Fascynująca „Mona Lisa z Isleworth”, której powstanie datuje się na przełom XVI i XV w., od wielu dekad jest wielkim przedmiotem sporu między historykami sztuki. Obraz nieustalonego jednoznacznie autorstwa – łudząco podobny do słynnego arcydzieła z Luwru – jest wyjątkowy i perfekcyjny. Jego wykonanie oraz zawarte na nim detale powodują, że wielu znawców uważa, iż wyszedł on spod ręki Leonarda da Vinci.
Nadzwyczajnie piękna „Mona Lisa z Isleworth” jest jedną z największych, ale jednocześnie mniej znanych zagadek sztuki. Historycy nie są w stanie jednoznacznie rozstrzygnąć, przez kogo ów portret, przypadkowo odnaleziony przez konesera i kolekcjonera sztuki Hugh Blake’a w 1913 r. w domu nieznanego z imienia i nazwiska brytyjskiego arystokraty z Somerset, został namalowany.
Na obrazie mierzącym 84,5 cm wysokości i 64,5 cm szerokości (jest on większy niż „Mona Lisa” z Luwru) widzimy młodą kobietę, otoczoną skalistym krajobrazem, która siedzi pod oknem. Ma ciemne włosy, przesłonięte welonem, i przechyla się ku widzom pod nieco innym kątem niż na odpowiadającej jej wersji z Francji. Ma też wyższe czoło, szerszą twarz i mniejsze wybrzuszenie nakrycia głowy. Nieco inaczej ułożone są również jej włosy – przedziałek zaczyna się dokładnie pośrodku. Tymczasem na obrazie w Luwrze pojawia się on na czole i biegnie pod bardzo dokładnym kątem, w niemożliwy do uczesania sposób, w kierunku tyłu głowy.

Także oczy na „Mona Lisie z Isleworth” są znacznie szersze i inaczej osadzone. Jak donosił John Eyre, zachwycał się nimi m.in. Adolfo Venturi, jeden z najwybitniejszych XX-wiecznych historyków sztuki, który chwalił „piękno namalowanego oka” i był przekonany, iż jest to druga z wersji arcydzieła namalowana przez Leonarda. Taką opinię podzieliło również wielu innych znawców. Wkrótce po tym, jak został on po raz pierwszy pokazany publiczności, autor tekstu na łamach „Deseret News” opisał tonację portretu jako ciemniejszą, ale jednocześnie zauważył, że ma kolorystykę
,,zgodną z prawie wszystkimi pracami przypisywanymi Leonardowi, czyli złotą poświatą, podczas gdy wykończenie ma najbardziej drobny charakter
Tymczasem włoski kurator Lorenzo Cecconi, który prace nad obrazem prowadził w latach dwudziestych XX wieku, powiedział, że „połączenie odcieni ciała, zwłaszcza w oczach, było niezwykłe. Wskazują one, że „może to być drugie dzieło wielkiego Leonarda”. Tym samym poparł opinię Arduina Colasantiego, specjalizującego się w sztuce renesansu, który uważał, że „górna część z oczami, twarzą i nosem” była zdecydowanie autorstwa Leonarda. Także znany kolekcjoner Ludovico Spiridon bez cienia wahania zauważył, że „twarz została namalowana przez Leonarda i nie ma co do tego żadnych wątpliwości”. Następnie w latach 60. handlarz dziełami sztuki Henry F. Pulitzer potwierdził obie opinie i dodał, iż
,,testy densytometryczne na płaszczyznach twarzy i dłoni wykazują stopniową zmianę wartości tonacji z ciemnej na jasną, którą tylko Leonardo da Vinci, ze swoim niesamowitym wzrokiem, był w stanie osiągnąć
Także Archibald Cecil Chappelow z Royal Society of Arts, brytyjski konsultant rządu JKM ds. sztuk pięknych, był przekonany, iż to właśnie mistrz był autorem arcydzieła z Isleworth. Napisał on w 1956 r., że „twarz jest wspaniale pomalowana, a dłonie bardziej wyraziste niż te na obrazie w Luwrze”. Niemal 60 lat później również francuski artysta Albert Sauteur zgodził się z nim i zauważył, że niewielkie różnice anatomiczne pomiędzy obiema wersjami portretu mogą wynikać z eksperymentów dotyczących perspektywy, jakie Leonardo prowadził przez całe życie. Historyk sztuki Jean-Pierre Isbouts również poparł hipotezy mówiące o zaangażowaniu Leonarda w malowanie dzieła, twierdząc, że dwudziestu czterech z dwudziestu siedmiu uznanych uczonych badających obrazy Leonarda zgodziło się w rozmowie z nim, że to da Vinci jest autorem obrazu z Isleworth.
„Młoda kobieta na balkonie”
Eksperci, który sądzą, iż wyszedł on spod ręki samego mistrza, powołują się również na m.in. na dokumenty historyczne oraz jedną z prac Rafaela Santiego. Ten wykonał szkic „Młoda kobieta na balkonie”, bezsprzecznie wzorowany i inspirowany portretem Leonarda, ale różni się on od „Mona Lisy” znajdującej się w Luwrze. Malarz z Urbino przedstawił Lisę Gherardini jako osobę młodszą o około 10 lat, zaś po lewej i prawej jej stronie uwidocznił kolumny balkonowe, których próżno szukać na dziele znajdującym się w Luwrze.
– napisał w 1914 r. znawca i krytyk sztuki Paul Konody w artykule dla „New York Timesa”.

,,w 1504 r. Rafael, przygotowując swój portret Maddaleny Doni, wykonał rysunek piórem i tuszem, który jest bezsprzecznie powiązany z «Moną Lisą». Rysunek Rafaela jest zwykle traktowany jako dowód, że «Mona Lisa» została namalowana przed 1504 r.
– pisał znany historyk sztuki, baron Kenneth Clark.
To z kolei prowadzić może do dwóch znaczących i sensacyjnych wniosków. Eksperci, którzy w nie wierzą, uważają, że istnieją dwie „Mona Lisy”, a wersja z Luwru jest późniejszą z nich. Tą wcześniejszą może być właśnie „Mona Lisa z Isleworth”. Tło wspomnianego portretu jest wprawdzie inne niż na rysunku Rafaela, ale niedawne badania wykazały, że zostało ono dodane dopiero w XVII w. Tymczasem poboczne kolumny i sama postać są prawie identyczne ze szkicem.
Tymczasem fizyk John F. Asmus, który wcześniej badał arcydzieło z Luwru, zdecydował się w 1988 r. przeprowadzić komputerową analizę portretu z Isleworth. Na przetworzonym przez maszynę obrazie zobaczył, że pociągnięcia pędzlem na twarzy modelki są identyczne i przy obu dziełach pracowała ta sama osoba – Leonardo. Mimo wszystko zauważył, że różnią się one od siebie… raczej na korzyść wersji z Anglii.
,,«Mona Lisa» z Luwru, czy to z powodu czyszczenia, czy z innej przyczyny, ma wybrzuszenie nad lewym okiem, które jest anatomicznie niemożliwe. To skaza, której nie ma w nowo odkrytej wersji. Także linia szczęki nie jest tak nagle wcięta w brodę... Cały obraz jest niewiarygodnie piękny

,,Dłonie na obrazie w Luwrze są często krytykowane jako grube i brzydkie, podczas gdy ręce oraz kciuk kobiety z Isleworth są smuklejsze i bliższe temu, czego można by oczekiwać od Leonarda
,,Te ręce, z ich starannym i nieco twardym rysunkiem i terakotową kolorystyką, od razu sugerują imię ucznia Leonarda, Marco d'Oggionno; podczas gdy niezrównanie miękki i piękny obraz głowy i biustu, wykwintna subtelność wyrazu, złocisty blask ogólnej kolorystyki, zawdzięczać można tylko Leonardowi
„Dwa najpiękniejsze obrazy Leonarda”
Na czas II wojny światowej obraz został wysłany do Stanów Zjednoczonych, skąd wrócił do Europy w latach 60. Tam po przeprowadzeniu analiz zamknięto go na ponad 40 lat w bankowym sejfie. W 2008 r. kupiła go grupa szwajcarskich inwestorów, którzy zlecili jego szczegółowe badania. Te pokazały, że płótno pochodzi z lat 1410–1455, co wykluczałoby autorstwo Leonarda, gdyby nie fakt, iż często pracował on na starych materiałach.
Tymczasem badania farb potwierdziły, że pochodzą one z jego czasów, zaś analiza kolorów oraz przebieg światłocieni dowiodły, że są one niemal identyczne jak na obrazie z Luwru. Komentując wyniki i wnioski, Alfonso Rubino, znawca technik Leonarda – na podstawie charakterystycznych pociągnięć pędzla oraz z powodu niemożliwej do naśladowania geometrii – wykazał, że oba dzieła wyszły spod jego ręki. Także identyczne umiejscowienie podbródka, linii ust i oczu oraz podobna tajemniczość kieruje wielu znawców do twierdzeń o autorstwie mistrza z Florencji. To jednak wciąż zbyt mało dla ekspertów, którzy uznają, że istnieje tylko jedna „Mona Lisa”.
Nie są oni w stanie jednak wyjaśnić, dlaczego Gian Paolo Lomazzo, rzekomy znajomy długoletniego sekretarza Leonarda, Melziego, napisał, że „dwa najpiękniejsze i najważniejsze portrety, jakie namalował da Vinci”, to „Mona Lisa” i „Gioconda”, oraz jak to się stało, że obraz przekazał w testamencie swoim siostrom przed śmiercią w 1524 r. Salai, jeżeli wiadomo, iż sześć lat wcześniej sprzedał on Franciszkowi I arcydzieło znajdujące się w Luwrze.
Ci, którzy wierzą, że była tylko jedna prawdziwa „Mona Lisa”, nie są w stanie w żaden sposób pogodzić dwóch sprzecznych informacji o wspomnianych losach portretu. Nadto nie potrafią wyjaśnić, dlaczego Giorgio Vasari pisał, że obraz – nad którym prace rozpoczęto w 1503 r. – został porzucony po czterech latach i Leonardo nigdy go nie dokończył. Tymczasem wiadomo z dokumentów, że w 1513 r. artysta malował jeszcze „Mona Lisę” i robił to prawdopodobnie do śmierci.
Pozostaje pytanie – którą? Wielu historyków przy okazji zauważa jeszcze, że styl arcydzieła znajdującego się we Francji jest charakterystyczny dla stylu Leonarda w ostatnich latach jego życia, po 1513 r. Z kolei dzięki odkryciu notatki z 1503 r. tożsamość modelki pozującej do arcydzieła, przez lata budząca spory i wątpliwości, od niedawna nie jest już sekretem. To w niej Agostino Vespucci – na marginesie posiadanego przez siebie druku starożytnego filozofa Cycerona – porównał renesansowego artystę do Apellesa na poboczu rozdziału traktującego o wspomnianym malarzu i zapisał, iż Leonardo pracuje obecnie nad obrazem Lisy del Giocondo.
W odpowiedzi na ogłoszenie o znalezieniu wspomnianego dokumentu Vincent Delieuvin z Luwru stwierdził:
,,Leonardo da Vinci malował w 1503 r. portret florenckiej damy imieniem Lisa del Giocondo. Co do tego jesteśmy teraz pewni. Niestety, nie możemy być absolutnie pewni, że ten portret Lisy del Giocondo jest obrazem z Luwru
Arcydzieło Leonarda, kopia czy jedynie udział?
Wątpliwości odnośnie autorstwa mają również inni znawcy, w tym m.in. słynny Martin Kemp, który zdecydowanie odrzuca możliwość udziału Leonarda nad obrazem z Isleworth. Nie widzi on ręki mistrza w angielskim arcydziele i przypisuje je jego współpracownikom, asystentom lub uczniom pracującym pod okiem mistrza w warsztacie. Twierdzi on m.in., że nie ma ona namalowanych, charakterystycznych dla Leonarda, cech włosów, które mają wyjątkowy „strumyczkowy kształt”.

Ekspert nie zgodził się tym samym z Arduinem Colasantim, który – mimo iż uważał, że portret jedynie częściowo wyszedł spod pędzla Leonarda – „szczególnie stanowczo” podkreślał, że włosy są na pewno fragmentem malowanym przez mistrza. Także Alberto Cecconi zauważył, iż
,,kosmyki włosów opadające na prawe ramię odpowiadają dokładnie tym na «Mona Lisie» znajdującej się w Luwrze i że obwódka wokół szyi różni się drobnymi szczegółami
Tymczasem Lodovico Spiridion, który – jak wspomniano na początku – był przekonany o namalowaniu twarzy przez Leonardo, uważał, iż część obrazu na pewno nie wyszła spod jego ręki. Podkreślał, iż Mona Lisa z Isleworth ma dziwacznie długą szyję, której jego zdaniem nie mógł w taki sposób przedstawić Leonardo. Kemp zauważył z kolei, iż sposób przedstawienia welonu oraz ubioru nie odpowiada dziełom Leonarda. Odmienną opinię wyrazili profesorowie Salvatore Lorusso i Andrea Natali z Uniwersytetu w Bolonii. Napisali oni, że na angielskim portrecie
,,znajdują się dodatkowe, imponujące cechy, które można przypisać jedynie ręce wielkiego mistrza, w tym szczegóły w renderowaniu i projekcie haftu na sukience, które sugerują genialny umysł autora
Te sprzeczne opinie doprowadziły do tego, że w latach 2012–2013 włoscy uczeni, Alessandro Vezzosi i Carlo Pedretti, przeprowadzili szereg testów i badań na obrazie. Na ich podstawie wysnuli wniosek, który zgadzał się z wcześniejszymi wynikami Alfonsa Rubina. Ten studiował wcześniej „Człowieka witruwiańskiego” i wykazał że
,,zasady geometryczne przyjęte przez Leonarda w jego «Człowieku witruwiańskim» znaleziono zarówno na «Mona Lisie» znajdującej się w Luwrze, jak i na obrazie z Isleworth
W roku 2013 również profesor Atila Soares szczegółowo zbadał obraz i opublikował książkę, w której potwierdził jego autentyczność jako prawdziwego dzieła Leonarda. Takie same wnioski wyciągnęli autorzy dokumentu wyprodukowanego dla PBS. W odcinku „Secrets of the Dead”, który zatytułowano „Mona Lisa Mystery”, razem z ekspertami omówili arcydzieło i dodali kolejną cegiełkę do rozwiązania zagadki.
,,Ciągnące się w dół pociągnięcia pędzla od lewej do prawej… zgodne są z pracą artysty leworęcznego. Takiego jak Leonardo
– podsumowano.
W 2015 r. autorstwo Leonarda zasugerowali również profesorowie Salvatore Lorusso i Andrea Natali. Na podstawie szczegółowych badań zauważyli oni podobieństwo stylistyczne „Mona Lisy z Isleworth” do innych prac mistrza. Zgodziło się z nimi wielu innych ekspertów. Kolejne badania trwają.
RS