Rozrywka

Lewis Hamilton. Polaryzujący rekordzista i pierwszy celebryta Formuły 1

Ferrari będzie dopiero trzecim zespołem Lewisa Hamiltona. Brytyjczyk wcześniej reprezentował barwy McLarena i Mercedesa. Fot. Clive Mason/GettyImages
Ferrari będzie dopiero trzecim zespołem Lewisa Hamiltona. Brytyjczyk wcześniej reprezentował barwy McLarena i Mercedesa. Fot. Clive Mason/GettyImages
podpis źródła zdjęcia

Lewis Hamilton i Ferrari zimą przewrócili świat Formuły 1 do góry nogami, ogłaszając, że brytyjski kierowca dołączy do włoskiej stajni w 2025 r. Ten transfer oznacza połączenie najbardziej legendarnego zespołu w stawce z najbardziej utytułowanym, najbardziej rozpoznawalnym i najbardziej polaryzującym kierowcą na gridzie.

Zima w Formule 1 zazwyczaj upływa w spokojnej atmosferze. Ale nie tym razem. Tym razem byliśmy świadkami wielu niespodziewanych wydarzeń, z których najważniejszym było ogłoszenie transferu Lewisa Hamiltona do Ferrari. Obecny kierowca Mercedesa przeniesie się do Scuderii w sezonie 2025, zastępując Carlosa Sainza. Brytyjczyk zakończy tym samym swoją niezwykle udaną, 12-letnią przygodę ze Srebrnymi Strzałami i zmierzy się z bodaj najtrudniejszym zadaniem we współczesnej F1 – przywróceniem włoskiej marki na tron.


Zamiana zespołu przez Hamiltona nie bez powodu została nazwana największym transferem w historii tego sportu. I nie chodzi tu jedynie o kosmiczne wynagrodzenie, które kierowca otrzyma. Dołączenie Brytyjczyka do stajni z Maranello oznacza, że najbardziej utytułowany zawodnik w historii będzie jeździł dla najbardziej utytułowanego zespołu w historii. Hamilton ma na swoim koncie rekordowe siedem tytułów mistrza świata (dzieli rekord z Michaelem Schumacherem), a Scuderia rekordowe 16 tytułów mistrzów konstruktorów.

Złote dziecko McLarena

Josué Pesqueira, portugalski piłkarz, zawodnik klubu Legia Warszawa. Zobacz transmisje spotkań PKO Bank Polski Ekstraklasy w TVP. Fot. NurPhoto/Getty Images
Rozgrywki PKO Bank Polski Ekstraklasy w Telewizji Polskiej Rozrywka

Mistrzów F1 wyróżnia zazwyczaj nie tylko talent, lecz również osobowość. U Hamiltona te dwie cechy widoczne były od dziecka. W wieku zaledwie 10 lat został bowiem najmłodszym w historii brytyjskim mistrzem Cadet Karting, a gdy odbierał za to osiągnięcie nagrodę, podszedł do szefa zespołu McLarena, przedstawił mu się i powiedział, że pewnego dnia chce dla niego jeździć. Rozbawiony Ron Denis odpowiedział chłopcu, by zadzwonił do niego za dziewięć lat.


Wystarczyło jednak poczekać trzy. Słuchawkę jako pierwszy podniósł Denis, by zaproponować Hamiltonowi miejsce w programie rozwoju młodych kierowców McLarena. Dzięki temu wsparciu zawodnik piął się po kolejnych szczeblach kariery, nie nadwyrężając już więcej skromnego budżetu swoich rodziców. W końcu, w 2007 r., w wieku zaledwie 22 lat otrzymał największą szansę, jaką można dać kierowcy wyścigowemu – pozycję kierowcy etatowego w zespole F1.


W tamtych czasach Brytyjczyk należał do najmłodszych debiutantów w historii, lecz szybko pokazał, że zatrudniono go nie bez powodu. Już w swoim debiucie stanął na podium. Pierwsze zwycięstwo przyszło w szóstym wyścigu. Do tego o włos otarł się o mistrzowski tytuł, przegrywając ostatecznie z powodu bratobójczej walki z partnerem zespołowym, Fernando Alonso.


Mistrzostwo w debiutanckim sezonie może i wymknęło mu się z rąk, ale już rok później nie było o tym mowy. W 2008 r., w wieku zaledwie 23 lat, został najmłodszym na tamten moment mistrzem świata w historii F1. Ten triumf rozbudził nadzieje na następne tytuły, jednak wszystko utknęło w martwym punkcie, gdy McLaren nie był w stanie poradzić sobie z dominacją Red Bulla. Wtedy odezwał się Mercedes.

Lewis Hamilton i Mercedes to jeden z najlepszych duetów w historii F1. Fot. Clive Mason/GettyImages
Lewis Hamilton i Mercedes to jeden z najlepszych duetów w historii F1. Fot. Clive Mason/GettyImages

Era Srebrnych Strzał

Decyzja Hamiltona o przejściu do Mercedesa w 2010 r. była powszechnie kwestionowana. Niemieckiemu zespołowi było bowiem daleko do chwały, z jakiej znamy go dziś. Wtedy miał na koncie tylko jedno zwycięstwo, mimo że w jego barwach jeździł Michael Schumacher.


Ten, wydawałoby się, niebezpieczny ruch okazał się kluczowy dla kariery kierowcy. Wraz z nową erą silników hybrydowych, która rozpoczęła się w 2014 r., Mercedes stał się najlepszą ekipą w stawce, a Hamilton bez problemu zdobył kolejne tytuły w 2014 i 2015 roku. W 2016 r. uległ koledze z zespołu, Nico Robsergowi, ale już rok później powrócił na tron i zdominował kolejne cztery sezony w F1, dzięki czemu wyrównał w 2020 r. postrzegany do niedawna jako niedościgniony rekord Schumachera.


W Mercedesie pobił ich zresztą wiele – zapisał na swoim koncie m.in. rekord największej liczby zwycięstw w wyścigach i największej liczby startów z pole position. Każda era ma jednak swój koniec. Ta Hamiltona skończyła się wraz z 2021 r., gdy poległ w kontrowersyjnej walce o swój ósmy mistrzowski tytuł z Maxem Verstappenem. Wraz z początkiem kolejnego sezonu w życie weszły nowe przepisy i Brytyjczyk przez dwa kolejne sezony nie wygrał ani jednego wyścigu.

Hamilton będzie w 2025 r. ścigał się u boku wychowanka Ferrari - Charles'a Leclerca. Fot. HZ Pixathlon/EastNews
Hamilton będzie w 2025 r. ścigał się u boku wychowanka Ferrari - Charles'a Leclerca. Fot. HZ Pixathlon/EastNews

„The Last Dance in Red”

Plotki o tym, że siedmiokrotny mistrz świata ma przejść do Ferrari, pojawiały się wielokrotnie w ciągu ostatnich kilku lat. Za każdym razem były tylko pogłoskami. Tym razem okazały się prawdą, co było zaskakujące, bo Hamilton cały czas powtarzał przecież, że chce zakończyć karierę w swoim obecnym zespole.


Ferrari jest jednak najważniejszą marką w całej serii, bez której trudno sobie wyobrazić ten sport. Prawie każdy kierowca marzy o tym, by przechadzać się tymi samymi korytarzami, którymi przechadzał się Enzo Ferrari. Prawie każdy marzy o tym, by zostać obdarzonym miłością wiernych tifosi i wygrywać w barwach Scuderii. Bo podobno nic nie równa się uczuciu, które towarzyszy wtedy zawodnikowi. Bo wygrać mistrzostwo świata to zapisać się wśród najlepszych, ale wygrać mistrzostwo w Ferrari to stać się legendą.


Być może to ta magiczna aura wreszcie skusiła Hamiltona. Być może była to zadyszka Mercedesa. Być może chodziło o zmianę środowiska, nowe wyzwania i potencjalnie lepsze auto. Brytyjczyk skończy przecież w tym roku 39 lat i choć Alonso pokazuje, że wiek nie jest przeszkodą, to szanse na zdobycie ósmego tytułu z każdym rokiem coraz bardziej maleją. Ferrari będzie prawdopodobnie jego ostatnią szansą.


Połączenie dwóch tak utytułowanych nazwisk zapowiada się ekscytująco, jednak są też pewne znaki zapytania. Scuderii nie udało się przecież wygrać tytułu od 2007 r., mimo że ścigali się dla niej Alonso i Vettel. Stratedzy zespołu od lat są źródłem memów, a na najlepsze pomysły wpadają kierowcy. Dla Hamiltona może to być dość spory szok po kilkunastu latach w poukładanym Mercedesie. Będzie też musiał zmierzyć się z kochanym przez kibiców Charles’em Leclerkiem – wychowankiem zespołu, który podpisał niedawno wieloletni kontrakt z nadzieją na zagwarantowanie sobie w ten sposób pozycji lidera.

Hamilton znany jest ze swojego zamiłowania do mody i jest częstym gościem na czerwonych dywanach. Fot. Kevin Tachman/AMFAR/GettyImages
Hamilton znany jest ze swojego zamiłowania do mody i jest częstym gościem na czerwonych dywanach. Fot. Kevin Tachman/AMFAR/GettyImages

Hamilton to nie tylko nazwisko, to marka

Mariaż Hamiltona i Ferrari to również jedno z najlepszych posunięć marketingowych, jakiego kiedykolwiek dokonał zespół F1. Nazwisko Brytyjczyka należy przecież do najpopularniejszych w całym świecie sportu. Nawet jeśli z powodu swoich sukcesów jest też jedną z najbardziej polaryzujących wyścigowych postaci, którą kibice albo kochają, albo nienawidzą.


Kierowca był celebrytą na długo przed tym, jak wpadli na to jego koledzy z toru. Przecierał im szlaki na czerwonych dywanach, w studiach nagraniowych i na pokazach mody. Jako jeden z pierwszych pokazał, że sportowiec nie musi ograniczać się tylko do świata boisk i torów. Zawodnik swój wolny czas poświęca m.in. muzyce. Ma już nawet za sobą pierwsze kroki na rynku muzycznym. W 2018 r. wystąpił gościnnie w utworze „Pipe” Christiny Aguilery pod pseudonimem XNDA. Współpracował również z elektronicznym trio Major Lazer.


Równie ważna jest dla niego moda. Od lat związany jest z Tommym Hilfigerem, z którym stworzył aż pięć wspólnych kolekcji, w tym jedną wegańską. Niedawno został także właścicielem własnej marki odzieżowej +44. Jej pierwsza kolekcja powstała we współpracy ze znanym japońskim artystą Takashim Murakamim.


Poza tym Hamilton zainwestował również we własną sieć wegańskich burgerowni Neat Burger, które cieszą się dużą popularnością w Wielkiej Brytanii i USA. W 2022 r. zakupił część udziałów w drużynie NFL – Denver Broncos, a potem stworzył jeden ze swoich największych projektów, czyli studio produkcyjne Dawn Apollo Film, które jest odpowiedzialne za film fabularny osadzony w realiach F1, w reżyserii Joe Kosinskiego („Top Gun: Maverick”) z Bradem Pittem w roli głównej. Data jego premiery nie jest jeszcze znana, ale zdjęcia już trwają.


Brytyjczyk dużo uwagi poświęca też kwestiom społecznym i wyrównywaniu szans. Jego fundacja Mission 44 zajmuje się pomaganiem młodym ludziom z niedostatecznie reprezentowanych środowisk w nauce przedmiotów STEM i rozpoczynaniu kariery w świecie wyścigów.

JW

Więcej na ten temat