-
Znajdujący się na tylnym siedzeniu oskarżony zaczął zadawać ciosy w głowę kierowcy, a kiedy ten próbował się bronić, sprawca wyjął parciany pasek i zaczął dusić - relacjonował prokurator Krzysztof Młynarczyk, który przedstawił akt oskarżenia.
Przyczyną zabójstwa miała być
kłótnia między kierowcą a pasażerem, który nie miał przy sobie gotówki
na opłacenie kursu. Po napaści Łukasz M. zabrał jedynie dwa telefony,
które wyrzucił po kilkudziesięciu metrach w krzaki.26-latek przyznał się do winy, ale twierdzi, że nie chciał zabić taksówkarza. Po usłyszeniu aktu oskarżenia przeprosił najbliższych ofiary.
-
Przyznaję się, ale nie chciałem pozbawić życia tego taksówkarza. Nie planowałem tego przestępstwa. Bardzo żałuję tego, co się stało i z całego serca chciałbym przeprosić rodzinę Stanisława [nazwisko] - powiedział Łukasz M.
Żona taksówkarza mówiła, że nie może zrozumieć, dlaczego doszło do takiej tragedii.
-
Mógł go wyrzucić, zabrać samochód, ale darować życie. A nie je odebrać zaledwie 2 miesiące przed emeryturą. Mój mąż tak ciężko pracował - mówiła, płacząc.
ms/ar