobie samym blichtru. Na wydarzenie przybyli luksusowymi autami i w bardzo drogich strojach.
,,

Odkryłem, że najlepszym sposobem radzenia sobie z filmowcami było wieszanie na nich medali… Gdybym dał im puchary i nagrody, zabiliby się, by wyprodukować to, czego ja chciałem. Dlatego powstał Oscar [2]


– wyznał już na łożu śmierci Louis B. Mayer.

Nie do końca jego słowa okazały się prorocze. Oscary mają bowiem w historii zarówno chlubne momenty, jak i takie o których organizatorzy woleliby zapomnieć. Nawet te złe chwile nie zmienią jednak faktu, że są one dziś uznawane za najważniejszą i najbardziej prestiżową nagrodę świata kultury filmowej.

RS


Źródła:

[1] Scott Eyman. Lion of Hollywood: The Life and Legend of Louis B. Mayer, wyd. 2008

Więcej na ten temat