Wiadomość została wysłana.
Kosmicznie zdolna – te słowa zdają się idealnie pasować do Luny, czyli dwudziestoczteroletniej wokalistki z Warszawy. Choć świat usłyszał o jej muzyce dopiero teraz, to warto zaznaczyć, że piosenkarka wcale nie jest debiutantką. Luna ma na koncie wiele sukcesów i ciekawych współprac, choćby z ikoną polskiej sceny muzycznej –Justyną Steczkowską. Co więcej, talent artystki zdążyła już dostrzec między innymi platforma Spotify, która umieściła portret Luny na nowojorskim Times Square podczas kampanii Equal, promującej artystów z całego świata! Prywatnie młoda wokalistka pasjonuje się (między innymi) astrologią – Luna nie ukrywa, że fazy Księżyca odgrywają istotną rolę w jej życiu i podporządkowuje im proces twórczy...
Luna – wiem, że urodziłaś się podczas pełni Księżyca. Czy uważasz, że fazy naszego satelity mają wpływ na codzienność?
Myślę, że na pewno. Księżyc w ogóle bardzo mocno oddziałuje na rzeczywistość, np. na wodę, z której przecież w większości składa się człowiek. Wierzę, że to połączenie istnieje. Ja, rodząc się podczas tej pełni, poczułam takie połączenie z Księżycem, dlatego właśnie Luna – to stąd wziął się mój pseudonim. Oficjalna premiera mojej piosenki „The Tower” również miała miejsce podczas pełni Księżyca. To jest taki moment, w którym mamy więcej energii, siły, mocy... ta noc jest o wiele bardziej rozświetlona.
Wydaje mi się, że cykl księżycowy fajnie wpływa na nasze życie w niektórych sferach. Nów jest takim czasem początku, budowania nowych rzeczy, a wraz z rosnącym Księżycem otrzymujemy przestrzeń na to, aby te różne rzeczy planować. Kiedy natomiast naszego satelity zaczyna „ubywać”, nierzadko musimy rozstawać się z czymś, co jest dla nas np. bardzo trudne i niepotrzebne. To jest taki ciąg ewolucji, zmian, które zachodzą zarówno w nas, jak i na świecie.
Sama komponujesz i piszesz swoje utwory. Jak wygląda Twój proces tworzenia... najpierw powstaje tekst czy muzyka?
Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie w sposób jednoznaczny. Ciężko przewidzieć proces twórczy, ponieważ jest on zaskakujący i po prostu nie da się tego zaplanować. Czasami ta wena twórcza, ten pomysł przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie... na przykład w komunikacji miejskiej czy gdzieś w środku nocy. U mnie z pisaniem jest tak, że tych tekstów powstaje faktycznie bardzo dużo. Nie ukrywam, że jest to rodzaj dziennika, autoterapii. Uwielbiam operować językiem, więc tych tekstów w szufladzie jest bardzo, bardzo dużo. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nie wszystkie zamienią się w piosenki... część z nich wykorzystuję, idąc do studia lub też wchodząc do studia z danym producentem, pozwalam sobie na jakąś taką przestrzeń i na takie tworzenie w przypływie chwili.
Czasami jest tak, że „tu i teraz” mam jakiś pomysł i podążam za tą intuicją, marzeniami i uczuciami. W tworzeniu właśnie to jest dla mnie najważniejsze – żeby był w tym wszystkim element emocji, uczuć i żeby to wszystko było podyktowane jakimś wewnętrznym głosem, tym, co czujemy, a nie zaplanowanym procesem pisania piosenki.
Czyli chodzi o taki impuls.
Tak, dokładnie...
Czytałam, że w niektórych ze swoich utworów zdecydowałaś się umieścić dźwięki z kosmosu... skąd taki pomysł?
Ja po prostu bardzo lubię słuchać różnych dziwnych dźwięków. W momencie, kiedy nie chce mi się już słuchać normalnej muzyki, to sięgam po coś innego. Włączam sobie szum wiatru, śpiew ptaków no i między innymi miałam też taki zwyczaj, że słuchałam dźwięków różnych planet. Tego typu rzeczy można znaleźć nawet na YouTubie, zupełnie za darmo. Te jednolite szumy bardzo fajnie nastrajają i uspokajają, stąd też świetnie nadają się do medytacji czy do odpoczynku. Pewnego dnia stwierdziłam, że może ciekawie byłoby wpleść takie elementy do moich piosenek. Chciałam wzbudzić w słuchaczu takie wrażenie, jakby rzeczywiście był w kosmosie...
Jak przygotowujesz się do wejścia na scenę? Wielu artystów musi się wyciszyć, starają się odciąć od otaczającego ich świata, jak jest w Twoim przypadku?
No u mnie akurat takie wyciszenie niestety nigdy się nie sprawdza. Cenię sobie dobrą energię płynącą od drugiej osoby, więc przed koncertem zawsze staram się być z moją ekipą, zespołem. Nie ukrywam też, że zawsze muszę mieć dużo kawy przed występem. Podsumowując: techniki wyciszające typu medytacja niestety się u mnie nie sprawdzają. Co ciekawe, Michał Szpak zdradził mi, że tuż przed koncertem ustawia sobie stoper na 5, 10 minut, zamyka się i siedzi w ciszy... Stwierdziłam, że może i ja spróbuję, ale byłam w stanie wysiedzieć może jakieś 30 sekund i już mnie nosiło (śmiech).
No tak, to zależy od osobowości... (śmiech).
Tak, zdecydowanie. Każdy z nas ma zupełnie inaczej.
W przeszłości grałaś w wielu spektaklach, śpiewałaś w operach. Co dały Ci te doświadczenia?
To było dla mnie niesamowite, ponieważ było mi dane występować na deskach największych teatrów w Polsce. To wszystko działo się, kiedy byłam tak naprawdę małą dziewczynką, a potem nastolatką – miałam kilka, kilkanaście lat. Na pewno dało mi to taką ogromną miłość, pasję do sztuki czy muzyki, ale przede wszystkim obycie ze sceną. Miałam okazję być w takich miejscach wśród wybitnych śpiewaków operowych, aktorów, tancerzy będąc małym dzieckiem... To wszystko sprawiło, że jeszcze bardziej pokochałam muzykę, sztukę i cały ten artystyczny świat. Co więcej – myślę, że dzięki temu zyskałam takie klasyczne podłoże i spojrzenie na muzykę...
Gdyby nie muzyka i śpiewanie to kim byłabyś dziś?
Myślę, że mogłabym udzielać porad duchowo-astrologicznych, może założyłabym jakiś podcast. Chciałabym podnosić w jakiś sposób energię ludzi. Może zostałabym wróżką i przepowiadałabym przyszłość? Nie da się ukryć, że jestem też wielką fanką kawy i myślę, że mogłabym być najlepszą baristką w Polsce! (śmiech).
Czy potrafiłabyś wybrać swój jeden ulubiony utwór ? Wiem, że takie rzeczy ulegają zmianie, ale może jakiś przychodzi Ci do głowy.
Tak, oczywiście. Pewne piosenki są bliższe na jakimś określonym etapie życia, ale w tym momencie dla mnie najważniejszym utworem jest „The Tower”. Jest to po prostu taki nowy początek w moim życiu, nie tylko artystyczny...Teraz stawiam na nieco inny kierunek muzyczny, idę w kierunku popowo-mainstreamowym, tanecznym. Pragnę też pisać w języku angielskim. Z tą piosenką najbardziej się utożsamiam, ponieważ opowiada ona o wolności i sile, które są dla mnie bardzo ważne.
Czy jeśli chodzi o polską scenę muzyczną to masz jakiegoś artystę, z którym chciałabyś współpracować? Wiem, że jeśli chodzi o zagranicznych artystów to jest to np. Aurora...
Hmm… jest wielu naprawdę wspaniałych artystów, ale może fajnie byłoby nagrać coś z jakimś raperem, może z Bedoesem? (śmiech). Myślałam też o Ralphie Kamińskim...
To byłby naprawdę elektryzujący duet!
Kosmiczny! Mam nadzieję (śmiech).
Zdecydowanie. Na koniec spytam Cię, co chciałabyś przekazać osobom, które marzą o karierze wokalistki i stawiają swoje pierwsze kroki w branży.
Na pewno to, żeby wierzyć w siebie i być bardzo cierpliwym. Nie można dać sobie wmówić niektórych rzeczy – nie można słuchać nieprzychylnych opinii. Trzeba wierzyć w siebie, bo jeśli my sami tego w siebie nie uwierzymy, to inni również.
AZG