„Kochajcie ojczystą ziemię. Kochajcie swoją świętą wiarę i tradycję własnego Narodu. Wyrośnijcie na ludzi honoru, zawsze wierni uznanym przez siebie najwyższym wartościom, którym trzeba służyć całym swoim życiem” – napisał do dzieci przed śmiercią rotmistrz Witold Pilecki. Polak, który przez światowych historyków uznawany jest za jednego z najodważniejszych ludzi w historii XX wieku, 26 kwietnia 1943 r. brawurowo uciekł z Auschwitz.
Witold Pilecki jest jednym z największych polskich bohaterów narodowych. Swoim życiem zapisał piękną kartę w dziejach naszej ojczyzny. Ten niezwykły Polak zasłynął na świecie dzięki olbrzymiej odwadze, którą wybitny brytyjski historyk Michael Foot docenił w książce „Six Faces of Courage”. Nazwał on wówczas rotmistrza jednym z najdzielniejszych żołnierzy, którzy działali i walczyli podczas II wojny światowej.
Taką opinię podziela do dziś wielu zarówno krajowych, jak i zagranicznych badaczy. W tym również Lawrence W. Reed, autor publikacji „Witold Pilecki: Bravery Beyond Measure”. Amerykanin napisał w swoim opracowaniu, że historia życia tego bohatera „jest jednym z najbardziej niesamowitych opisów bezgranicznej odwagi pośród bezdennej nieludzkości”.
,,Ogarnęły mnie silne emocje, kiedy po raz pierwszy dowiedziałem się o Pileckim i spojrzałem na jego zdjęcie. Czułem wściekłość na nikczemne reżimy, które skazały tego honorowego człowieka na niewypowiedziane piekło. Jednocześnie wezbrał we mnie podziw dla tego, jak sobie z tym wszystkim poradził. To historia, która przedstawia zarówno najgorsze, jak i najlepsze cechy ludzi [1]

„Wykroczyłem daleko poza to, co ludzie w prawdziwym świecie uznaliby za niebezpieczne”
Lawrence W. Reed zauważa jednocześnie, że to właśnie o takich ludziach jak Witold Pilecki pisał w swojej monumentalnej książce Victor Frankl, który sam przeżył horror Auschwitz. Twórca logoterapii w bestsellerowym podręczniku „Człowiek w poszukiwaniu sensu” pisał:,,Sposób, w jaki człowiek przyjmuje swój los i wszystkie związane z nim cierpienia, sposób, w jaki bierze swój krzyż, daje mu wiele okazji — nawet w najtrudniejszych okolicznościach — do nadania głębszego sensu swojemu życiu. Może pozostać odważnym, dostojnym i bezinteresownym. Albo w zaciekłej walce o przetrwanie może zapomnieć o swojej ludzkiej godności i stać się zwykłym zwierzęciem. Tu leży szansa, aby człowiek albo to wykorzystał, albo zrzekł się możliwości osiągnięcia wartości moralnych, jakie może mu zapewnić trudna sytuacja. I to decyduje o tym, czy jest on godny swoich cierpień, czy nie [2]
,,Gra, którą prowadziłem w Oświęcimiu, była niebezpieczna. To zdanie tak naprawdę nie oddaje jednak prawdy; w rzeczywistości wykroczyłem daleko poza to, co ludzie w prawdziwym świecie uznaliby za niebezpieczne [3]

„Zezwierzęcenie? Jesteśmy od zwierząt o całe piekło gorsi”
Mimo że Pilecki w swoich raportach starał się nie pisać zbyt często o swoich odczuciach wewnętrznych, nie sposób nie domyślić się, iż odcisnęły one potworne piętno na jego psychice. Trzymał się przede wszystkim dzięki silnej wierze w Boga, która w Auschwitz jeszcze się w nim wzmocniła, zamiast załamać. Nauczony patriotyzmu przez rodziców żołnierz, który na świat przyszedł 13 maja 1901 r. w rosyjskim Ołońcu, przez całe życie kierował się słynną dewizą „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Nigdy w związku z tym nie wstydził się okazywać swojej bardzo głębokiej wiary.,,Widziałem takich (szczególnie mężczyzn), którzy niby są wierzący, a wstydzą się wyraźnie przeżegnać i robią coś w rodzaju namiastki znaku krzyża. Jest to doskonały przykład psychozy wstydu i lęku, żeby jakiś bałwan z tłumu – kolega – nie «podeśmiał». Raczej gnuśnieć w tłumie baranów, byleby się nie narazić na wytknięcie palcem jako człowiek niezrozumiały dla przeciętniaków. Wcale nie znaczy to, że chciałbym siebie ponad innych wynieść – przeciwnie! Chciałbym wstrząsnąć każdym, żeby z tego dorośniętego tylko do pewnego znormalizowanego poziomu tłumu wystrzeliły, jeśli nie można wszędzie – to przynajmniej tu i ówdzie – pędy myśli, czynu [3]

,,Co może powiedzieć ludzkość dziś, ta ludzkość, która chce dowieść postępu kultury, a XX wiek postawić znacznie wyżej od wieków przeszłych. Czy w ogóle my, ludzie XX wieku, możemy spojrzeć w twarze tych, co żyli kiedyś i – śmieszna rzecz – dowodzić naszej wyższości, kiedy za naszych czasów zbrojna masa niszczy nie wrogie sobie wojsko, lecz całe narody, bezbronne społeczeństwa, stosując najnowsze zdobycze techniki. Postęp cywilizacji – tak! Lecz postęp kultury? – śmieszne. Zabrnęliśmy, kochani moi, straszliwie. Przerażająca rzecz, nie ma na to słów! Chciałem powiedzieć: zezwierzęcenie… lecz nie! Jesteśmy od zwierząt o całe piekło gorsi! [3]
,,Wydarzył się wypadek, że gdy wybrano młodego więźnia, z szeregu wystąpił staruszek ksiądz i prosił komendanta obozu, by wybrał jego, a zwolnił tamtego młodego od kary. Blok skamieniał z wrażenia. Komendant zgodził się. Ksiądz bohater poszedł na śmierć, a tamten więzień wrócił do szeregu [3]
„Ale czy można, kiedy się chce, przyjeżdżać i wyjeżdżać z Oświęcimia?”
Kiedy wiosną 1943 r. konspiracyjna siatka Pileckiego została odkryta przez Niemców, jej członkowie rozpoczęli przygotowania do ewakuacji z obozu. Nie wszystkim udało się uniknąć wykrycia, wielu podkomendnych rotmistrza (wtedy jeszcze podporucznika) stracono. Chociaż esesmani nie zdołali wtedy ustalić, kto dowodził konspiracją, to jednak znalezienie przywódcy było jedynie kwestią czasu. Dlatego w Niedzielę Wielkanocą zorganizowano jego ucieczkę.,,Gdy oświadczył jednemu ze współwięźniów, że zamierza uciec z obozu, ten zapytał go: «Ale czy można, kiedy się chce, przyjeżdżać i wyjeżdżać z Oświęcimia?». «Można» – odpowiedział krótko więzień ukrywający się pod nazwiskiem Tomasz Serafiński. Czy w tej odpowiedzi nie kryją się brawura lub zbyt wielka pewność siebie? «Przede wszystkim byłem wierzącym i wierzyłem, że jak Bóg zechce pomóc, to wyjdę na pewno» – napisał w 1945 r., wspominając przygotowania do ucieczki z obozu. Jak wielka musiała być jego wiara i ufność w Boga! [6]
Ucieczka z Auschwitz. „Poczułem radość i jakby skrzydła”
Tam zorientowali się, że więźniowie są zamykani na noc w budynku i pilnowani wówczas jedynie przez dwóch strażników. Zauważyli również duże żelazne drzwi, którymi można było uciec. Należało jednak ukraść lub załatwić klucz. To udało się Redzejowi. Termin ucieczki wyznaczono na 26 kwietnia, czyli Poniedziałek Wielkanocny, kiedy wśród Niemców panowało świąteczne rozluźnienie. Tamtego dnia po 18 wszyscy zostali wysłani do pracy w tzw. wielkiej piekarni.,,Pomyślałem wtedy, ile to razy przekraczałem tę bramę, lecz nigdy tak jak teraz. Teraz wiedziałem, że wrócić w żadnym razie nie mogę. Już z tego powodu poczułem radość i jakby skrzydła [3]
Następnie mężczyźni rozłączyli się, a Pilecki niespodziewanie zetknął się… z Tomaszem Serafińskim, pod którego nazwiskiem działał w obozie. W jego domu otrzymał schronienie na blisko cztery miesiące. Namawiał wtedy Armię Krajową do zaatakowania i odbicia obozu zagłady, ale jego propozycja została rozpatrzona negatywnie – AK nie miała dość sił, aby podobną operację zorganizować.
Losy po Auschwitz. „Oświęcim to była igraszka”
Następnie Witold Pilecki przedostał się do Warszawy i wziął udział w powstaniu warszawskim. Najpierw jako szeregowy strzelec, a później dowódca jednego z oddziałów. Podczas walk o stolicę zginął jego przyjaciel, wspomniany wcześniej Jan Redzej. Drugi z kompanów, Edward Ciesielski, przeżył wojnę i zmarł w roku 1962. Sam rotmistrz dostał się do niewoli, a po wyzwoleniu wyjechał za granicę i znalazł się w II Korpusie Polskim we Włoszech. Z rozkazu Władysława Andersa wrócił do kraju, aby odtworzyć swoją siatkę wywiadowczą „NIE”. Grupa zbierała informacje o powojennej sytuacji politycznej w Polsce, kontaktowała się z partyzanckimi oddziałami leśnymi.
Pilecki został złapany przez UB 5 lub 8 maja 1947 r. Torturowany był przez słynącego z okrucieństwa Eugeniusza Chimczaka, jednak nie wydał nikogo ze swoich podkomendnych. Zgotowano mu istne piekło na ziemi, o czym zaświadcza m.in. relacja księdza Antoniego Czajkowskiego „Badury”.
,,Przyprowadzono go na mój proces dlatego, że miał pecha poznać mnie w powstaniu warszawskim. Patrzyłem z przerażeniem, jak składając zeznania, nie mógł unieść głowy wysoko – miał połamane żebra i wielki kłopot z utrzymaniem wyprostowanej postawy [4]

„Latarnia nadziei” dla człowieczeństwa
Pilecki po usłyszeniu wyroku, w ostatnim słowie powiedział: „Starałem się tak żyć, abym w godzinie śmierci mógł się raczej cieszyć, niż lękać”[3]. Współwięźniowie płakali, kiedy po sfałszowanym procesie szedł na rozstrzelanie. Był dla nich symbolem Polski. Ksiądz Jan Stępień, kapelan AK i późniejszy rektor warszawskiej ATK, wspominając pobyt na Rakowieckiej, pisał:,,Wszyscy więźniowie uważali go za bohatera. Ci zaś, którzy go znali dłużej, wyrażali się o nim po prostu jak o świętym [4]
Ten człowiek, jak zaznacza Adam Cyra w swojej książce „Witold Pilecki. Ochotnik do Auschwitz”, „obdarzony wielką odpornością fizyczną i odwagą, wykazał się niezwykłą przytomnością umysłu i zdrowym rozsądkiem w dość przerażających okolicznościach oraz całkowitym brakiem użalania się nad sobą. Podczas gdy większość więźniów Auschwitz, którym nie przewidziano natychmiastowej śmierci, ledwo przeżywała, jemu pozostało dość sił i determinacji, by pomagać innym i budować w obozie konspiracyjną organizację. Mało tego, potrafił przez cały czas zachować jasny umysł i wiedział, co musi zrobić, aby pozostać przy życiu” [5].
,,Człowiek w ostatnich chwilach swego życia, jeśli się zechciał zwierzyć szczerze, przyznał zawsze, że tylko to po nim zostało na ziemi wartością trwałą i pozytywną, co dać potrafił z siebie innym ludziom – w tej lub też innej formie. A iluż takich było, co przed śmiercią dopiero stwierdzić zdolni byli, że przez swe całe życie – wciąż oszczędzając serca innym – nie dali nikomu właściwie nic i teraz, odchodząc z ziemi – za sobą zostawili pustkę, a serce, które się wkrótce już tylko w bryłę miało zmienić, w rzeczywistości nieczułą bryłą przez całe życie było. A, że swe serce daję, jak mi powiedział jeden z przyjaciół… Gdybyż tak było! Gdybyż swe serce można było dać w ten sposób i dać je wszystkim ludziom. I gdybyż z tego wynikła dla nich jakaś prawdziwa korzyść… Serca bym nie żałował [3]
RS
Źródła:
[1] Lawrence W. Reed. Witold Pilecki: Bravery Beyond Measure. Foundation for Economic Education, 23.10.2015
[2] Victor Frankl. Człowiek w poszukiwaniu sensu, wyd. 1946
[3] Witold Pilecki. Raporty z Auschwitz, wyd. 2017
[4] Joanna Wieliczka-Szarkowa. Co Polskę Stanowi: Biografie historyczne, wyd. 2017
[5] Adam Cyra. Rotmistrz Pilecki. Ochotnik do Auschwitz, wyd. 2000
[6] Anna Mandrela. Duchowość i charakter Witolda Pileckiego – sylwetka ochotnika do Auschwitz, wyd. 2019