Od Supermana rozpoczyna się seria popularnych superbohaterów. Choćby z tego względu można by sądzić, że jego twórcy żyli dostatnio do końca swoich dni. Ich życie jednak nie było usłane różami.
Jerry Siegel i Joe Shuster, dwaj amerykańscy Żydzi z Cleveland, którzy stworzyli Supermana, mieli trudne dzieciństwo. W szkole trzymali się na uboczu i byli nękani przez innych uczniów. W domu się nie przelewało, szczególnie w okresie wielkiego kryzysu. Chłopcy znajdowali ukojenie w kryminałach, opowieściach fantastycznych i pulp fiction. Awanturnicze przygody oraz postacie jak Zorro, Doc Savage i Tarzan stały się inspiracją dla Człowieka ze Stali.
Człowiek o nadludzkich mocach
Siegel marzył o byciu silnym i odważnym – w przeciwieństwie do niego samego – mężczyzną. Postanowił wykreować postać nadczłowieka, który miałby niezwykłe moce i działałby w świecie, w którym dobro zawsze zwycięża ze złem. Wraz z Joe Shusterem wpadli na pomysł stworzenia pierwszego superbohatera.

Pierwsze problemy
Jednak znalezienie wydawcy zajęło im pięć lat, ponieważ postać Supermana była nowatorska i – co za tym idzie – ryzykowna. Ostatecznie zgodzili się na kontrowersyjny kontrakt zaproponowany przez Harry’ego Donenfelda i Jacka Liebowitza z nowojorskiego National Allied Publications. Umowa, jak się potem okaże, pozbawiła ich praw autorskich i przemieniła ich projekt w umowę zlecenia.
Pokłosie niekorzystnej umowy
Superman osiągnął absolutny sukces w 1938 roku, wpisując się na stałe w amerykański folklor. Dzieci nabywały liczne egzemplarze komiksów z jego przygodami, a fenomen ten przekształcił się w rynek zbytu. Mimo że Siegel i Shuster stali się sławni, ich frustracja rosła, ponieważ nie mieli z tego należnych zysków.

Superboy – przywłaszczony pomysł sprzed lat
Czarę goryczy przelało dopiero skierowanie do sprzedaży serii o Superboyu – inkarnacji Supermana. O narodzinach Superboya Siegel dowiedział się w wojsku, gdzie trafił po wybuchu II wojny światowej. Wpadł w szał. Jego wściekłość potęgowała świadomość, że wiele lat temu to on zaproponował wydawcy identyczną historię, którą wtedy odrzucono.
Fiasko sądowej batalii
Ojcowie Supermana zdecydowali się na proces sądowy. Aby zwiększyć swoje szanse na rozprawie, komiksiarze próbowali nakłonić Boba Kane’a, twórcę postaci Batmana, by przyłączył się do pozwu zbiorowego przeciwko wydawcy. Nie zdawali sobie jednak sprawy, że popełniają błąd. Kane za plecami Siegela i Shustera ostrzegł Donnefelda i Liebowitza o podjętych krokach prawnych. Za lojalność wobec firmy oczekiwał podpisania nowego, korzystniejszego kontraktu na komiksy o Batmanie. Sam proces zakończył się fiaskiem. Autorzy Człowieka ze Stali podjęli później próby odzyskania praw do postaci – bezskutecznie.

Nowa rzeczywistość, stare problemy
W latach 60. Siegel próbował ponownie odzyskać prawa do Supermana, ale zmieniły się okoliczności. Biznes komiksowy pod wpływem korporacji uległ przeobrażeniom, a DC Comics zostało zakupione przez Warner Bros. Siegel żył w ubóstwie, podczas gdy Superman przynosił olbrzymie zyski.
Z pasków komiksu na plan filmowy
Warner Bros. postanowił w połowie lat 70. zrealizować filmową ekranizację przygód Supermana w reżyserii Richarda Donnera. Scenariusz miał napisać Mario Puzo, autor słynnego „Ojca chrzestnego” oraz „Rodziny Borgiów”. Prasę obiegła wieść, że honorarium scenarzysty opiewa na 3 miliony dolarów. Siegel zarabiał w tym czasie zaledwie 7 tys. dolarów rocznie w biurze pocztowym zakładu utylizacji odpadów.

Pozytywne skutki medialnej krucjaty
W akcie desperacji Siegel rozpoczął kampanię medialną, ujawniając niesprawiedliwość DC Comics. Dzięki wsparciu kolegów po fachu i naciskom mediów Warner Bros. w 1975 roku zgodziło się na przyznanie Siegelowi i Shusterowi dożywotniej pensji oraz dodanie ich nazwisk jako pełnoprawnych autorów na każdym komiksie z Supermanem.