PSG ma petrodolary, młodość i Luisa Enrique. Inter – doświadczenie, charakter i drużynę zbudowaną po wieloletnim kryzysie. Kto wygra finał Ligi Mistrzów? O tym, co naprawdę może się wydarzyć w Monachium, mówi w szczerym wywiadzie Hubert Borucki – dziennikarz sportowy oraz znawca włoskiego i światowego futbolu.
- Monachium będzie areną brutalnej piłkarskiej prawdy – jedna drużyna żyje obsesją zwycięstwa, druga chce dopełnić zemsty za poprzedni finał. Inter wraca po dwóch latach, by udowodnić, że dojrzeli do trofeum. PSG po raz kolejny rzuca na stół wszystkie petrodolary świata i marzy o pierwszym triumfie.
- To starcie, które przypomina wojnę filozofii: włoski pragmatyzm i kolektyw przeciwko efektownemu, ale nie zawsze efektywnemu atakowi Francuzów. Każdy detal może być decydujący – od mentalności, przez ławkę rezerwowych, po zmęczenie sezonem. Tu nie będzie miejsca na błędy, tylko na determinację.
- Dla kibiców to może być najgorętszy finał ostatniej dekady – widowisko, które zapisze się w historii albo jako triumf rozumu, albo kapitału. To nie tylko mecz – to bitwa o futbolową tożsamość. Ekspert pytany przez TVP nie ma wątpliwości: emocje są gwarantowane, ale zwycięzca niekoniecznie oczywisty.
Kto wygra finał Ligi Mistrzów? Faworytem jest PSG, czy Inter?
Myślę, że czeka nas arcyciekawe widowisko i bardzo wyrównany mecz – oczywiście pod warunkiem, że obydwie drużyny przystąpią do finału w optymalnych składach, a bohaterowie będą w pełni sił. Świeżość i przygotowanie mentalne będą kluczami do sukcesu. W interesie obydwu drużyn i kibiców jest, aby obydwaj rywale rzucili przeciwko sobie to, co mają najlepszego – to gwarancja niezapomnianego widowiska, w którym minimalnym faworytem będzie Paris Saint Germain, ale trzeba zauważyć, jak rola underdoga znakomicie wpasowuje się w filozofię gry Interu Mediolan.
Francuzi mają młodszą drużynę? Czy to może być ich przewaga w boju o Puchar Europy?
Francuzi są drużyną młodszą: ich średnia wieku wynosi około 25 lat, podczas gdy mediolańczyków – około 30. To może mieć znaczenie w kontekście sezonów obydwu drużyn i zmęczenia. Należy zauważyć, że paryżanie są od kilkunastu lat absolutnym hegemonem rozgrywek krajowych, w których dominują niemal niepodzielnie od sezonu 2012/2013.
Zdobyli od tamtego czasu 11 tytułów na 13 możliwych, ulegając w ostatecznym rozrachunku raz AS Monaco, a drugi raz Lille, ale trochę na własne życzenie, gdyż ich przewaga kadrowa nad resztą ligi jest ogromna, a historyczna rywalizacja z Marsylią, Monaco, Bordeaux czy Lyonem nie ma nawet cienia dawnego kolorytu i zacięcia.
Dzieje się tak za sprawą włodarzy paryskiego klubu, którymi od 2011 roku są biznesmeni powiązani z Qatar Sports Investments – podmiotem finansowanym przez katarski rząd. Prezesem PSG jest Nasser Al-Khelaifi, którego zarządzanie klubem nawiązuje nieco… do najlepszych lat włoskiej piłki w wydaniu prezesów Interu, Milanu czy Juve.
,,Katarczyk ewidentnie dąży do przebicia osiągnięć Morattiego, Berlusconiego czy rodziny Agnellich i robi to w iście petrodolarowym stylu. Ibrahimović, Cavani, Di Maria, Beckham, Thiago Silva, Messi, Mbappe’ czy Neymar – to tylko najgłośniejsze z nazwisk, jakie grały w Paryżu w ostatniej dekadzie, lepszych na świecie nie było.
Z powodu transferów dwóch ostatnich (za łączne, bagatela, 400 milionów euro) PSG wpadło pod lupę UEFA i pręgierz Finansowego Fair Play. Na klub nałożono 60 milionów euro kary, z których po zapłaceniu jednej trzeciej resztę zawieszono, a na drodze negocjacji i ugody z UEFA klub uniknął surowszych konsekwencji, ale obecnie musi pilnować swoich wydatków i przychodów, tak, aby ich bilans nie wzbudzał kosztownych kontrowersji i jeszcze surowszych konsekwencji.

A w jakim momencie historii jest dziś Inter Mediolan? Jak oceniasz tę drużynę? Mistrzostwo dosłownie wymknęło im się z rąk w ostatnich kolejkach.
Sytuacja Interu jest zgoła odmienna. Klub po latach świetności pod batutą Massimo Morattiego mozolnie wychodzi z kryzysu i ograniczeń FFP. Legendarny prezes 15 lat temu wygrał LM (drużyna Jose Mourinho pokonała 2:0 Bayern w finale na Santiago Bernabeu). Tym samym prezes nawiązał do osiągnięć ojca z lat 1964–1965, po czym wycofał się z kierowania klubem, a jego styl zarządzania pozostaje marzeniem kibiców Interu do dzisiaj.
Szczodry Włoch przez blisko 20 lat kierowania FC Internazionale wydał niecałe 1,5 miliarda euro, a w mediolańskiej drużynie grali niemal wszyscy najlepsi piłkarze tamtej epoki: Ronaldo Il Fenomeno, Adriano, Zamorano, Roberto Baggio, Christian Vieri, Luis Figo Youri Djorkaeff,Patrick Vieira, Diego Simeone, Zlatan Ibrahimović, Samuel Eto’o, Juan Sebastian Veron, Javier Zanetti – można by jeszcze długo wymieniać, lista jest naprawdę długa. Do tradycji poprzednika nie nawiązał ani jego następca Eric Thohir, ani kolejni właściciele jakimi była grupa Suning, czyli chińska rodzina Zhang.
Spektakularnych inwestycji nie było, klub pałętał się poza medalową strefą ligowej tabeli, a w europejskich pucharach jego wyniki wołały o pomstę do nieba. Dzisiaj sytuacja mediolańczyków jest stabilna, a amerykańscy właściciele z Oaktree Capital Management obiecują rychłe inwestycje na miarę ambicji klubu.
Taki stan rzeczy to głównie zasługa pracy Giuseppe Marotty przy transferach w formule low cost, ale przede wszystkim trenera Simone Inzaghiego, który z zawodników starszych (np. Acerbi czy Mkhitarian) niechcianych gdzie indziej (Calhanoglu, Darmian czy Sommer) oraz tych na dorobku (Bastoni, Dumfries, DiMarco, Barella ) potrafił uszyć drużynę jaka drugi raz w ciągu trzech sezonów melduje się w finale LM, co ważniejsze: po wyeliminowaniu Bayernu Monachium i Barcelony.

Interesująco zapowiada się również pojedynek dwóch wielkich nazwisk. Na ławce PSG mamy przecież legendarnego Luisa Enrique, a po drugiej stronie jest słynny Simone Inzaghi.
Tak. Pojedynek trenerów to jeden ze smaczków finałowego starcia drużyn o tak odmiennym statusie ekonomicznym.
,,Luis Enrique to legenda Barcelony i reprezentacji Hiszpanii. Trener nieco bardziej doświadczony i utytułowany. Złoty medalista IO w Barcelonie (3:2 z reprezentacją śp. Janusza Wójcika) zdobywał wiele klubowych laurów z Barcą jako piłkarz, a jako jej trener wygrał LM w sezonie 2014/2015. W jego portfolio znajdziemy również pracę w Serie A, gdzie pracował w sezonie 2011/2012, bez szczególnych sukcesów jako trener AS Roma.
Przy jego CV Inzaghi jawi się jako ten na dorobku, który mozolnie buduje drużynę w Interze z ograniczeniami finansowymi. Ostatnio jest pod presją krajowych mediów i specjalistów, którzy wypominają mu, że Nerazzurri po raz drugi w ciągu czterech lat oddają niemal pewne Scudetto. Prawda jest taka, że Inter – grający we wszystkich rozgrywkach do końca – złapał zadyszkę i przegrał mistrzostwo kraju (z Napoli), tracąc ligowe punkty między kolejnymi zwycięskimi meczami w LM, która pozostała ostatnim celem zawodników, trenera i kibiców mediolańskiej drużyny. Bez względu na szczegóły – o pracy Inzaghiego w samych superlatywach wypowiadają się największe gwiazdy światowej piłki i zagraniczne media. Wielu ekspertów widzi Inter jako zwycięzcę sobotniego finału.
Która z drużyn gra pod większą presją? Obie w ostatnich latach rywalizowały już w finale Champions League.
Dla obydwu drużyn monachijski finał będzie okolicznością do zmierzenia się z własną historią, tyle że w ciut innym wymiarze. W mojej ocenie sobotni mecz jest większym wyzwaniem dla Interu, dla którego spotkanie w Monachium jest drugim finałem LM w ostatnich trzech sezonach. W maju 2023 Nerazzurri przegrali w Stambule z Manchesterem City Pepa Guardioli, ale minimalny wynik (0:1) pozostawił w nich dużą dozę niedosytu i wielką chęć rewanżu.
To istotne, bowiem w tamtym meczu brało udział ośmiu zawodników dzisiejszej pierwszej drużyny (12 z szerokiego składu). Po tamtym spotkaniu szkoleniowiec Anglików komplementował rywali i pracę Inzaghiego, prognozując ich rychły powrót do finału rozgrywek, w co wierzyli nieliczni.
W tym kontekście paryżanie prezentują się odmiennie – przegrany finał z 2020 roku (również 0:1, tyle że z Bayernem) to wspomnienie, które praktycznie nie dotyczy dzisiejszej drużyny ani jej trenera, pod tym względem to zupełnie inny skład, poza wyjątkiem, jaki stanowi Marquinhos (nota bene rezerwowy piłkarz AS Roma w sezonie 2012/2013). Tym niemniej mamy do czynienia z ewidentnie czołowymi europejskimi drużynami ostatniej pięciolatki, które spotkają się pierwszy raz w historii Ligi Mistrzów.
Jakiego meczu się spodziewasz? Mamy tu dwie drużyny prezentujące całkowicie odmienne style gry. Co będzie decydujące?
W wymiarze sportowym starcie PSG z Interem to pojedynek dwóch przeciwstawnych filozofii futbolu. Widowiskowej, szybkiej, technicznej i ofensywnej gry PSG opartej na posiadaniu piłki – stylistycznie i taktycznie zakorzenionej w tradycji Barcelony przez trenera Luisa Enrique, który dopiero po odejściu z paryskiego klubu największych (ale i kapryśnych) gwiazd stworzył zabójczo skuteczny i zgrany kolektyw.
W ustawieniu 4-3-3 główne role odgrywają: bramkarz Donnarumma rozgrywający sezon życia, w podobnej dyspozycji jest nominalny prawoskrzydłowy (grający w środku ataku) Ousmane Dembele, który wykręca niesamowite statystyki indywidualne, znakomicie do zespołu wprowadził się Chwicza Kwaracchelia, który na lewym skrzydle pokazuje efektowne i efektywne zagrania, jakimi zapracował na transfer z Neapolu do Paryża. Doskonale wyglądają z nimi Doue i Barcola – zasadniczo jedyna wątpliwość dotyczy tego, który z nich wybiegnie po prawej stronie ataku. Bardzo silnymi punktami drużyny są również pomocnik Fabian Ruiz oraz diablo szybki i skuteczny w ofensywie prawy obrońca Achraf Hakimi.
Hiszpan to były kolega Piotra Zielińskiego z Napoli, a Marokańczyk zamienił Inter na PSG, co solidnie podreperowało budżet mediolańczyków kwotą zbliżoną do 70 milionów euro. W mojej ocenie to kluczowe postaci paryskiej drużyny, która gra w zbliżonym stylu do Barcy, tyle że dużo lepiej broni i chyba nie pressuje rywali aż tak intensywnie i liczebnie, jak czyni to Blaugrana Hansiego Flicka.

PSG nie zaprezentowało się w Lidze Mistrzów równie imponująco, jak Inter. Na swojej drodze nie spotkali Barcelony czy Bayernu. Myślisz, że to może mieć jakieś znaczenie?
Sezon PSG w LM nie był może aż tak równy jak ten Interu, ale finałowy mecz to inna para kaloszy. Jego wynik to nie nagroda za taki czy inny sezon, ale zależy bardziej od dyspozycji dnia. W kategoriach sportowych widzę lekką przewagę francuskiej drużyny, w mentalności dojrzalsi i bardziej zdolni do poświęceń są Nerazzurri. PSG pokonało w drodze do finału Liverpool i Arsenal, ale nie mieli okazji stanąć naprzeciwko drużyny, która broni jak Inter.
Po drugiej stronie mamy bowiem do czynienia z defensywnym backgroundem Beneamaty. Wprawdzie dzisiejszy Inter gra ładnie dla oka i w stylu dalekim od catenaccio, ale w DNA klubu jest stare włoskie powiedzenie o grze na zero z tyłu – prima non prendere. Jeżeli wszyscy podstawowi zawodnicy będą zdrowi i zdołają wykrzesać z siebie pokłady świeżości, to czeka nas futbolowa uczta, której wynik będzie się ważył do ostatnich chwil rozgrywki.
W jakim ustawieniu wyjdą mediolańczycy?
Inter wychodzi zazwyczaj w ustawieniu 3-5-2 i z usposobieniem do totalnej gry, cała drużyna umiejętnie i szczelnie broni, ale potrafi wychodzić do przodu piękną, kombinacyjną i skuteczną grą, co pokazała w półfinałowych meczach z Barceloną. Świetna jest cała ekipa: bramkarz Sommer, który popisywał się bajecznymi paradami w półfinałowym dwumeczu, a na środku defensywy stary lis Acerbi, który jest niemal nie do pokonania.
Po jego prawej stronie zagra Francuz, Benjamin Pavard, z lewej strony Bastoni, który doskonale broni, a kiedy pomocnicy są pressowani, to on wyprowadza piłkę i znakomicie operuje nią do środka pola lub na wahadłowego DiMarco, który (kiedy jest w formie) jest niesamowicie niebezpieczny i widowiskowy. Jego odpowiednikiem po prawej stronie jest Denzel Dumfries. Holender to potężny zasób Interu: atletyczny i konsekwentny do bólu – strzelił dwa gole i zaliczył asystę przeciwko Barcelonie.
W środku pola Włosi liczą na dobrą dyspozycję Calhanoglu, Barelli i Mychitariana, którzy nie są gorsi od tercetu pomocników PSG: Neves, Vitinha, Ruiz. Mediolański atak to duet argentyńsko-francuski: Lautaro Martinez i Marcus Thuram. Należy podkreślić, że włoska drużyna stanowi klasyczny melanż młodości z rutyną, a zawodnicy znakomicie czują się w swoim towarzystwie, co przekłada się na ułożoną, ofiarną i skuteczną grę na boisku.
W tym miejscu należałoby wspomnieć też o ławce rezerwowych jako potencjalnym języczku u wagi i kluczu do sukcesu – zwłaszcza gdybyśmy mieli mieć dogrywkę.
W tej kwestii uważam, że mamy bokserski remis ze wskazaniem na zasoby PSG. Z niewielkimi wyjątkami rezerwowi Interu nie spełniają w tym sezonie pokładanych w nich nadziei – chodzi głównie o zagrania wymierne punktowo: bramek i asyst zawodników z ławki było w tym sezonie za mało – brakowało ich w ostatecznym rozrachunku zdobyczy ligowej.
Gola dającego zwycięstwo w rewanżu z Barcą strzelił Davide Frattesi, a asystę przy nim zaliczył Mehdi Taremi. Większe szanse na pojawienie się na boisku ma Włoch, którego ciąg na bramkę jest wartościową alternatywą, kiedy zmęczony jest Barella. Wciąż zmiennikiem Mychitariana jest nasz Piotrek Zieliński, którego sezon nieco rozczarowuje: ewidentnie brakuje zbliżenia się do goli i asyst, jakie notował w Napoli.
W rewanżu z Barcą zagrał 40 minut i wykazał się ogromnym zdyscyplinowaniem w grze defensywnej, ale mi marzy się jego akcja z golem, która ustawiłaby wynik i rozwiała wątpliwości co do jego klubowej przyszłości. Świetne notowania ma ostatnio Nicola Zalewski, który zdobył stylowego gola (a la Alex del Piero) w meczu przeciwko Torino. Dużo lepiej zaprezentował się (w ustawieniu 3-4-2-1) bliżej środka boiska niż na wahadle, ale należy uczciwie zauważyć, że w meczach ligowych ze słabszymi rywalami. Szanse, żeby go zobaczyć w finale LM, są chyba znikome, chyba że Inter będzie gonił wynik, a Inzaghi zagra va banque all in lub wymyśli coś innego, co miałoby jakkolwiek zaskoczyć rywali

Co może przechylić szalę zwycięstwa na jedną lub na drugą stronę w finale Ligi Mistrzów?
Obydwie drużyny zapewne wiedzą o sobie niemal wszystko i pozostaje im tylko zweryfikować papierowe notowania i teorię z przedmeczowych analiz na boisku, na którym zderzą się metodyczna obrona i przemyślany atak z ofensywnym nastawieniem i prowadzeniem gry.
Co może przechylić szanse to oczywiście dyspozycja dnia, jakiś indywidualny błysk geniuszu, ale przede wszystkim podejście mentalne. Tutaj trzeba zauważyć, że bywało ono wrogiem piłkarzy PSG, którzy bezkonkurencyjni w krajowych rozgrywkach czasem jakby lekceważą rywali, a jeśli zrobią to z Interem, to mocno zmniejszą swoje szanse na końcowy sukces.
Obydwie drużyny grają o końcowy laur i historię: PSG ma szanse na pierwszą wygraną w rozgrywkach, a Inter gra o czwarty Puchar Europy, czym zrównałby się z osiągnięciami Barcelony i Bayernu Monachium, umacniając się wśród europejskiej arystokracji.
Jakbyś opisał niedzielny pojedynek o triumf w Champions League w kilku słowach?
Sobotni finał Ligi Mistrzów to pojedynek nieco nowobogackich paryżan z jednym z klasycznych top klubów Europy. Paris Saint Germain powstało w 1970 roku i nie zdążyli zapisać się jakoś wybitnie na mapie klubowej Europy jeśli nie zdobyciem Pucharu Zdobywców Pucharów w 1996 roku.
Połowa tamtej dekady to ich złoty okres. Grali świetną, elegancką i ofensywną piłkę, a takie nazwiska jak Bernard Lama, Djorkaeff, Rai, Ginola, Loko, Weah czy Anelka były w absolutnym topie tamtych czasów. Ich historia nijak się ma jednak do ponad stuletniej historii i osiągnięć Interu, który zdobywał PEMK trzy razy, tyle samo razy Puchar UEFA i po razie Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwo Świata, a przez 50 lat grali dla czarno granatowych barw najlepsi piłkarze swoich epok.
Nie jestem dobry w przedmeczowych prognostykach co do wyniku i unikam ich przede wszystkim, żeby nie zapeszać, ale życzę nam wszystkim emocji, bramek godnych finału rozgrywek i minimalnej wygranej Interu, któremu kibicuje już blisko 45 lat. Nade wszystko niech wygra widowisko!
*Hubert Borucki jest ekspertem i pasjonatem piłki nożnej od ponad 40 lat. To założyciel portalu polskagola.pl oraz dziennikarz sportowy z wieloletnim doświadczeniem, który ma na koncie wiele opracowań m.in dla portali polskieradio24.pl, dziennik.pl i wielokrotnie o swojej fascynacji piłką nożną rozmawiał w wywiadach z Telewizją Polską.
