Gdyby zapytać o pierwsze skojarzenie z Holandią, większość pytanych odpowiedziałaby pewnie wiatraki. I słusznie, stanowiły one dawniej obowiązkowy element tutejszego krajobrazu. Wszędzie indziej mełły ziarno na mąkę, ale w Holandii miały zupełnie inne zadanie. Były to swoiste stacje pomp. W Kinderdijk Robert Makłowicz odwiedza stację pomp w wersji współczesnej, napędzaną elektrycznie. Widok potężnych śrub pompujących wodę z kanału na wyższy poziom robi wrażenie. Wiatraki zostały zastąpione przez wydajne pompy elektryczne, ale całe urządzenie działa według tej samej zasady; śruba Archimedesa - genialny wynalazek stosowany już w starożytności - wynosi wodę z obszarów położonych niżej na wyższe. Identyczny mechanizm znajdziemy w maszynce do mielenia mięsa. Okolice Naaldwijk to polder w klasycznej formie: mostek nad kanałem i droga biegnąca groblą do ogrodzenia, za którym rozciągają się położone niżej polderowe pastwiska. Polder to obszar zalewowy, położony poniżej poziomu morza. Holendrzy zbudowali tamy i groble, przekopali kanały odprowadzające wodę i odsolili glebę. W ten sposób w XX wieku powiększyli obszar kraju prawie o jedną czwartą. Holendrzy walczą z morzem jak nikt inny, ale też przez wieki nauczyli się perfekcyjnie je wykorzystywać. Rotterdam jest największym portem świata. Nabrzeża portowe ciągną się wokół miasta przez blisko 100 kilometrów. Związki z morzem widać oczywiście na holenderskim stole. Dla Roberta Makłowicza niewątpliwą atrakcją są tutejsze delikatesy rybne z częścią barową, gdzie degustuje kanapki z krewetkami i majonezem. Holandia to prawdziwy fenomen. Kraj, który można przejechać na rezerwie paliwa, jest drugim światowym eksporterem żywności. Można się o tym przekonać np. w regionie Westland, na południe od Hagi. Kiedy leci się nad nim samolotem, prawie nie widać ziemi. Cała jest pod szkłem. To holenderskie centrum upraw warzywnych. Przedsiębiorstwo Koppert Cress specjalizuje się w uprawach kiełków spożywczych. Jest ich tyle odmian, że trudno byłoby się nauczyć wszystkich nazw, a tutejsze produkty są wysyłane na cały świat. W Koppert Cress jest też studio telewizyjne, w którym urządzono kuchnię z wielkim kombajnem do gotowania. W telewizyjnej kuchni Robert Makłowicz przygotował sałatkę z piersi kurczaka a la plancha, ze smażonymi batatami i kiełkami, w sosie vinegrette. Honselersdijk, w regionie Westland to kraina pomidorów. W szklarniach na tyczkach można podziwiać przeróżne odmiany tego smacznego warzywa. Świat pomidorów to ok. 50 odmian, a Holandia jest ich największym producentem na świecie. Kolejny przystanek to Schiedam, malownicze miasteczko z wysokimi wiatrakami i kanałami. Dziś są to właściwie przedmieścia Rotterdamu. Wiele holenderskich miast powstało w XIII wieku, kiedy ludzie biegle opanowali sztukę budowania na rzekach tam. Od tych rzek osady ludzkie brały swoje nazwy. Amsterdam nad rzeką Amstel, Rotterdam nad rzeką Rotte, a Schiedam nad Schie. Ale to miasto ma coś, czego nie ma nigdzie indziej, a z czego dumna jest cała Holandia. Jest to Jenever Museum, czyli Muzeum Jałowcówki, które mieści się w pięknym zabytkowym budynku. W XVII wieku nastąpił szczyt holenderskiej ekspansji morskiej. Kompanie Wschodnio - i Zachodnioindyjska zarządzały posiadłościami na całej kuli ziemskiej. W ładowniach statków holenderskich pionierów i kolonizatorów nie mogło zabraknąć jeneveru - wódki zbożowej aromatyzowanej jagodami jałowca. Co ciekawe, angielski gin wzorowany jest na holenderskim jeneverze.