„Bez tytułu” – ostatni film Michaela Glawoggera, dokończony przez wieloletnią współpracowniczkę Monikę Willi dwa lata po jego tragicznej śmierci, będzie można zobaczyć w ramach 14. Festiwalu Filmowego Millenium Docs Against Gravity.
Glawogger, który wyruszył z Austrii, po czym odwiedził m.in. Bośnię i Hercegowinę, Albanię, Włochy, Maroko i Senegal, nie szukał tematów. Po prostu jeździł po świecie. Był m.in. w Sierra Leone, w mieście Koidu, które „samo z siebie lśni we wszechświecie”. Ostatecznie dotarł do Liberii, gdzie zmarł, zaraziwszy się malarią. Zostawił po sobie film – jak mówi montażystka Monika Willi, która dokończyła obraz – „który jest podsumowaniem jego bezkompromisowej drogi”.
Z fragmentów rzeczywistości, które zarejestrował, Willi próbowała zrealizować „najpiękniejszy film, jaki mógł sobie wyobrazić: taki, który nigdy się nie zatrzymuje”. Film, który powstał – „Bez tytułu” – nie ma jednego tematu, nie jest obrazem o niczym konkretnym. Jest też zrealizowaniem dotkliwej potrzeby samotności, którą odczuwał pragnący całkowicie zniknąć ze świata Glawogger.
– Michael czekał od lat na zrealizowanie tego filmu. Chciał mieć dużo czasu na to, nie chciał mieć deadline'ów. Chciał spróbować świat niepokazywany, który nie jest ciekawy dla kamery i jest gdzieś poza nami, gdzie nie sięga nasz wzrok – mówił w czwartek podczas uroczystego rozpoczęcia festiwalu dyrektor imprezy Artur Liebhart.
Ten film nie miał planu, nie miał celu. Tym, co sobie zaplanowaliśmy, co nazwaliśmy „Untitled Film Club”, były spotkania w kinie dwa razy w miesiącu i dyskutowanie o tym, jak ten film ma wyglądać. Oglądaliśmy inne rzeczy, wszyscy je proponowaliśmy, i zastanawialiśmy się nad stylem „Filmu bez tytułu” – opowiadała Willi.
– Kiedy Michael wyjechał w podróż, ustawił sobie autoresponder, że wyruszył w podróż dookoła świata i na wszystkie maile odpowie za rok. Kontakty z nimi były dość ograniczone, rozmawialiśmy z nim co dwa, trzy tygodnie. Kiedy Michael był w podróży, ja montowałam materiał. Zmarł, gdy zaczynaliśmy dochodzić do tego, jak ten film ma wyglądać – dodała.
Zdaniem Willi – choć nigdy tak o nim nie myślała – można traktować Glawoggera jak misjonarza, ponieważ „potrafił myśleć o świecie bez wstępnych założeń i bez żadnych uprzedzeń, co do tego, co się wydarzy, co może się wydarzyć”.
– Pracowaliśmy ze sobą 20 lat, cały czas sprawiał zainteresowanego tym, co ktoś ma coś do powiedzenia. Był zaskoczony, zdziwiony światem w ogóle i tymi miejscami, które rzadko są pokazywane. W epoce globalizacji mamy wrażenie, że świat jest bardzo mały. Michael widział go ogromnym – zaznaczyła.
– Michael wiedział, jakie życie, jaki rodzaj życia go interesuje, jacy ludzie i jakie sytuacje. Dlatego w filmie nie ma np. centrów handlowych w Singapurze – podkreśliła montażystka.
Jedną z części składowych obrazu są fragmenty pamiętnika Glawoggera. – Michael od początku wiedział, że chce napisać literacki tekst do tego filmu. Nie miał czasu, by zrobić to w trakcie zdjęć. Tekst, który tutaj słyszymy, nie był pisany na potrzeby filmu. Zaczęłam szukać w literaturze światowej, w poezji, ale rozciągnął się przede mną zbyt szeroki ocean. Koniec końców postanowiliśmy wykorzystać pamiętnik Michaela pisany w literackim stylu – takim, w jakim napisał powieść, opublikowaną już po jego śmierci – dodała Willi.
Artystka – słowami Glawoggera – pyta w filmie np. kto dzisiaj reprezentowałby ludzkość, gdyby powstała druga Arka Noego. – Maszt tonącego świata zrobiony byłby ze złomu – odpowiada, pokazując buszujących na wysypisku.
Monika Willi to austriacka montażystka, która współpracowała także z Michaelem Haneke („Miłość”, „Biała wstążka”, „Pianistka”). „Bez tytułu” („Untitled”) to pierwszy film, którego jest współreżyserką.
Film jest jedną z czternastu produkcji biorących udział w najważniejszym festiwalowym konkursie – o Grand Prix, Nagrodę Banku Millenium. Na wyróżnienie szansę mają także takie produkcje, jak m.in. „Amatorzy w kosmosie” Maxa Kestnera, „Austerlitz” Siergieja Łoźnicy, „Jak spotkać syrenę” Coco Schrijber, „Safari” Ulricha Seidla, „Nie jestem twoim murzynem” Raoula Pecka oraz „Ostatni w Aleppo” Ferasa Fayyada.
14. Festiwal Millenium Docs Against Gravity to największy festiwal filmów dokumentalnych w Polsce. W tym roku zaprezentowanych zostanie na nim ponad 140 filmów. Gośćmi wydarzenia będzie około 80 twórców z całego świata. W programie wydarzenia znalazły się też debaty i koncerty oraz – nowość – pokazy filmów w technologii VR, virtual reality.
Impreza odbywa się także poza Warszawą – w Lublinie, Gdyni, Wrocławiu, i Bydgoszczy. Festiwalowe produkcje walczą ze sobą także m.in. o nagrodę na najlepszy film na pograniczu dokumentu i fabuły („Fiction/Non–fiction”) czy o prawach człowieka (nagroda Amnesty International Polska).