Rząd Kolumbii i lewicowi rebelianci z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) ogłosili oficjalnie zawarcie układu pokojowego. Porozumienie ma zakończyć trwającą od 50 lat wojnę partyzancką w tym kraju, która kosztowała życie ponad 220 tys. osób.
Układ ogłoszono w Hawanie, w obecności przedstawicieli Kuby i Norwegii, którzy byli mediatorami. Porozumienie osiągnięte po 4 latach rokowań trafi teraz do kolumbijskiego parlamentu. Jak wyjaśnił prezydent Juan Manuel Santos Calderon, niezależnie od tego 2 października odbędzie się referendum, w którym ostateczną decyzję podejmą obywatele.
Umowa przewiduje między innymi rozwiązanie oddziałów partyzanckich FARC oraz zobowiązuje rząd Kolumbii do przeprowadzenia radykalnej reformy rolnej, modyfikacji programu walki z podziemiem narkotykowym oraz większego zaangażowania państwa w najbardziej zaniedbanych rejonach kraju.
Wsparcie baronów narkotykowych
Wojna partyzancka w Kolumbii była jednym z najdłużej trwających konfliktów zbrojnych na świecie i doprowadziła kraj na skraj upadku. Lewicowy rebelianci, uzyskujący dochody m. in. od plantatorów i handlarzy kokainą, walczyli z wojskami rządowymi dążąc do obalenia „oligarchów będących sługusami USA”.
Konflikt pochłonął ponad 220 tys. istnień ludzkich. Dziesiątki tysięcy uznawanych jest za zaginione a ponad 5 mln musiało uciekać ze swoich domów.
FARC zgodziło się na podjęcie negocjacji pokojowych po serii porażek i odpływie żołnierzy. Rokowania podjęto w listopadzie 2012 roku, ale postęp był niewielki. Przełom nastąpił we wrześniu ubiegłego roku kiedy prezydent Calderon przedstawił w Hawanie kompromisową propozycję przewidującą m. in. zbadanie zbrodni wojennych dokonanych przez obie strony, ukaranie winnych i wypłacenie odszkodowań ofiarom.