Zaczynał dość niepozornie, występując najpierw w komediach i niskobudżetowych serialach. Z czasem udowodnił, że może być też jedną z najlepszych gwiazd kina sensacyjnego. Bruce Willis, który uchodzi za legendę Hollywood, 19 marca skończył 69 lat. Jak wyglądała jego droga od początkującego aktora do ulubieńca Ameryki?
Aktorem został wbrew tradycjom rodzinnym. Jego ojciec był spawaczem i robotnikiem fabrycznym, a matka pracowała w banku. Bruce również nie planował związać swojego życia ze sceną, zwłaszcza, że zmagał się uporczywym jąkaniem. Mimo tej przeszkody, postanowił jednak spróbować swoich sił na zajęciach teatralnych w szkole i tam zadziała się magia – wada wymowy ustępowała, gdy tylko Bruce stawał przed dużą publicznością. Willis potraktował to jako znak.
Przełomowa rola w serialu „Na wariackich papierach”
Bruce postanowił zapisać się na studia teatralne na Montclair State University w New Jersey. Nauka zawodu szybko go jednak znudziła – po drugim roku porzucił szkołę i wyjechał do Nowego Jorku, gdzie zaczął szukać dla siebie pierwszych aktorskich wyzwań. Początkowo dostawał drobne role.
Prawdziwy przełom nastąpił dopiero w 1985 r., kiedy Willis otrzymał propozycję zagrania Davida Addisona, zabawnego detektywa w serialu „Na wariackich papierach”. Pokonał tym samym konkurencję liczącą trzy tysiące aktorów. W granej przez siebie postaci połączył elementy komediowe i dramatyczne, co wyjątkowo spodobało się reżyserowi. Produkcja okazała się ogromnym sukcesem, a dla Willisa był to wymarzony start w zawodzie aktora.

Łut szczęścia
Willis niezwykle szybko przeszedł od aktora telewizyjnego do gwiazdy wielkiego ekranu. W roku 1988, jeszcze w trakcie emisji serialu „Na wariackich papierach”, dostał rolę w filmie Johna McTiernana pt. „Szklana pułapka”. W dużej mierze była to zasługa szczęścia, gdyż żaden z aktorów cieszących się sławą nie chciał zagrać w tej produkcji. Rolę Johna McClane’a, wybuchowego nowojorskiego policjanta, odrzucili m.in. Sylvester Stallone czy Robert De Niro.
Twórcy filmu „Szklana pułapka” niejako z desperacji wybrali Willisa, który wciąż był przecież nowicjuszem w Hollywood. Zapłacili mu 5 milionów dolarów, co było ogromną stawką jak na początkującego aktora. Suma ta była jednak niczym w porównaniu z tym, ile łącznie zarobiła „Szklana pułapka” – w kasie krajowej był to zysk o wartości 81 milionów dolarów.
Wielki powrót i efektowna współpraca z Tarantino
Widzowie pokochali Bruce'a w roli nieustraszonego, a przy tym niezwykle uroczego nowojorskiego gliniarza. Cytowano wypowiadane przez niego kwestie, chciano odtwarzać jego akrobacje. Aktor zyskał ogromną rozpoznawalność, a przy tym wysoką pozycję w świecie filmu. Od tej pory mógł przebierać w propozycjach, a było ich wiele.
Początek lat 90. przyniósł Willisowi m.in. pierwszoplanową rolę w komedii Michaela Lehmanna „Hudson Hawk” czy w „Ostatnim skaucie” Tony’ego Scotta. Produkcje te nie odniosły jednak takiego sukcesu jak „Szklana pułapka”, a o Willisie na chwilę zrobiło się cicho. Na chwilę, bo już w roku 1994, sławnemu aktorowi przydarzyła się kolejna rola życia – w filmie „Pulp Fiction” Quentina Tarantino.

Seria kinowych przebojów
„Pulp Fiction” to jedna z najgłośniejszych produkcji lat 90., na której sukces złożyły się brawurowe kreacje stworzone przez Johna Travoltę i Samuela L. Jacksona. Nie sposób jednak pominąć też roli Bruce’a Willisa, który wcielił się w filmie w postać nieobliczalnego boksera, Butcha Coolidge’a. Choć gwiazdor nie doczekał się za swój występ nagrody ani nawet nominacji do Oscara, został zapamiętany.
Występ u Tarantino okazał się doskonałym posunięciem, gdyż zaraz potem posypały się kolejne propozycje. Powstała m.in. kontynuacja „Szklanej pułapki”, a oprócz tego Willis wystąpił w takich kasowych produkcjach jak „Armageddon” (1998), za którą otrzymał nominację do nagrody Saturn, czy „Szósty zmysł” (1999), gdzie wcielił się w niezapomnianą postać psychologa dziecięcego.
Spowolnienie kariery
Pierwsza dekada XXI wieku była w karierze Willisa równie intensywna, choć już mniej obfita w sukcesy. Aktor dalej występował w filmach akcji („Sin City”), okazjonalnie powracał do komedii („Red”), a także podejmował się bardziej kunsztownych i subtelnych wyzwań, jak współpraca z Wesem Andersonem przy filmie „Moonrise Kingdom”.
Kolejne lata przyniosły aktorowi serię mniej kasowych produkcji, którym nie wróżono sukcesu komercyjnego. Jedną z głośniejszych premier był za to film „Niezniszczalni”, w którym Willis zagrał u boku Sylvestra Stallone’a i Arnolda Schwarzeneggera. Dzieło doczekało się drugiej części „Niezniszczalni 2”, która w ciągu tygodnia od premiery zarobiła 28,6 miliona dolarów.

Choroba i pożegnanie z zawodem aktora
Przez lata fani gry Willisa zadawali sobie pytanie, dlaczego tak wielka gwiazda nie przyjmuje już godnych swojemu warsztatowi ról, a występuje w tanich produkcjach i zarabia już tylko na licencjonowaniu swojej marki. Dziś, wiedząc, z jaką chorobą zmaga się aktor (demencja płatu czołowo-skroniowego), lepiej rozumiemy jego wybory.
Osoby, które współpracowały z Willisem, wspominają, że w ostatnich latach zdarzało mu się mylić plan filmowy z prawdziwym życiem, ponadto stawał się coraz bardziej nieobecny i zagubiony. Ostatecznie w marcu roku 2022, Bruce Willis oficjalnie zrezygnował z aktorstwa – zawodu, który kochał i który wykonywał przez 40 lat, stając się niekwestionowaną legendą hollywoodzkiego kina.