Kultura

„Piękna przez wieki, jeśli nie tysiąclecia”. Niezwykła historia „Narodzin Wenus”

Twarz Wenus z obrazu Botticellego do dziś uznawana jest za idealnie piękną (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Twarz Wenus z obrazu Botticellego do dziś uznawana jest za idealnie piękną (fot. wikimedia/ domena publiczna)
podpis źródła zdjęcia

Fascynujący portret „Narodziny Wenus” autorstwa Sandra Botticellego jest uznawany za jedno z najwspanialszych przedstawień kobiety, jakie pokazano na płótnie. To obraz prezentujący idealne piękno, który jednocześnie opowiada niezwykłą, mitologiczną historię o przyjściu na świat bogini miłości.

Temat arcydzieła „Narodziny Wenus” – ukończonego przez Sandra Botticellego około 1485 roku – został zaczerpnięty prawdopodobnie z wierszy współczesnego mu Angela Poliziano, poety, który jako jeden z pierwszych przetłumaczył na łacinę fragmenty „Iliady”, lub z hymnów homeryckich opublikowanych przez Demetriosa Chalkokondylesa.


ZOBACZ: Tajemnicza świątynia ukryta na obrazie Leonarda. „W podczerwieni wygląda zupełnie inaczej”


Jeden z nich, oddający hołd Afrodycie (słusznie utożsamianej z Wenus), możemy odczytać, jak gdyby był to opis obrazu.

Afrodytę czcigodną, zwieńczoną złotem i piękną


będę opiewał - jej to morskiego Cypru warownie


los dał w udziale, bo tam ją wilgotny podmuch Zefira


uniósł, płynącą na fali przez morze szumiące rozgłośnie,


w pianie łagodnej, a Hory o złotych diademach we włosach


mile przyjęły boginię i w strój ją boski odziały;


głowę niebiańską przybrały w misternie spleciony wianuszek,


piękny, cały ze złota, a płatkom uszu przydały


cennych kolczyków w kształcie rumianku, mosiężnych i złotych

– tak brzmi fragment „Hymnu do Afrodyty”.


ZOBACZ: Kod zapisany w obrazach. Enigmatyczna postać na portrecie Leonarda da Vinci


Możliwe również, że jest on inspirowany filozofią neoplatońską, która popularyzowana była przez uczonych z Akademii Florenckiej. Zafascynowany kulturą starożytnej Grecji artysta z pewnością interesował się wspomnianym, humanistycznym nurtem. To widać również w jego innych arcydziełach, np. na obrazach „Primavera” (pol. „Wiosna”), „Minerwa z centaurem” czy „Mars i Wenus”.


ZOBACZ: „Primavera”, czyli „Wiosna”. Botticelli był malarzem kobiecego wdzięku


„Primavera” (ok. 1482), Sandro Botticelli. Galeria Uffizi we Florencji. Fot. Wikimedia Commons
„Primavera” (ok. 1482), Sandro Botticelli. Galeria Uffizi we Florencji. Fot. Wikimedia Commons
Mogło tak rzeczywiście być.
,,

Swoje ostentacyjne pogańskie obrazy przeznaczał dla wąskiego koła pisarzy i arystokratów, wyznawców modnego neoplatonizmu, podczas gdy jego obrazy ołtarzowe i inne o treści religijnej zdobywały łatwe uznanie wśród szerszej publiczności. Z klimatu epoki asymilował on wszystko, czego potrzebował


– pisał Michael Levey w opracowaniu „Od Giotta do Cézanne'a. Zarys historii malarstwa zachodnioeuropejskiego”.

Historycy sztuki dopuszczają również i uważają za prawdopodobne, iż przedstawieniem jednej z postaci, a mianowicie nimfy Chloris – trzymanej przez Zefira w otoczeniu kwiatów i gałązek – malarz uhonorował słynne „Przemiany” Owidiusza, w których postać Wiosny rodzi się właśnie z niej. Niewątpliwie obraz nawiązuje również do starożytnej rzeźby „Wenus wstydliwa”.

Najprawdopodobniej tą rzeźbą z kolekcji Medyceuszy inspirował się Sandro Botticelli (fot. wikimedia/ Wai Laam Lo)
Najprawdopodobniej tą rzeźbą z kolekcji Medyceuszy inspirował się Sandro Botticelli (fot. wikimedia/ Wai Laam Lo)

„Narodziny Wenus”. Kto znajduje się na obrazie?

Mit, który został przedstawiony na obrazie „Narodziny Wenus”, opowiada o przybyciu powstałej z morskiej piany bogini na Cypr lub Cyterę, gdzie – jak uważali starożytni – znajdował się dom Afrodyty. Ma ona piękne oraz szlachetne rysy twarzy, zaś jej długie, złociste włosy miękko opadają na alabastrową skórę, co delikatnie podkreśla kształty bogini.

„Narodziny Wenus” od stuleci zachwycają świat (fot. wikimedia/ domena publiczna)
„Narodziny Wenus” od stuleci zachwycają świat (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Przyjmuje ona tę samą pozę oraz wykonuje identyczne gesty jak bogini z rzeźby „Wenus Medycejska”, którą artysta z pewnością musiał widzieć w zbiorach rodu Medyceuszy, swoich patronów i sponsorów. Prawą ręką przesłania piersi, lewą zaś – łono.


ZOBACZ: Cień „Ostatniej Wieczerzy” na jednym z najsłynniejszych obrazów van Gogha


Na miejsce naga Wenus przybywa na srebrzystoszarej, połyskującej złotym blaskiem muszli, która pchana jest oddechem Zefira. Ten rozwiewa włosy bogini miłości i kieruje skorupę ku brzegowi. Na rękach boga wiatru, syna Eos (Jutrzenki), znajduje się jego żona. Ta rozsypuje dookoła siebie róże ze złotym środkiem. Miały one powstać przy przyjściu Wenus na świat. Tą sceną oczarowany był baron Kenneth Clark, jeden z najsłynniejszych historyków sztuki w historii.

,,

To chyba najpiękniejszy przykład ekstatycznego ruchu w całym malarstwie. Zachwyt naszego rozumu osiąga on dzięki zawiłym rytmom draperii, które nieodparcie omiatają i opływają wokół nagich postaci. Ich ciała, dzięki niekończącej się zawiłości uścisku, podtrzymują prąd ruchu, który w końcu widoczny jest w dole ich nóg i rozprasza się jak ładunek elektryczny


– napisał Anglik.


ZOBACZ: Nie tylko enigmatyczny uśmiech. „Mona Lisa” skrywa wiele sekretów

Na obrazie znajdują się bóg wiatru o imieniu Zefir i jego żona Chloris (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Na obrazie znajdują się bóg wiatru o imieniu Zefir i jego żona Chloris (fot. wikimedia/ domena publiczna)

„Marzenie, które się nie spełni”

Tak Zefir, jak i Chloris są bardzo skąpo odziani, mają na sobie tylko zwiewne chusty. To różni lecące w dynamicznym pędzie postaci od ubranej Hory, bogini pór roku. Nie wiadomo, która z nich znajduje się na arcydziele, ale w mitologii Hory – czyli Eunomia symbolizująca Praworządność, Dike przedstawiająca Sprawiedliwość oraz Ejrene oznaczająca Pokój – były córkami Zeusa i Temidy, boginiami ładu w przyrodzie i społeczeństwie.


Na portrecie widzimy postać przepasaną girlandą z róż, jej szyję oplata wieniec z mitru – rośliny poświęconej Wenus – a w dłoni trzyma czerwony płaszcz, którym chce okryć nagą przybyszkę. Bławatkowa dekoracja sukni sugeruje, że postać jest najprawdopodobniej Godziną Wiosny.

Ten fragment obrazu przedstawia jedną z bogiń, które zwane były Horami (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Ten fragment obrazu przedstawia jedną z bogiń, które zwane były Horami (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Tuż za jej plecami znajduje się pomarańczowy gaj. Malarz pokazał drzewka ze względu na ród Medicich, w których herbie się one znajdowały. Na dodatek były one częścią świętego ogrodu Hesperyd z greckich mitów. Na portrecie można również zauważyć, że białe kwiaty wśród liści są podkreślone złotem.

,,

Zamęczam się, próbując namalować drzewa pomarańczowe tak, żeby nie były sztywne, ale jak te, które widziałem u Botticellego we Florencji. To marzenie, które się nie spełni


– pisała oczarowana nimi Berthe Morisot, XIX-wieczna francuska malarka i czołowa przedstawicielka impresjonizmu.


ZOBACZ: Święty Jan czy Maria Magdalena? „Ostatnia Wieczerza" skrywa więcej sekretów

Niestety ta część pociemniała przez lata pod wpływem światła, nieco zniekształcając zamierzoną równowagę kolorów, z której słynął Sandro Botticelli. Także błękit morza i nieba nie oparł się całkowicie próbie czasu.

„Jej dusza i umysł to miłość i miłosierdzie”

Temat narodzin Wenus, która przyszła na świat, kiedy Krotos obciął swojemu ojcu genitalia i wrzucił je do oceanu, aby ukarać go za okrucieństwo, wielokrotnie przewija się w dziełach artystów i nadwornych poetów Wawrzyńca Wspaniałego – mecenasa Botticellego.


ZOBACZ: Prawdziwy kod Leonarda da Vinci. Ekspert opowiedział TVP o przesłaniu geniusza


To na ich podstawie swoją interpretację arcydzieła zbudował Marsilio Ficino, włoski filozof renesansowy, humanista, neoplatonik, filolog, astrolog będący jednym z najbardziej znanych postaci wczesnego renesansu, którego nazywano „Drugim Platonem”.

,,

Wenus znaczy Humanitas (...), Humanitas jest bowiem nimfą znakomitej urody, zrodzoną z nieba i bardziej od innych ukochaną przez najwyższego Boga. Jej dusza i umysł to miłość i miłosierdzie, jej oczy to godność i wielkoduszność, ręce - liberalność i wspaniałość, stopy - przystojność i skromność, całość jest więc umiarkowaniem i uczciwością, czarem i okazałością


– napisał uczony.


Historycy sztuki uważają ponadto, że zachwycający lekkością i delikatnością obraz jest metaforą neapolitańskiego wyobrażenia miłości, która łączy w sobie zarówno aspekt zmysłowy, jak i intelektualny. Dla Platona Afrodyta miała bowiem dwa oblicza, będąc zarówno ziemską boginią, która rozbudzała ludzi do miłości fizycznej, i niebiańską boginią, która wzbudzała w nich miłość intelektualną.


ZOBACZ: Mit o Atlandydzie, Michał Anioł i Leonardo na jednym arcydziele. Tajemnicze przesłanie obrazu Raffaella


Filozof argumentował, że kontemplacja piękna fizycznego pozwala ludzkiemu umysłowi lepiej zrozumieć cud piękna duchowego. Takie spojrzenie na Wenus, najpiękniejszą ze starożytnych bogiń, miałoby więc wywołać u widzów fizyczną reakcję. Następnie mogłaby ona skierować ich umysły w stronę boskości. Neoplatońska interpretacja „Narodzin Wenus” Botticellego sugeruje – jak można zauważyć - że XV-wieczni mogli patrzyć na obraz i czuć, że ich umysły wznoszą się do królestwa boskiej miłości.


Eksperci zauważają jednocześnie, że arcydzieło przypomina raczej ulotny sen aniżeli scenę rozgrywającą się w rzeczywistości. To oznacza, że portret może być kontynuacją pięknej „Wiosny”, o której pisaliśmy wcześniej.

,,

Na obrazie «Wenus Anadiomena» [jak naprawdę nazywa się obraz – przyp. red] Simonetta pojawia się z wyrazem lekkiego zdziwienia, co jest postawą najbardziej odpowiadającą jej urodzie. W «Narodzinach wiosny» Simonetta, podobnie jak Flora, ma zmartwioną twarz, jakby rozważała odpowiedzialność za swoją ciążę


– zauważył słynny hiszpański pisarz Luis Racionero.

„Ona nie stoi, ale unosi się”

Trudno nie zauważyć, że Botticelli zupełnie nie skupiał się na idealnym odwzorowaniu anatomii ludzkiego ciała, podobnie jak robił to na wielu innych obrazach. Nadnaturalnie długa szyja Wenus jest niemożliwa z fizjologicznego punktu widzenia, tak samo jak niezwykła poza i obrót bioder Chloris. Bogini różni się ponadto od wcześniejszych przedstawień, a ustawienie jej stopy powoduje, że nie dałaby rady utrzymać się we wskazanej pozycji, nie upadając.
,,

Różnice w stosunku do formy antycznej nie są fizjologiczne, ale rytmiczne i strukturalne. Całe jej ciało ma krzywiznę gotyckiej kości słoniowej. Jest całkowicie pozbawiona tej cechy, tak cenionej w sztuce klasycznej, znanej jako równowaga; to znaczy powiedzmy, że ciężar ciała nie rozkłada się równomiernie po obu stronach centralnego pionu… Ona nie stoi, ale unosi się… Na dodatek jej ramiona – zamiast tworzyć coś w rodzaju architrawu do jej tułowia jak w antycznym przedstawieniu – spływają w tym samym nieprzerwanym ruchu co jej unoszące się włosy


– pisał Kenneth Clark.
Trudno nie zauważyć błędów anatomicznych w budowie Wenus (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Trudno nie zauważyć błędów anatomicznych w budowie Wenus (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Taką samą opinię wyraził prof. Horst Woldemar Janson, znany z monumentalnego opracowania „Historia Sztuki”, które sprzedało się w rekordowej – jak na książkę naukową – czteromilionowej liczbie egzemplarzy.

,,

Te ciała pozbawione są wszelkiej wagi i siły mięśniowej. Rzeczywiście, wydają się unosić, nawet gdy dotykają ziemi. Wszystko to zdaje się zaprzeczać podstawowym ideom założycieli sztuki wczesnego renesansu, jednak obraz nie wygląda na średniowieczny


– napisał Niemiec.

„Piękne przez wieki, jeśli nie tysiąclecia”

Te „błędy” nie wynikają jednak z braku umiejętności malarza. To był świadomy zabieg jego buntu przeciw renesansowemu dążeniu do perfekcyjnego pokazania anatomii w sztuce. Włoski artysta uważał, że jej sedno tkwi nie w idealnym przedstawieniu detali, ale w odpowiednim przesłaniu i ujęciu tematu.


ZOBACZ: Najbardziej intrygujący i ostatni obraz Leonarda. „Zostawił nam wieczny znak zapytania”


Mimo popełnienia tych „błędów” nie da się nie zauważyć, że wizerunek Wenus, do której prawdopodobnie pozowała wspomniana już wyżej Simoneta Vespucci, żona Marca Vespucciego, syna Piera, który był dalekim kuzynem odkrywcy i kartografa Amerigo Vespucciego, jest niewiarygodnie piękny.

,,

Idealne kobiety Botticellego wyglądają jak kobiety, a nie chłopcy. Są miękkie i zaokrąglone. Zdrowe i zaokrąglone. Kobiety rozmiarów przedstawionych na tym obrazie były uważane za piękne przez wieki, jeśli nie tysiąclecia. Były estetycznym ideałem


– pisał w powieści „Kruk” Sylvain Reynard.


Rafał Sroczyński


Więcej na ten temat