Niezapomniany Jerzy Połomski, przy którego piosenkach bawiły się dawniej miliony Polaków, urodził się 18 września 1933 r. Jeden z najwybitniejszych śpiewaków XX w. czarował głosem i zachowaniem zarówno na scenie, jak i poza nią. Mało brakowało, a… nigdy nie zostałby artystą.
Jerzy Połomski urodził się w rodzinie Edwarda i Marii Pająków. Tak naprawdę nazywał się więc Jerzy Pająk, ale pod wpływem rady profesora Ludwika Sempolińskiego z Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie zmienił nazwisko na bardziej sceniczne. Tenże sam nauczyciel, któremu piosenkarz wiele w życiu zawdzięczał, zasugerował mu również, aby porzucił marzenia o aktorstwie i skupił się na karierze muzycznej.
Przedwojenny aktor i kabareciarz, pamiętany dziś przede wszystkim ze względu na sparodiowanie Adolfa Hitlera w piosence „Ten wąsik” (przez co później musiał ukrywać się przed niemieckim okupantem), zauważył po latach, że początkowo nie wszyscy poznali się na talencie Połomskiego.
,,Zniechęcony dwoma nieudanymi sezonami w Buffo, gdzie nie umiano go wykorzystać, obsadzając w banalnych piosenkach, jak Lody, lody i tym podobnych numerach, nie załamał się i nie zaniedbywał, śpiewając i opracowując piosenki w Polskim Radiu
– wspominał Sempoliński w autobiografii „Druga połowa życia”.
Efekt wyżej wymienionych starań Połomskiego był wymierny – w roku 1958 zajął drugie miejsce w rankingu PR na najpopularniejszego polskiego piosenkarza. Miejsce pierwsze przypadło Mieczysławowi Foggowi. Połomski po latach wyznał, że zdobył najwięcej głosów od słuchaczy, ale Władysław Szpilman uznał, że nie wypada, aby taki młokos wyprzedził taką sławę. Poza tym chciano owym zwycięstwem Fogga po prostu uhonorować. Młody wokalista nie miał o to żalu.
„Człowiek zaczyna życie dzieciństwem i dzieciństwem je kończy”
Moment ten był przełomową chwilą w karierze artysty, jednak nim do niego doszło, przebył on bardzo długą drogę. Młodość i dzieciństwo spędził w Radomiu. Jak opowiadał, miasto przed wojną było jego zdaniem piękne, ale później zostało zeszpecone w okresie PRL poprzez złe rozplanowanie i brzydko zrealizowane budowle.,,Mówię o tym dlatego, że kiedyś chciałem zostać architektem. Skończyłem radomską »budowlankę« i interesowałem się architekturą. Nadal zwracam ogromną uwagę na zabudowę miast – nie tylko Radomia, ale także wszystkich tych miejsc na całym świecie, które odwiedzam. Jestem dumny, gdy słyszę, jak w Ameryce ludzie mówią: »O, ten most zbudował Polak«

,,Ktoś mądry powiedział kiedyś, że człowiek zaczyna życie dzieciństwem i dzieciństwem je kończy. To chyba prawda, bo na stare lata najbardziej pamięta się wydarzenia z dzieciństwa. Starzy ludzie zachowują się nawet czasami jak bezbronne dzieci. Wracając do pańskiego pytania – ciągle żywy jest w mojej pamięci obraz mamy. Nigdy nie zapomnę pierwszych niemieckich nalotów na Radom, które przeżyłem właśnie z mamą w podcieniach jednej z bram na ulicy Żeromskiego. Podczas bombardowań w bramach było najbezpieczniej. Półkoliste sklepienia są bardziej trwałe i kiedy walą się kamienice, najczęściej tylko te bramy pozostają bez szwanku. W czasie wojny protestowałem przeciwko niewoli, plując na widok Niemców. Świetnie pamiętam też tak zwane wyzwolenie Radomia, gdy na ulice miasta weszli żołnierze radzieccy. Później dopiero okazało się, że są kolejnymi najeźdźcami i okupantami. Na ulicy Żeromskiego leżały trupy Niemców, a ja musiałem koło nich przechodzić, by dojść do szkoły. Chodziłem wtedy do pierwszej czy do drugiej klasy szkoły powszechnej. W Radomiu skończyłem też technikum budowlane
– opowiadał piosenkarz w wyżej podanej rozmowie.
Tę ostatnią szkołę wybrał nieprzypadkowo – śpiewał już wprawdzie na różnorakich imprezach szkolnych jako nastolatek, ale rodzice woleli, aby zdobył jakiś porządny zawód. Każdy, jak opowiadał, chciał wówczas odbudowywać kraj, a on miał smykałkę do planowania i konstruowania. Po maturze wyjechał więc do Warszawy i zdał egzaminy na wydział architektury. Nie dostał się, ponieważ zabrakło mu punktów za chłopskie lub robotnicze pochodzenie.
To wtedy zdecydował się spróbować swoich sił na studiach artystycznych i dostał się do PWST na wydział estradowy. Nie czuł, jak sam wspominał, iskry Bożej do aktorstwa, choć zagrał kilka interesujących ról w teatrach. Cieszył się więc, że na uczelni mógł podjąć kierunek związany wyłącznie ze śpiewem. Pod koniec otrzymał od Sempolińskiego piękne zdjęcie z dedykacją. Zachował je do końca życia. „Jedynej dumie mojej 17-letniej pracy pedagogicznej, Jurkowi Połomskiemu – Ludwik Sempoliński”.

Nazywano go polskim Frankiem Sinatrą
Sempoliński nie mylił się, wróżąc wielką karierę swojemu wychowankowi. Artysta szybko zdobył olbrzymią popularność, a publiczność ujmował zarówno pięknym głosem, jak i uroczym zachowaniem na scenie. W latach 60., zaledwie kilka lat po rozpoczęciu kariery, zaczął być wymieniany jako jedna z największych gwiazd polskiej muzyki.
Wielką popularność przyniosły mu hity takie jak: „Cała sala śpiewa z nami”, „Bo z dziewczynami”, „Co mówi wiatr”, „Daj”, „Kodeks”, „Moja miła, moja cicha”, „Nie zapomnisz nigdy”, „Tylko ona jedna”, czy „Woziwoda”.
Koncertował zarówno w kraju, jak i za granicą, w tym między innymi w Wielkiej Brytanii, Danii, Czechosłowacji, ZSRR, Jugosławii, Rumunii i na Węgrzech, jak również na Kubie, w USA, Kanadzie i Australii. Podczas swoich występów chętnie wykonywał też przedwojenne przeboje, w tym sławną „Ostatnią niedzielę” czy „Każdemu wolno kochać”. Niekiedy teksty pisały Połomskiemu wybitne postaci polskiej kultury, m.in. Wojciech Młynarski, Ireneusz Iredyński, Adam Kreczmar, Agnieszka Osiecka, Jacek Korczakowski oraz Zbigniew Stawecki.
W tym okresie niektórzy porównywali go z Charlesem Aznavourem i Frankiem Sinatrą ze względu na charakterystyczną barwę głosu, który doskonalił u słynnej mezzosopranistki Wandy Weremińskiej. Legendarna primadonna Teatru Wielkiego pomogła mu wypracować klasyczną emisję głosu. Czarował nią w utworach, w których wielkie znaczenie miała linia melodyczna. W ten sposób poprawił także swoją i tak już nienaganną dykcję. Na scenie Połomski wspaniale wykorzystywał również umiejętności aktorskie, zdobyte podczas studiów.

Trudno dziwić się, że podczas swojej kariery został laureatem dziesiątek nagród muzycznych. Ponadto odznaczono go państwowymi orderami za wybitny wkład w polską kulturę. On sam do swojej sławy podchodził z właściwym sobie dystansem, klasą i skromnością, o czym można przekonać się, oglądając m.in. odcinek „Bezludnej wyspy”, w którym wspominał swoją młodość i drogę do sławy. Na emeryturę Jerzy Połomski przeszedł w roku 2019 z powodu pogłębiających się problemów ze słuchem. Zmarł 14 listopada 2022 r. w wieku 89 lat.

RS