Kultura

„Straż nocna” Rembrandta. Tajemnicze osoby na arcydziele Holendra

„Straż nocna” jest jednym z najsłynniejszych arcydzieł świata (fot. wikimedia/ domena publiczna)
„Straż nocna” jest jednym z najsłynniejszych arcydzieł świata (fot. wikimedia/ domena publiczna)
podpis źródła zdjęcia

„Straż nocna” jest prawdopodobnie najsłynniejszym i najbardziej cenionym obrazem Rembrandta. Monumentalny portret do dziś jednak nie odkrył przed nami wszystkich zagadek. Kilka lat temu pojawiła się nawet hipoteza, że malarz zaszyfrował na nim wiadomość o morderstwie.

Arcydzieło Rembrandta, powszechnie znane jako „Straż nocna”, w rzeczywistości ma inną nazwę. Tak naprawdę obraz nosi tytuł „Kompania Strzelecka Fransa Banninga Cocqa i Willema van Ruytenburcha” i przedstawia jej 18 członków. Zgrupowanie obywatelskiej straży kupieckiej było oczywiście bardziej liczne, ale na malunku Holender zamieścił jedynie osoby, które zapłaciły za zamieszczenie swoich wizerunków na kolosalnym – mierzącym 363 centymetry wysokości i 437 centymetrów szerokości – portrecie.

ZOBACZ: Tajemnicza świątynia ukryta na obrazie Leonarda. „W podczerwieni wygląda zupełnie inaczej”

Miał on kosztować zleceniodawców ok. 4 tys. guldenów. Aby ożywić swoje dzieło, Rembrandt dodał 16 innych postaci, w tym bębniarza (został wynajęty i jako jedyny namalowany za darmo) oraz psa. Ten ostatni zniknął z obrazu, kiedy ten został przycięty po bokach i na dole. Legenda podaje, że malunek ucięto, ponieważ nie mieścił się w drzwiach sali Rady Małych Wojen, do której został przeniesiony w 1715 roku. Niestety struktura i kompozycja zostały wtedy poważnie naruszone – postaci kapitana i porucznika znalazły się w centrum (pierwotnie znajdowali się po prawej stronie). Ścięcie portretu u dolnej postawy spowodowało, że zdają się oni wypadać z obrazu.

Kapitan i porucznik zdają się na obrazie Rembrandta wypadać poza ramy. Tego błędu nie popełnił jednak malarz, ale osoby przenoszące arcydzieło, które przycięły je na potrzeby przeprowadzki (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Kapitan i porucznik zdają się na obrazie Rembrandta wypadać poza ramy. Tego błędu nie popełnił jednak malarz, ale osoby przenoszące arcydzieło, które przycięły je na potrzeby przeprowadzki (fot. wikimedia/ domena publiczna)

„Kompania…” była w XVII wieku poddawana licznym renowacjom ze względu na przypadkowe zniszczenia. Nieudane prace konserwatorskie poprawił Jan van Dyk, który, co ciekawe, stwierdził, że rzeczona scena dzieje się w świetle dziennym.

,,

Obraz ten jest godny podziwu ze względu na jego wielką siłę i pracę pędzla; jest silne światło słoneczne, farba bardzo grubo naniesiona, i jest godne podziwu, że mimo tak mocnej pracy pędzla, mogła mieć miejsce tak wielka wytworność; na hafcie na mundurze porucznika farby jest tak wiele, że można zetrzeć na niej gałki muszkatołowe, a amsterdamski herb, trzymany przez lwa, [jest] tak schludny i delikatny, jak gdyby został pomalowany z wielką dokładnością. Twarz bębniarza widziana z bliska jest wyjątkowo ładnie wykonana. Należy żałować, że ten kawałek został tak bardzo zredukowany, żeby można było go umieścić pomiędzy dwoma drzwiami


– napisał w 1758 roku renowator dzieł sztuki.


Możliwe więc, że już dawniej wiedziano, iż akcja wcale nie rozgrywa się w nocy – przy okazji warto zauważyć, że przydomek „Straż nocna” został nadany dziełu dopiero w 1797 roku w liście Lambertusa Claessensa do Rady Narodowej Republiki Batawskiej, przesłanym wraz z akwafortą malunku, po tym jak pociemniało ono w wyniku starzenia się płótna. Kiedy w latach 40. zdjęto warstwę werniksu, okazało się, że akcja obrazu toczy się w ciągu dnia.

„Straż nocna”. Kto znajduje się na obrazie?

Tytułową kompanią, którą przedstawił Rembrandt, dowodzili wówczas Banning Cocq i Willem van Ruytenburch. To właśnie oni znajdują się na środku obrazu. Ten pierwszy przedstawiony jest w całości w dostojnej czerni oraz przepasany czerwoną szarfą symbolizującej dowodzenie. W prawej dłoni trzyma laskę. Lewą ręką wykonuje gest oznaczający komendę o wymarszu w odpowiednim kierunku.

Patrząc na dłoń kapitana można zrozumieć, jak wielkim mistrzostwem w umiejętności malowania detali odznaczał się Rembrandt (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Patrząc na dłoń kapitana można zrozumieć, jak wielkim mistrzostwem w umiejętności malowania detali odznaczał się Rembrandt (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Tymczasem van Ruytenburch idzie obok niego w kremowym kapeluszu, odziany w jasne ubranie i kosztowne buty. Ma przy sobie piękną włócznię, zwaną partyzantem – zwrócona jest ona w kierunku widzów i wskazuje kierunek pochodu. Trudno nie zauważyć, że porucznik wygląda zbyt wytwornie, jakby szykował się na paradę. Historycy uważają, że mógł być niskiego wzrostu, i w ten sposób Rembrandt chciał odwrócić uwagę widzów. To, że jest wyraźnie niższy od kapitana, widać wyraźnie: czubek jego głowy sięga barków dowódcy.
Łatwo zauważyć, po przyjrzeniu się, iż porucznik jest wyraźnie niższy od swojego dowódcy (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Łatwo zauważyć, po przyjrzeniu się, iż porucznik jest wyraźnie niższy od swojego dowódcy (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Tuż za nimi podążają ich podkomendni, którzy właśnie wyszli z koszar i mają przy sobie różne rodzaje broni (muszkiety, lance, halabardy, miecze i sztylety). Niektórzy z mężczyzn mają na głowach kapelusze, inni fantastyczne, nieużywane już wówczas przez strażników, hełmy. Kilku z nich posiada tarcze, a kolejni ubrani są w swoiste kolczugi. Każda z przedstawionych postaci wykonuje jakąś czynność – rozmawiają, patrzą w różne strony, powiewają sztandarem, ładują broń. Z prawej strony przygrywa dobosz na bębnie, żołnierz przedstawiony obok kapitana przegania ciekawskiego chłopca, próbującego dotknąć broni, a strażnik w hełmie z liśćmi dębu oddaje strzał w powietrze – co ciekawe jego strój pochodzi z innej epoki. Najprawdopodobniej ów żołnierz jest wymyśloną postacią. Jego twarzy nie widać, dzięki czemu zyskuje anonimowość, która według Instytutu Rembrandta pozwala widzieć go jako uosobienie muszkieterów w ogóle. Nazwiska wszystkich strażników w 1652 roku zostały dodane przez nieznanego artystę na tarczę usytuowaną na obrazie po prawej stronie.

Niektórzy z mężczyzn ubrani są w hełmy i zbroje nie przystające do czasów, w których ich malowano (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Niektórzy z mężczyzn ubrani są w hełmy i zbroje nie przystające do czasów, w których ich malowano (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Tajemnicą, której nie udało się do dziś rozwiązać, jest obecność młodej kobiety tuż obok dowódców. Ta postać przypomina nieco Saskię, młodą żonę artysty, która zmarła na gruźlicę w 1642 roku, najprawdopodobniej na krótko przez ukończeniem arcydzieła. Ma na sobie bardzo jasną suknię, a przy jej boku wisi martwy kurczak, przywiązany do góry nogami, z bardzo uwydatnionymi pazurami. Te zdaniem Instytutu Rembrandta są bezpośrednią aluzją do herbu kompanii, w którym znajdował się pazur. Tuż pod jej stopą widnieje podpis artysty. Na obrazie widać także samego Rembrandta. Mały autoportret jest ledwie widoczny nad ramieniem jednego z żołnierzy: malarz ubrany jest w brązowy beret i jednym okiem obserwuje rozgrywającą się akcję.

Młoda dziewczyna to najprawdopodobniej zmarła żona Rembrandta (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Młoda dziewczyna to najprawdopodobniej zmarła żona Rembrandta (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Trudno nie dostrzec mistrzostwa Rembrandta w posługiwaniu się światłocieniem. To właśnie nasycenie barw podkreśla ruchy wszystkich postaci i wydobywa ich sylwetki – z jasnych promieni, światła, punktów i cieni wyłaniają się bohaterowie obrazu, a cała kompozycja została przedstawiona harmonijnie i w niebywałym porządku. Ten artysta osiągnął poprzez odpowiednie rozmieszczenie poszczególnych elementów i właściwe poprowadzenie linii kompozycyjnych. To wszystko zostało podkreślone idealnie wplecionymi plamami światła. Tym właśnie cechują się wielkie arcydzieła baroku, namalowane zgodnie z ustalonym wzorem podstawowym, na który naniesiono dynamiczne zmiany.

Kim byli strażnicy?

Straż obywatelska, w której służyli m.in. członkowie przedstawionej kompanii, istniała w Niderlandach od XVI wieku i złożona była w większości z ochotników. Milicja ta podejmowała działania w czasie wojny lub zamieszek, gwarantując bezpieczeństwo obywatelom – w tym przypadku zamieszkałym w Amsterdamie.


Miała własne koszary, w których jej członkowie mogli rozwijać swoje umiejętności strzeleckie i ćwiczyć fizycznie oraz spotykać się przy okazji różnych ceremonii. Towarzyszyli oni często paradom i innym uroczystościom państwowym. Każda z kompanii liczyła około 120 osób, dowodzonych przez kapitana i jego zastępcę w randze porucznika.

Twarze namalowanych, rzeczywistych członków kompanii (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Twarze namalowanych, rzeczywistych członków kompanii (fot. wikimedia/ domena publiczna)

W tej konkretnej jednostce – zdaniem reżysera Petera Greenawaya – doszło, na krótko przed ukończeniem portretu, do zabójstwa jednego z dowódców. Holender w dokumencie „Rembrandt: oskarżam!” przedstawił hipotezę, jakoby stało się to podczas ćwiczeń i z pozoru miało wyglądać na wypadek. Autor produkcji utrzymuje, że malarz zawarł na swoim portrecie konkretne wskazówki świadczące o morderstwie spowodowanym profrancuskim nastawieniem rzekomo zastrzelonego dowódcy.


Reżyser twierdzi, że odkrycie tej strasznej tajemnicy zrujnowało karierę malarza, a członkowie kompanii doprowadzili do tego, że zmarł w zapomnieniu i biedzie. Historycy odrzucają jednak tę teorię.


RS

Więcej na ten temat