W przestrzeni motoryzacyjnej pojawiło się kolejne pojęcie, które powoduje niepokój u kierowców. Tym pojęciem jest norma emisji spalin Euro 7. Komisja Europejska przegłosowała jej zapisy. Co zatem oznacza nowa norma? Jakich aut dotyczy? I czy przez nią samochody staną się droższe?
Europejski standard emisji spalin zaczął obowiązywać w 1993 r. Od tej pory wymogi stawiane pojazdom spalinowym były jedynie zaostrzane. Ostatnia z norm, a więc Euro 6, weszła w życie w 2014 r. Prosiła się zatem o aktualizację. I ta została przegłosowana. O nowej normie Euro 7 w zasadzie wiadomo już wszystko. Kierowcy mają się czego bać?
Przeczytaj także: Mandat za parkowanie przed ładowarką dla elektryków to nawet 5000 zł
Jakie wymogi stawia norma emisji Euro 7?
Norma emisji Euro 7 nie wprowadza dużej rewolucji w zakresie wymogów stawianych przed silnikami spalinowymi. Limity emisyjne są wiernie przeniesione z normy Euro 6. No może poza jednym. O połowę zredukowana zostanie emisja cząstek stałych PM10. Dziś to 23 nm. Euro 7 ograniczy wynik do 10 nm. Poza tym nowa norma wprowadza np. wyliczenie emisyjne w zakresie podtlenku azotu.
Na tym zmiany wprowadzane normą Euro 7 jednak się nie kończą. Bo producenci będą musieli sprawdzić większą ilość faktorów. Nałożony zostanie na nich obowiązek kontroli emisji pyłów powstających podczas ścierania opon czy w trakcie hamowania oraz dbania o wyższą trwałość akumulatorów. Nowe przepisy wydłużą również zakładany okres eksploatacji pojazdu. Dziś samochody powinny gwarantować odpowiednio niską emisję zanieczyszczeń przez 8 lat lub na dystansie 100 tys. km. Nowy limit ma wynosić 10 lat lub 200 tys. km.
Ostatni z wymogów odnosi się do hybrydy i elektryków. Euro 7 zakłada, że bateria trakcyjna w takim pojeździe po 5 latach lub 50 tys. km nie może wykazywać pojemności mniejszej, niż 80 proc. Po 8 latach lub 160 tys. km wydajność nie może spaść poniżej 72 proc.
Jakich pojazdów dotyczy norma emisji Euro 7?
Nowe wymogi emisyjne stanowią straszak na kierowców, którzy jeżdżą starymi autami. Tych jednak przepisy nie dotyczą. Norma Euro 7 odnosi się tylko do tych pojazdów, które zostaną zarejestrowane w UE po dacie jej wprowadzenia. To wszystko.
Bardzo ważne jest to, że kierowcy – czy to nowych, czy starych aut – nie mają w zasadzie żadnych zmartwień. Nowe przepisy w żaden sposób nie uderzą w pojazdy, które weszły do eksploatacji przed przegłosowaniem nowej normy. Auta, których Euro 7 dotyczyć będzie, stanowią z kolei zmartwienie głównie dla producentów. To producenci muszą bowiem dostosować do spełnienia wymogów jednostki napędowe. Problem zatem nadal nie pozostaje po stronie kierującego.
Przeczytaj także: 3 tys. zł mandatu na stacji? Według przepisów to możliwe
Czy norma Euro 7 sprawi, że auta staną się droższe?
Nowe wymogi oznaczają oczywiście droższe auta. O ile? Komisja Europejska twierdzi, że dostosowanie samochodu z silnikiem benzynowym do nowych wymogów oznacza wydatek jakiś 200 euro (860 zł). W przypadku diesla koszt wzrośnie do 450 euro (1930 zł). Z takimi wyliczeniami nie zgadza się jednak Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA). Zdaniem ACEA kwoty będą sporo wyższe. Produkcja benzyniaków stanie się droższa o 2 tys. euro (8560 zł), a diesli nawet 2,6 tys. euro (11 130 zł). Gdyby bliższe prawdy okazały się przewidywania ACEA, kierowcy powinni się przygotować na sporo wyższy wydatek. 8,5 tys. zł więcej za benzyniaka stanowi zasadniczą i mocno odczuwalną podwyżkę.
Kiedy wejdzie w życie norma emisji Euro 7?
Norma emisji spalin Euro 7 będzie dotyczyć wszystkich samochodów osobowych i lekkich pojazdów dostawczych, które będą nowo rejestrowane od 1 lipca 2030 r. na terenie Unii Europejskiej. Aktualnie termin jest wiążący. Czy jednak nie zostanie po drodze zmieniony? Trzeba poczekać i zobaczyć.