„Chciałem być pierwszym człowiekiem, który przekroczy barierę dźwięku, przebywając poza statkiem powietrznym” – przyznał Felix Baumgartner niedługo po swoim historycznym skoku ze stratosfery. Gdy 14 października 2012 r. stanął na krawędzi kosmosu, cały świat liczył na udany powrót austriackiego spadochroniarza na Ziemię.
Od dziecka marzył o lataniu
Felix Baumgartner urodził się 20 kwietnia 1969 r. w Salzburgu w Austrii, gdzie również dorastał. Od dziecka podziwiał astronautów, których oglądał w telewizji. Już wtedy wiedział, że chce latać – helikopterami, ale nie tylko. Marzył o tym, żeby skoczyć kiedyś ze spadochronem. W dorosłym życiu marzenie to spełnił wielokrotnie, jednak najbardziej zasłynął dzięki skokowi ze stratosfery, którego dokonał 14 października 2012 r.
Baumgartner oddał skok w stolicy Polski
Austriak Felix Baumgartner zapisał się na kartach historii jako skoczek specjalizujący się w szczególnie niebezpiecznych akrobacjach. Już w 1999 r. ustanowił światowy rekord, skacząc ze spadochronem z najwyższego wówczas budynku świata – Petronas Towers w Kuala Lumpur w Malezji. W tym samym roku skoczył też z ramienia pomnika Chrystusa Odkupiciela w Rio de Janeiro, a w 2002 r. wykonał pierwszy w Polsce skok BASE jump z dachu hotelu Marriott w Warszawie.
Przez kolejne dziesięć lat Felix Baumgartner odwiedzał różne zakątki świata, doskonaląc nietypową sztukę spadochroniarstwa. W 2003 r. przeleciał nad kanałem La Manche, by następnie oddać skok m.in. z wiaduktu Millau we Francji, wieżowca Turning Torso w Malmö w Szwecji czy tajwańskiego budynku Taipei 101. W końcu przyszedł czas, gdy skoki z różnych miejsc na Ziemi przestały być dla Felixa satysfakcjonujące, dlatego też 14 października 2012 r. postanowił wznieść się aż na granicę kosmosu.
Człowiek, który skoczył z kosmosu
To była niedziela. Felix Baumgartner wszedł do specjalnej kapsuły, która została wyniesiona na wysokość ok. 40 km przy pomocy balonu wypełnionego helem. W czasie lotu austriacki spadochroniarz poinformował ekipę naziemną, że „jest mu za zimno”, ale mimo to nie zakończył swojej misji na tym etapie. Będąc już na granicy kosmosu, pobił rekord najwyższego lotu załogowego balonem. Następnie wyszedł z kapsuły i stanął na trapie, z którego za chwilę miał oddać historyczny skok, mówiąc: „Teraz wracam do domu”. Jego wyczyn oglądało na żywo ponad 8 milionów internautów. Każdy z zapartym tchem obserwował moment otwarcia spadochronu i wyczekiwał powrotu Austriaka na Ziemię.
Z kosmosu na pustynię
Gdy Felix Baumgartner zdecydował się skoczyć, spadał swobodnie przez 4 minuty i 22 sekundy. Podczas spadania, jak sam przyznał, „zaparował mu hełm”, ale – co najważniejsze – pobił rekord świata, osiągając największą prędkość swobodnego lotu. W szczytowym momencie leciał z szybkością aż 1358 km/h. Po 9 minutach i 3 sekundach wylądował na pustyni w Nowym Meksyku w pobliżu Roswell, dokonując tym samym najwyższego skoku spadochronowego w dziejach.