Prezydent Turcji Recep Erdogan ogłosił początek operacji wojskowej wymierzonej w Państwo Islamskie (IS) i kurdyjską milicję PYD w północnej Syrii. – Turcja weźmie sprawy w swoje ręce, jeśli chodzi o zachowanie integralności terytorialnej Syrii – podkreślił Erdogan. Na terytorium Syrii wyjechały tureckie czołgi. Operacja militarna rozpoczęła się o godz. 4:00 rano. Wcześniej ewakuowano mieszkańców tureckiego miasta Karkamis leżącego w zasięgu ognia islamistów. Samoloty Turcji i międzynarodowej koalicji pod przewodnictwem USA rozpoczęły naloty na Dżarabulus, a przy granicy rozlokowano czołgi, które prowadziły ostrzał miasta. Granicę przekroczyła też grupa wspieranych przez Turków syryjskich rebeliantów, którzy mają pomóc w odbiciu miasta z rąk dżihadystów. Ankara oskarża tzw. Państwo Islamskie o zorganizowanie ataków bombowych na południu jej kraju, w których w weekend zginęły dziesiątki osób. Równolegle do porannej operacji wojskowej rozpoczęta została obława na dżihadystów, m.in. w Stambule. Zdążyć przed Kurdami Celem operacji jest nie tylko oczyszczenie pogranicza turecko-syryjskiego z „organizacji terrorystycznych” oraz wsparcie syryjskich rebeliantów. Turcy nie chcą także dopuścić, aby kontrolę nad strategicznie położonym miastem nie przejęły siły syryjskich Kurdów (YPG), które władają już znacznymi terenami w północnej Syrii przy granicy z Turcją. W ostatnich dniach wojsko tureckie ostrzelało pozycje kurdyjskiej milicji, najprawdopodobniej po to, by nie zajęła ona Dżarabulusu. Zdaniem Ankary YPG, choć wspierana przez USA, jest przedłużeniem separatystycznej i zdelegalizowanej w Turcji Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).