– Uwolnienie było możliwe dzięki kompleksowym działaniom dyplomatycznym, w
które – oprócz polskiej dyplomacji – były zaangażowane kraje regionu,
organizacje międzynarodowe, takie jak ONZ, kraje sąsiednie, a także kraje
posiadające ważne interesy w tej części Afryki, przede wszystkim Republika
Francuska – powiedział rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski w środę na konferencji prasowej.
Jak dodał, ksiądz Dziedzic czuje się dobrze, a MSZ prowadzi bardzo
intensywne działania, aby mógł szybko wrócił do kraju i spotkać się z
rodziną. – W tej chwili ksiądz Mateusz Dziedzic zmierza do stolicy
Republiki Konga, gdzie – mamy nadzieję – już dzisiaj przenocuje
bezpiecznie i w ciągu kilkunastu godzin zostanie przejęty przez
polskiego konsula z Addis Abeby w Etiopii, który zmierza na miejsce –
zaznaczył rzecznik MSZ.
Wojciechowski
podziękował wszystkim państwom oraz instytucjom zaangażowanym w
uwolnienie polskiego misjonarza za to, że „udało się doprowadzić do
szczęśliwego finału”.
Do porwania księdza Dziedzica doszło w nocy z 12 na 13 października.
Ośmiu uzbrojonych mężczyzn w mundurach wojskowych wtargnęło na
prowadzoną przez niego misję. Uprowadzili kapłana chcąc go wymienić na
swego przywódcę, trzymanego w więzieniu w Kamerunie. W przypadku
polskiego misjonarza nie było mowy o żadnym okupie, tylko o wymianie
osoby za osobę.
– Ksiądz Dziedzic był przetrzymywany w dżungli razem z innymi
uprowadzonymi. Polskie służby dyplomatyczne utrzymywały z nim kontakt,
dostarczano mu między innymi leki – mówił Marcin Wojciechowski.
Republika Środkowoafrykańska jest jednym z najsłabiej rozwiniętych
państw świata. Od półtora roku toczy się w nim wojna domowa.