22 osoby ranne, w tym 3 ciężko. To wynik nocnego rajdu po sopockim
Monciaku i molo. Kierowca auta osobowego wjechał tam na
zatłoczony deptak.
Do zdarzenia doszło około północy. 32-letni mieszkaniec Redy
wjechał samochodem na Monciak obok kościoła garnizonowego.
Potem jechał deptakiem z prędkością około 60 kilometrów na godzinę.
Dojechał do samego mola, rozbił bramki wejściowe, wjechał w tłum
osób, które oglądały film w kinie letnim i dojechał do końca drewnianej
części pomostu. Potem zawrócił i znów popędził w górę Monciaka.
Rozbił się dopiero ogródku piwnym na wysokości SPATIF-u.
Wszystko trwało około 5 minut. Wśród ludzi spacerujących ulicą
Bohaterów Monte Cassino zapanowały chaos i panika. Świadkowie
relacjonowali, że kierowca rozbijał stragany, a obecni uciekali we
wszystkie strony, jednak nie mieli się za co schować.
Część rannych karetki zabrały do szpitali, cześć sama zgłosiła się na
pogotowie. W przypadku większości osób obrażenia nie są poważne,
jednak 3 osoby zostały ciężej ranne: jedna ma poważny uraz
twarzoczaszki, druga w wyniku potrącenia złamała obie nogi, a trzecia
ma obrażenia wewnętrzne.
Sprawcą okazał się 32-letni mieszkaniec Redy. Został zatrzymany i
obecnie przebywa w policyjnej izbie zatrzymań. Był trzeźwy, ale mógł
być pod wpływem środków odurzających. Policjanci pobrali mu krew
do badań na obecność narkotyków. Możliwe, że jeszcze dzisiaj
usłyszy zarzuty.
Mężczyzna prawdopodobnie szalał na ulicach Trójmiasta już
wcześniej. Do policji zgłosiły się osoby, które twierdzą, że widzieli
jego samochód w Gdyni, gdzie mimo czerwonego światła wjechał na
przejście dla pieszych. Przechodnie rozbiegli się w ostatnim
momencie i nikomu się nic nie stało.
Na miejscu tuż po zdarzeniu był prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
Podziękował służbom za sprawną akcję, a z drugiej po raz kolejny
zaapelował o zwiększenie liczby patroli na Monciaku. Jak
argumentował, tam gdzie jest dużo ludzi, powinno być dużo policji, a
można się spodziewać kolejnych zagrożeń ze strony - jak to określił -
"wariatów, czy idiotów".