Krater wulkanu Ruang, który w środę wybuchł czterokrotnie, w nocy nadal był pełny lawy. Erupcja spowodowała wyrzucenie na wysokość ponad półtora kilometra chmury popiołu, co spowodowało ogłoszenie czwartego, najwyższego poziomu zagrożenia.

Według urzędników rządowych dym unoszący się w czwartek rano z wulkanu, którego szczyt znajduje się na wysokości 725 metrów nad poziomem morza, osiągał wysokość do 800 metrów.

Choć spadające skały wulkaniczne spowodowały uszkodzenia domów mieszkańców sąsiedniej wyspy Tagulandang, nie zgłoszono żadnych ofiar śmiertelnych ani rannych. Władze podjęły jednak próbę jak najszybszej ewakuacji ok. 11 tys. osób z regionu Tagulandang, gdzie mieszka ok. 20 tys. ludzi.

Według przedstawicieli władz część mieszkańców wpadła w panikę i próbowała się ratować.

Dodatkowo 17 więźniów i 11 pracowników zostało ewakuowanych łodzią z więzienia na wyspie Tagulandang do portu morskiego Likupang na północnej wyspie Sulawesi. Ewakuacja ta została zorganizowana na prośbę dyrektora więzienia, ponieważ placówka znajduje się bezpośrednio naprzeciwko wulkanu.

Turystów i mieszkańców ostrzega się, aby pozostawali z dala od ustanowionej sześciokilometrowej strefy bezpieczeństwa.

Po pierwszej erupcji we wtorek wieczorem z Ruang i Tagulandang ewakuowano ponad 800 osób, a po trzech kolejnych w środę zdecydowano o ewakuacji również mieszkańców wyspy.

Władze ostrzegły, że po erupcji wulkanu może pojawić się tsunami.

W 2018 roku erupcja znajdującego się pomiędzy wyspami Jawa i Sumatra wulkanu Anak Krakatau spowodowała oderwanie się ogromnych odłamów skalnych, które wpadając do oceanu, wywołały tsunami, w wyniku którego zginęło ponad 400 osób, a kilka tysięcy zostało rannych.

W położonej na dużym archipelagu Indonezji często obserwuje się zjawiska sejsmiczne i wulkaniczne, ponieważ bezpośrednio pod nią znajduje się tzw. Pacyficzny „Pierścień Ognia” – łuk płyt tektonicznych rozciągający się od Japonii przez Azję Południowo-Wschodnią i cały basen Oceanu Spokojnego.