Zwyciężczyni wiosennej edycji programu „Szansa na sukces. Opole 2025” to obiecująca wokalistka z Myszkowa, która od najmłodszych lat zachwyca talentem. Zanim otrzymała szansę wystąpienia w koncercie „Debiuty”, jej umiejętności dostrzegli trenerzy 3. edycji show „The Voice Kids”, gdzie szlifowała swój głos pod opieką Cleo. Dziś łączy naukę z pracą nad własną twórczością i nie zwalnia tempa. A to dopiero początek drogi, która prowadzi ją ku największym scenom muzycznym.
Paulina Gerasik: Julio, serdeczne gratulacje! Wygrałaś „Szansę na sukces. Opole 2025”. Jak się czujesz po tym osiągnięciu?
Julia Tkacz: Dziękuję! Emocje już opadły. Ten sukces to zasługa wiary i wsparcia wielu wspaniałych osób, które są wokół mnie. Jestem bardzo wdzięczna wszystkim, którzy oddali na mnie swój głos.
Pamiętasz moment, w którym usłyszałaś, że to właśnie Ty zwyciężyłaś? Jakie emocje Ci wtedy towarzyszyły?
Nie do końca w to wierzyłam, co na pewno było widać. Wzruszenie było ogromne – od razu popłynęły łzy. To był niesamowicie emocjonujący dzień. Cały proces przygotowań, długie próby… Kiedy wyszłam na scenę, ledwo mogłam ustać na nogach. To wszystko kosztowało wiele energii, ale było warto.
Trzymałaś się bardzo dzielnie! Teraz jednak czeka Cię kolejne wyzwanie – matura. Czy po wszystkim planujesz chwilę oddechu?
Nie planuję odpoczynku. Od razu po maturze ruszam z przygotowaniami do Opola. Taka już jestem – kiedy mam cel, to od razu działam. Nie lubię zwlekać.
Co daje Ci siłę, gdy pojawia się stres przed występem albo przed egzaminami? Masz coś takiego?
Zawsze czuję tremę przed wejściem na scenę, ale gdy tylko zaczynam śpiewać – wszystko ze mnie schodzi. To coś, co dzieje się samo – nie potrafię tego wyjaśnić.

Brzmi, jakbyś była stworzona do występowania. Rozważasz także inne ścieżki kariery?
Muzyka jest u mnie zdecydowanie na pierwszym miejscu. Jeśli kiedyś coś się nie ułoży, rozważę inne możliwości, ale szczerze mówiąc, nie chcę nawet dopuszczać do siebie myśli, że coś mogłoby się nie udać. Obecnie koncentruję się na muzyce i wierzę, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku.
Czy zdarza Ci się oglądać swoje występy?
Tak, bardzo często.
Co myślisz, gdy widzisz siebie na scenie?
Uwielbiam wspominać momenty na scenie, sprawia mi to ogromną radość. Szczególnie występ z Natalią Przybysz w „Szansie na sukces” był dla mnie wyjątkowy – za każdym razem, gdy go oglądam, uśmiecham się do telefonu i przeżywam wszystko od nowa. Nawet jadąc autem, lubię go sobie puścić. Jestem bardzo zadowolona z tego wykonania.
Z kim jeszcze chciałabyś wystąpić?
Z Korą, gdyby żyła. To byłoby spełnienie marzeń. Mam ogromny sentyment do jej twórczości. Jej muzyka porusza mnie od dawna – nie tylko ze względu na występ w programie. Już wcześniej śpiewałam „Krakowski spleen” na koncertach w Myszkowie.
A z obecnie żyjących artystów?
To trudne pytanie. Kiedy ktoś mnie pyta, kogo najbardziej lubię, nigdy nie potrafię wskazać jednej osoby. Podobnie z gatunkami – lubię zarówno muzykę typowo radiową, pop, jak i mocniejsze, rockowe brzmienia.
Słuchając muzyki, zwracasz większą uwagę na melodię czy na tekst?
Na tekst. Zawsze tak było. Melodia jest ważna, jeśli wpada w ucho, ale to tekst pozwala naprawdę przekazać emocje i sens utworu. Bez tego trudno o prawdziwą interpretację.
Kiedy poczułaś, że śpiewanie to Twoja droga?
Zaczęłam śpiewać, gdy miałam trzy lata. Wtedy też wygrałam swój pierwszy konkurs – piosenki ludowej.
Kto zauważył w Tobie potencjał?
Wtedy pani przedszkolanka.
A co powiedzieli Twoi rodzice? Czy dostrzegli Twój talent?
Tak, oni również. Od najmłodszych lat organizowałam im występy w pokoju, grałam na zabawkowej gitarze i przebierałam się w różne stroje. Pamiętam, że wtedy też śpiewałam piosenki Cleo.
Stąd ten wybór! W końcu, w 2020 roku, zostałaś jej podopieczną w programie „The Voice Kids”.
Otóż to. Od zawsze ją lubiłam, mam do niej sentyment, więc wybór był naturalny.
W programie dotarłaś do etapu Bitew. Jak wspominasz tę przygodę z perspektywy czasu?
To była dla mnie cenna lekcja. Zyskałam doświadczenie przed kamerami, a także poczucie większej pewności siebie na scenie. Choć z perspektywy czasu uważam, że byłam jeszcze zbyt młoda. Nie byłam wtedy tak świadoma swoich potrzeb i celów jak teraz, gdy mam 19 lat. Nie wiedziałam, jakie piosenki chcę śpiewać ani jak dokładnie ma wyglądać moja muzyka.
Dziś mam już jasność co do moich planów i dążę do realizacji swoich marzeń. Mimo to wspominam tamten etap bardzo dobrze, bo dał mi wiele – zarówno w kwestii doświadczeń, jak i pewności siebie na scenie. Zobaczyłam też, jak wygląda realizacja takiego programu z drugiej strony.
Gdybyś znów miała wybierać piosenkę do Przesłuchań w ciemno, zaśpiewałabyś tę samą?
Tak, nadal uważam, że to był dobry wybór. Jednak dziś zaśpiewałabym ją inaczej – z większą świadomością.

To Ty wpadłaś na pomysł, aby zgłosić się do programu?
Chyba tak. Dokładnie nie pamiętam już wszystkich szczegółów, ale wiem, że o castingu w Warszawie dowiedziałam się niemal w ostatniej chwili – to był ostatni dzień przesłuchań. Wcześniej jakoś ta informacja do mnie nie dotarła. Albo sama ją znalazłam, albo tata mi o niej powiedział – w każdym razie decyzja zapadła błyskawicznie: pakujemy się i jedziemy. Dotarliśmy na miejsce w nocy, chyba około trzeciej czy czwartej. Tata zajął mi miejsce w kolejce, a ja jeszcze chwilę dosypiałam w samochodzie. Ostatecznie byłam druga w kolejności do przesłuchania.
Co za przygoda! Myślę, że właśnie z takich spontanicznych decyzji rodzą się najlepsze wspomnienia.
Zdecydowanie tak. Choć nie obyło się bez komplikacji. Kiedy dowiedziałam się, że dostałam się do programu, byłam akurat na koloniach w Zakopanem. Okazało się, że organizatorzy mieli błędny adres e-mail, więc wiadomość do mnie nie dotarła od razu. Na szczęście wszystko szybko się wyjaśniło i jeszcze tego samego dnia rodzice przyjechali po mnie do Zakopanego – wróciliśmy prosto do Warszawy.
Nie żałujesz tej decyzji?
Nie, nie żałuję niczego, co jest związane z muzyką.

A co powiedziałabyś sobie z przeszłości – tej małej Julii, która debiutowała w telewizji?
Żeby wierzyła w siebie, nie przestawała marzyć i wiedziała, że jeszcze stanie na scenie w Opolu.
Co sprawiło, że zdecydowałaś się zgłosić do programu „Szansa na sukces. Opole 2025”?
Zobaczyłam informację o castingu w Katowicach i powiedziałam rodzicom, że chciałabym spróbować. Mama od razu się zgodziła. Czułam, że jestem gotowa, żeby pokazać światu, na co mnie stać – i to był ten moment.
Jakie są teraz Twoje najbliższe plany muzyczne?
Pracuję nad piosenką autorską na koncert „Debiuty” w Opolu. To priorytet. Co dalej? Zobaczymy. Wierzę, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku.
Jak spędzasz wolny czas poza nauką i śpiewaniem?
Uwielbiam podróże, kocham zwierzęta, jeżdżę na nartach, pływam. Poza tym mój chłopak wciągnął mnie w wędkarstwo – to bardzo wyciszające hobby. Czasem też układam puzzle, żeby się zrelaksować.
Czyli jesteś raczej spokojną osobą?
Tak, choć nie lubię bezczynności. Nawet w wolne dni staram się coś robić – pojechać gdzieś, pójść do zoo, na rowery wodne. Byle nie siedzieć bezczynnie, tylko korzystać z życia.
Masz swoje miejsce na „reset”?
Nie mam jednego konkretnego. Najlepiej odpoczywam na łonie natury – wśród zwierząt, w ciszy. To mnie najbardziej uspokaja.
Wiesz już, jakie studia chciałabyś podjąć?
Mam kilka pomysłów, ale jeszcze nie podjęłam decyzji. Trudno przewidzieć, co będzie mnie cieszyć za dziesięć lat, jednak teraz wiem na pewno, że chcę śpiewać.
Poza sceną pozujesz do zdjęć. Jak się czujesz przed obiektywem? To jeszcze stres czy już czysta przyjemność?
Zdecydowanie przyjemność. Choć na co dzień jestem bardzo skromna i wrażliwa, to gdy tylko wychodzę na scenę albo staję przed aparatem, nagle staję się odważna. Sama czasem siebie nie poznaję. Mimo że wymaga to wyjścia ze strefy komfortu, naprawdę lubię to uczucie.
A jak się czujesz z tym, że budzisz większe zainteresowanie swoją osobą? Bo na pewno pojawia się popularność, która przyszła z występami i przyniosła sporo reakcji od znajomych i nieznajomych.
Szczerze mówiąc, cieszę się z tego zainteresowania. Chciałabym, żeby było go jeszcze więcej. Marzę o dotarciu do jak najszerszej publiczności.
Masz siostrę. Jesteście do siebie podobne?
Raczej nie – jesteśmy jak ogień i woda. Moja siostra ukończyła germanistykę, a mnie, szczerze mówiąc, nauka języków zawsze sprawiała trudność. Dużo lepiej czuję się w przedmiotach ścisłych, zwłaszcza w matematyce. Mimo tych różnic wspieramy się i kochamy – a to przecież najważniejsze. Jestem też chrzestną jej córeczki, Mai, która ma już dwa latka.
Sprawiasz wrażenie bardzo dojrzałej osoby. Czy Ty sama czujesz się już dorosła?
Jeszcze nie do końca. Myślę, że dopiero po maturze, kiedy skończę już szkołę, przyjdzie ten moment. Wtedy trzeba będzie wejść w dorosłość – zacząć pracować, planować przyszłość. Na razie staram się po prostu korzystać z tego, co mam.
Czego zatem możemy Ci teraz życzyć, oprócz zdanej matury?
Udanego występu w „Debiutach” i realizacji marzeń. Żebym mogła robić to, co kocham – jak najdłużej.
Tego właśnie Ci życzę – powodzenia i dziękuję za rozmowę!
Dziękuję!