Kultura

Tajemnice świata. Atlantyda – mit czy prawdziwe imperium?

Historia Atlantydy od lat rozpala wyobraźnię milionów ludzi na całym świecie (fot. bkkillustrator/ Shutterstock)
Historia Atlantydy od lat rozpala wyobraźnię milionów ludzi na całym świecie (fot. bkkillustrator/ Shutterstock)
podpis źródła zdjęcia

Legendarna Atlantyda, którą jako pierwszy ze starożytnych autorów opisał Platon, już od momentu jej przedstawienia pozostaje jedną z największych zagadek w dziejach ludzkości. Mityczna kraina, mająca leżeć za Słupami Heraklesa, poszukiwana jest od lat przez naukowców, badaczy i amatorów. Wszyscy zadają sobie to samo pytanie: czy ona naprawdę istniała, czy była jedynie wytworem wyobraźni filozofa?

Mit lub historię o Atlantydzie Platon miał usłyszeć od członków rodu Solona, który z kolei podobno o krainie dowiedział się od kapłanów starożytnego Egiptu. Ów ląd, jaki miała zamieszkiwać wysoce rozwinięta i wojownicza cywilizacja, filozof opisał w dialogu „Timajos” powstałym w 360 r. p.n.e. Z kolei Sokratesowi mówił o niej Kritias, który – co interesujące – wspominał przy tym również o wielkiej powodzi, a nawet o kilku powodziach, jakie bardzo dawno temu nawiedziły świat.


Otóż, cokolwiek się u was albo u nas, albo w innej okolicy, o której wiemy ze słyszenia, zdarzy pięknego albo doniosłego, albo z jakiegokolwiek innego względu osobliwego, to wszystko jest tutaj od dawna zapisane w świątyniach i przechowane. A to, co się u was i u innych ludów dzieje, zaledwie się utrwalić zdoła w napisach i w tym wszystkim, czego państwa potrzebują, kiedy oto znowu w swoim czasie, jakby choroba powrotna, przychodzą na nich strumienie wody z nieba i zostawiają spośród was tych, co pisma i służby u Muz nie znają – tak że na nowo od początku rodzicie się niejako, jakby młodzi. Nie wiecie nic ani o tym, co tu było, ani co u was było w czasach zamierzchłych. Te twoje rodowody, Solonie, i te historie, któreś opowiadał o tym, co u was, mało się różnią od bajek dla dzieci. Wy naprzód pamiętacie tylko jeden potop, a przed tym było ich wiele. Oprócz tego nie wiecie, że w waszej ziemi mieszkał najpiękniejszy i najlepszy rodzaj ludzi, od którego pochodzisz i ty, i całe wasze dzisiejsze państwo. Bo zostało wtedy trochę tego nasienia, ale wy o tym nie wiecie. Dlatego że ci, co pozostali, przez wiele pokoleń ginęli, głosu nie umiejąc zamykać w litery


– opowiadał mężczyzna, przytaczając słowa zasłyszane od przodka, który powtarzał je za kapłanem.
Atlantyda, według legend, miała zatonąć ponad 11 tys. lat temu (fot. Stockbym_Shutterstock).
Atlantyda, według legend, miała zatonąć ponad 11 tys. lat temu (fot. Stockbym_Shutterstock).

Następnie Egipcjanin zachwalał pewne państwo, które było „wielką potęgą militarną i w ogóle prawa miało znakomite. Miało dokonać czynów najpiękniejszych i wytworzyć ustroje najlepsze ze wszystkich, o jakich nas dziś pod słońcem wieści dochodzą”. Ta relacja obudziła w rozmówcy duchownego potężne zdziwienie, więc prosił on, aby wyjawił mu dalszy ciąg tej historii.


Opowiem i ze względu na ciebie, i na wasze państwo, a przede wszystkim na chwałę bogini, która państwo wasze i nasze dostała w udziale, wychowała je i wykształciła – naprzód to wasze, o tysiąc lat wcześniej, kiedy wasze nasienie wzięła od Ziemi i od Hefajsta, a nasze potem. Jeżeli chodzi o początek tutejszego ustroju, to w naszych księgach świętych jest pisana liczba ośmiu tysięcy lat. Więc ja ci pokrótce opowiem o prawach obywateli sprzed dziesięciu tysięcy lat i o najpiękniejszym dziele, jakiego dokonali. A jeżeli chodzi o dokładny przegląd ich całych dziejów po kolei, to innym razem przy wolnym czasie sobie to przejdziemy, wziąwszy same książki do ręki

– relacjonował świątynnik.


Trudno nie zauważyć, iż podobna interpretacja historii oznaczałaby, że ludzkość i cywilizacja są znacznie starsze, aniżeli dziś się sądzi. Wedle wielu źródeł pierwsi na świecie zorganizowane państwo stworzyli Sumerowie, którzy na kartach dziejów pojawiają się pod koniec IV tysiąclecia p.n.e. Tymczasem w dialogu kapłan podaje, iż pierwsze cywilizacje powstały w znacznie bardziej zamierzchłej przeszłości. Solon żył bowiem w przybliżeniu w latach 635-560. Plutarch utrzymuje, iż naprawdę odwiedził on Egipt w swoim „Życiu Solona” i nawet zidentyfikował sędziwego duchownego.


W pobliżu ujścia Nilusa, nad pięknymi brzegami Kanopusa, spędził trochę czasu na nauce u Psenofisa z Heliopolis i Sonchisa Saïte, najbardziej uczonego ze wszystkich kapłanów; od którego, jak mówi Platon, zaczerpnąwszy wiedzy o historii Atlantyku, umieścił ją w poemacie i zaproponował, aby przekazać ją Grekom


– wspominał historyk. Następnie mężczyzna opowiedział Solonowi o wielkiej wojnie, jaką rozwinięte królestwo wypowiedziało światu.


Pisma nasze mówią, jak wielką niegdyś państwo wasze złamało potęgę, która gwałtem i przemocą szła na całą Europę i Azję. Szła z zewnątrz, z Morza Atlantyckiego. Wtedy to morze tam było dostępne dla okrętów. Bo miało wyspę przed wejściem, które wy nazywacie Słupami Heraklesa. Wyspa była większa od Libii i od Azji razem wziętych. Ci, którzy wtedy podróżowali, mieli z niej przejście do innych wysp. A z wysp była droga do całego lądu leżącego naprzeciw, który ogranicza tamto prawdziwe morze. Bo to, co jest po wewnętrznej stronie tego wejścia, o którym mówimy, to się okazuje zatoką o jakimś ciasnym wejściu. A tamto morze jest prawdziwe i ta ziemia, która je ogranicza całkowicie, naprawdę i najsłuszniej może się nazywać lądem stałym

– wyjawił Grekowi.
Hipotetyczne położenie Atlantydy na starożytnej mapie (fot. wikimedia/ domena publiczna)
Hipotetyczne położenie Atlantydy na starożytnej mapie (fot. wikimedia/ domena publiczna)

Nieco później pojawia się w „Timajosie” ustęp mówiący o dramatycznym końcu rzeczonego, wysoce rozwiniętego królestwa.


Otóż na tej wyspie, na Atlantydzie, powstało wielkie i podziwu godne mocarstwo pod rządami królów, władające nad całą wyspą i nad wieloma innymi wyspami i częściami lądu stałego. Oprócz tego po tej stronie tutaj oni panowali nad Libią aż do granic Egiptu i nad Europą aż po Tyrrenię. Więc ta cała potęga zjednoczona próbowała raz jednym uderzeniem ujarzmić wasz i nasz kraj, i całą okolicę Morza Śródziemnego. Wtedy to, Solenie, objawiła się wszystkim ludziom potęga waszego państwa: jego dzielność i siła. Wasze państwo stanęło na czele wszystkich, zachowało równowagę ducha, rozwinęło sztuki wojenne i już to na czele Hellady, już też odosobnione, bo inni je opuścili z konieczności, w skrajne niebezpieczeństwo popadło, jednak pokonało najeźdźców i wzniosło pomnik zwycięstwa; nie pozwoliło ujarzmić tych, którzy jeszcze nie byli ujarzmieni i nam wszystkim, którzy zamieszkujemy po tej stronie Słupów Heraklesa, zachowało wolność, nie zazdroszcząc jej nikomu. Później przyszły straszne trzęsienia ziemi i potopy i nadszedł jeden dzień i jedna noc okropna – wtedy całe wasze wojsko zapadło się pod ziemię, a wyspa Atlantyda tak samo zanurzyła się pod powierzchnię morza i zniknęła. Dlatego i teraz tamto morze jest dla okrętów niedostępne i niezbadane; bardzo gęsty muł stanowi przeszkodę – dostarczyła go wyspa, zapadająca się na dno

– zakończył historię kapłan.

Mity czy prawdziwe katastrofy?

Powyższy opis wskazuje wyraźnie, iż Atlantydę – jeżeli naprawdę istniała – i świat nawiedził potop, w wyniku którego cała wyspa (nazywana niekiedy nawet kontynentem) znalazła się pod wodą i zniknęła na zawsze. Trochę wcześniej (przed opowieścią kapłana) w „Timajosie” Solon śmieje się z „bajek” o wielkiej powodzi, jaką mieli przetrwać jedynie Deukalion i Pyrra – od nich miała ponownie narodzić się ludzkość po katastrofie zesłanej przez Zeusa, karzącego w ten sposób świat za jego niegodziwość. Tenże motyw zalania pojawia się również w opowieściach wielu innych starożytnych kultur. Historycy uważają, iż pierwotnie to zdarzenie zostało opisane przez ludy Mezopotamii, a u jego źródeł leżały kataklizmy spowodowane wylewaniem Tygrysu i Eufratu w III tysiącleciu p.n.e. Następnie zostały one opisane w eposie o Gilgameszu, a później w Biblii.

Mity o wielkim potopie pojawiają się we wszystkich kulturach świata (fot. bkkillustrator/ Shutterstock).
Mity o wielkim potopie pojawiają się we wszystkich kulturach świata (fot. bkkillustrator/ Shutterstock).
Tihuanaco i Puma Punku oraz ich pochodzenie pozostają nierozwiązaną od setek lat zagadką (fot. ariel fuentes/ Shutterstock)

Tajemnice świata. Tihuanaco i Puma Punku – miasto olbrzymów

Kultura

Taka hipoteza wydaje się wiarygodna, ale wielu badaczy nie zgadza się z nią, wskazując, że identyczne legendy możemy znaleźć również w innych kulturach. Także u różnych rdzennych ludów Azji, Australii oraz Ameryki Północnej, Środkowej i Południowej pojawiają się zbliżone podania. W XVI w. Europą wstrząsnęła m.in. legenda przedstawiona w dziele „Historia Antiqua de la Nueva Espana” autorstwa dominikanina Diego Durana. Mężczyzna przez wiele lat pracował jako misjonarz w Meksyku. Tam pewnego dnia poznał blisko stuletniego szamana plemienia Indian Choluli. Ten opowiedział mu legendę o olbrzymach, którzy podczas „czasu powszechnego potopu” uciekli przed śmiercią i schronili się na wulkanie Tlakoc, zamieszkiwanej przez boga deszczu, od którego imienia szczyt wziął swoją nazwę.


Następnie zbudowali wielką piramidę Choluli, która jest największą piramidą i pomnikiem, jaki kiedykolwiek powstał. Ma ona całkowitą objętość szacowaną na ponad 4,45 miliona metrów sześciennych. To oznacza, że jest rozleglejsza niż wielka piramida w Gizie w Egipcie, która ma powierzchnię wynoszącą około 2,5 miliona metrów sześciennych. Mówi się, iż jej budowę rozpoczęto około III wieku p.n.e. i od początku była poświęcona Quetzalcoatlowi, ale szaman przedstawił to w zupełnie inny sposób.


Zanim nastąpiło wielkie wylanie wody 4 800 lat po założeniu świata, kraj Anahuac został zamieszkany przez gigantów, z których wszyscy albo zginęli w wielkim wylaniu wody, albo zostali przemienieni w ryby, poza siedmioma, którzy uciekli do jaskiń. (…) Kiedy wody opadły, jeden z gigantów nazywający się Xelhua o przydomku Architekt udał się do Choluli, gdzie jako monument ku czci Tlaloca, który służył za schronienie jemu i jego sześciu braciom, zbudował sztuczne wzgórze w formie piramidy. Nakazał, aby cegły wykonano w prowincji Tlalmanalco, u stóp Sierra Cecotl, i w celu dostarczenia ich do Choluli ustawił rząd ludzi jeden za drugim, którzy przekazywali je z ręki do ręki. Bogowie z gniewem zauważyli budowlę, której szczyt miał sięgać chmur. Zdenerwowani śmiałą próbą Xelhuy rzucili na piramidę ogień. Wielu robotników zginęło. Pracę zostawiono, a monument zadedykowano później Quetzalcoatlowi


– powiedział Hiszpanowi starzec.



Nefilim, czyli legenda o gigantach

Trudno nie dostrzec w powyższym fragmencie pewnych podobieństw do biblijnych opowieści o Noem i wieży Babel oraz do fragmentów Księgi Rodzaju, w których jest napisane, że dawniej istnieli giganci na ziemi. Nazywano ich nefilim. Na kartach Starego Testamentu pojawiają się oni po wypędzeniu Adama i Ewy z raju i bezpośrednio przed potopem, który Bóg zesłał na świat z powodu niegodziwości ludzi.

A kiedy ludzie zaczęli się mnożyć na ziemi, rodziły im się córki. Synowie Boga, widząc, że córki człowiecze są piękne, brali je sobie za żony, wszystkie, jakie im się tylko podobały. Wtedy Bóg rzekł: «Nie może pozostawać duch mój w człowieku na zawsze, gdyż człowiek jest istotą cielesną; niechaj więc żyje tylko sto dwadzieścia lat». A w owych czasach byli na ziemi giganci; a także później, gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze, mający sławę w owych dawnych czasach. Kiedy zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe, żałował, że stworzył ludzi na ziemi, i zasmucił się. Wreszcie Pan rzekł: «Zgładzę ludzi, których stworzyłem, z powierzchni ziemi: ludzi, bydło, zwierzęta pełzające i ptaki powietrzne, bo żal mi, że ich stworzyłem»


– możemy przeczytać w rozdziale 6.



Na przestrzeni lat pojawiło się wiele interpretacji, dlaczego nefilim zwano synami Boga – niektórzy historycy uważają, że to dlatego, iż byli potomkami trzeciego syna Adama i Ewy, Seta. Inni twierdzą, że takim tytułem obdarzano wszystkich żyjących wówczas mężczyzn. Kobiety, które poślubiali, pochodziły z linii Kaina. Sądzi się również, że mogli być to czciciele Jahwe, którzy żenili się z pogańskimi kobietami z powodu ich urody. Ponadto odpowiedź można wysnuć na podstawie apokryficznej Księgi Henocha, która podaje, że nefilim powstali ze związków dwunastu aniołów z ziemskimi kobietami. Nauczyli oni ludzi czarów i zaklęć, a także próżności. Potomstwo ich było ogromne – dzieci niebiańskich przybyszy i śmiertelniczek miały mieć nawet po 3 tys. łokci, czyli w przybliżeniu około 1800 metrów wysokości. Ludzie nie umieli się z nimi obchodzić ani ich wyżywić, więc olbrzymy rozpętały przeciw nim wojnę.


Autor Księgi Henocha przedstawia owe istoty jako niegodziwców niszczących ziemię, mordujących innych i siebie nawzajem. Nikt z nich nie mógł jednak umrzeć naprawdę – po śmierci porzucali oni jedynie cielesną powłokę i pozostawali na ziemi pod postacią upiorów, zazdroszczących śmiertelnikom ciał i możliwości zbawienia. Historia nefilim pojawia się jeszcze kilkukrotnie – oprócz wspomnianego apokryfu – w kanonicznym Starym Testamencie, m.in. w Księdze Liczb i u Ezechiela. Gigantów – co ciekawe – opisywał również Platon w „Państwie”, kiedy ustami Glaukona przytoczył mit o Gygesie. Ów po wielkim trzęsieniu ziemi, kiedy spadł wielki deszcz i rozstąpiła się ziemia, znalazł w bardzo głębokiej rozpadlinie grobowiec istoty nadludzkiego wzrostu, która miała na palcu złoty pierścień. Ten miał dawać posiadaczowi możliwość stawania się niewidzialnym, co znalazca wykorzystał w nikczemny sposób, zabijając swojego króla i samemu stając się monarchą.

Kim byli mieszkańcy Atlantydy?

Atlantydę – jak przekazuje ustami Kiritiasa Platon – bogowie przydzielili Posejdonowi. Tam bóg morza osadził swoich potomków zrodzonych ze związku z nienazwaną śmiertelniczką. Filozof opowiada, iż wyspa była niemal zupełnie płaska od brzegu morza aż do środka.


Blisko tej równiny, ale znowu ku środkowi jakoś na pięćdziesiąt stadiów oddalona była góra, niewysoka ze wszystkich stron. Tam mieszkał jeden z tych ludzi, którzy się tam na początku byli urodzili z Ziemi, a nazywał się Euenor. Mieszkał tam z żoną Leukippą. Oni mieli jedyną córkę Kleito. Kiedy dziewczyna była już na wydaniu, umarli jej matka i ojciec. A ją sobie upodobał Posejdon, więc obcował z nią, i pagórek, na którym mieszkała, ogrodził pięknie i odciął od reszty lądu naokoło, bo porobił z morza i z ziemi na przemian szereg większych i mniejszych kół współśrodkowych. Dwa z ziemi, a z morza trzy jakby cyrklem obrócił ze środka wyspy – ze wszystkich stron jednakowo były oddalone – tak że ludzie tam dostępu nie mieli. Bo okrętów i żeglugi jeszcze w tych czasach nie było. I sam tę wyspę na środku, jako bóg przecież, z łatwością pięknie urządził. Dwojakie wody źródłami spod ziemi na wierzch wyprowadził. Jedno źródło gorące, a drugie zimne z krynicy spływało i pożywienie różnorodne i dostateczne z ziemi wywiódł. Z męskiego potomstwa pięć par bliźniaków spłodził i wychował, i całą wyspę Atlantydę na dziesięć części podzielił. Spośród najstarszych pierworodnemu matczyną siedzibę i cały dział okoliczny – a ten był największy i najlepszy – przydzielił i ustanowił go królem nad innymi. Innych też uczynił panami. Każdemu dał panowanie nad wieloma ludźmi i nad rozległą ziemią. I wszystkim ponadawał imiona


– mówi rozmówca Sokratesa.

Wyobrażenie artystyczne Atlantydy (fot. wikimedia/ Віщун).
Wyobrażenie artystyczne Atlantydy (fot. wikimedia/ Віщун).

Następnie wymienił wszystkich królów wyspy, począwszy od Atlasa, przez jego brata bliźniaka Gadeirosa i aż po ostatniego Diaprepesa. Łącznie – zgodnie z tym, co podaje Platon – miało być ich dziesięciu. Mieszkali oni w pałacu królewskim wyjątkowej urody, w którym znajdowała się m.in. niedostępna dla zwykłych ludzi olbrzymia świątynia Posejdona i Kleito w kształcie piramidy, otoczona złocistym murem. W środku była obfitość złota, srebra i wszelkiego rodzaju materiałów oraz rzeźb świadczących o wielkim przepychu. Dookoła znajdowały się ogrody z „przedziwnie wysokimi drzewami” oraz bieżącą ciepłą i zimną wodą. Dla mieszkańców Atlantydy nie stanowiło to jednak nic niezwykłego; zdaniem Platona kanały wodne, bogactwo i zaawansowana architektura na wspomnianej wyspie były powszechne. Filozof opisał to z nadzwyczajną wręcz i bardzo detaliczną, wprost pełną szczegółów, dokładnością.


Trudno uwierzyć, że opisy zawarte w „Timajosie” są jedynie wymysłem, kiedy dowiadujemy się o miarach wysokości, miejscach, drogach i całej historii Atlantydy, której opis jest u ojca filozofii bardzo obszerny. Miała to być ziemia obfitująca w diamenty i metale szlachetne, które występowały tak powszechnie jak drzewa owocowe, warzywa i zioła; była też zasobna w drewno. Teren otaczały wysokie góry chroniące mieszkańców przed mroźnymi, północnymi wiatrami. Na łąkach, wśród jezior, rzek i strumieni pasły się wielkie stada oswojonych zwierząt. Królestwo było podzielone na dziesięć prowincji, a każdą z nich rządził w harmonii i pokoju król. Niestety ów niewiarygodny dobrobyt – w połączeniu z niewiarygodnie nowoczesną technologią, którą dysponowali mieszkańcy i władcy Atlantydy – sprawił, że odwrócili się oni od bogów i przestali ich czcić. Tak stało się, chociaż przez wiele pokoleń, pokąd im starczyło natury boga, słuchali praw i odnosili się życzliwie do bóstwa, którego krew w nich płynęła. Ich postawa duchowa nacechowana była prawdą i ze wszech miar wielkością– pisał Platon.

Zobacz: Tajemnice świata. Zagadkowe posągi Wyspy Wielkanocnej

Historia Atlantydy. „Niesłychanie duża wyspa”

Historia Atlantydy przedstawiona w „Timajosie” na zawsze podzieliła świat i naukowców oraz historyków. W istnienie owej mitologicznej krainy nie wierzył już racjonalny Arystoteles. Takie samo stanowisko zajmował Pliniusz. Wówczas byli oni jednak w mniejszości, gdyż większość starożytnych autorów przyjmowała opowieść Platona za prawdziwą; wiele miejsca w swoich pismach poświęcił jej Proklos. Z jego wypowiedzi może wynikać, że nie tylko słynny filozof znał ową opowieść, bo na końcu jednej z jego wypowiedzi pojawia się odniesienie do niezidentyfikowanego Marcellusa.


To, że kiedyś istniała wyspa o takim charakterze i wielkości, wynika z wypowiedzi pewnych autorów, którzy badali zjawiska otaczające morze zewnętrzne. Według nich na tym morzu znajdowało się w swoim czasie siedem wysp poświęconych Persefonie, a także trzy inne ogromnej wielkości, z których jedna była poświęcona Hadesowi, inna Ammonowi , a trzecia między nimi Posejdonowi – o zasięgu tysiąca stadionów [200 km]. Mieszkańcy tej ostatniej – jak dodają – przechowali po swoich przodkach pamięć o niesłychanie dużej wyspie Atlantydzie, która tam naprawdę się znajdowała i przez wiele wieków panowała nad wszystkimi wyspami na Morzu Atlantyckim, i która sama była również święta dla Posejdona. Oto te rzeczy, jakie Marcellus napisał w swojej „Etiopka”

– pisze uczeń Plutarcha.
Naukowcy są podzieleni od wieków w kwestii istnienia Atlantydy (fot. Illia Vakulko/ Shutterstock).
Naukowcy są podzieleni od wieków w kwestii istnienia Atlantydy (fot. Illia Vakulko/ Shutterstock).

Trwają od lat spekulacje, gdzie ów ląd mógł się znajdować, a jako jego lokalizacje wymieniano m.in. Morze Śródziemne, Morze Północne w okolicach Wielkiej Brytanii, Ocean Atlantycki (nawet dno dookoła Bahamów) oraz Antarktydę i obie Ameryki. Te – w wielu przypadkach podwodne – poszukiwania nie zakończyły się do dziś powodzeniem, ale dzięki nim odkryto na dnie różnorakich wód wiele ruin i zabytków.


Hipotezę, która budzi ciekawość, ukuł James M. Allen. Założył on, iż Atlantyda istniała w Andach lub w ich pobliżu, a pozostałościami po niej jest zagadkowe miasto Tiahuanaco oraz leżące w jego pobliżu Puma Punku. Twierdził tak na podstawie odkrycia tajemniczych ruin, jakiego dokonano na głębokości 27 metrów w jeziorze Titicaca. Badacze odkryli wówczas, że mieszkańcy zatopionego miasta znali zaawansowane technologie, jak np. obróbkę metali (wytop w temperaturze 1600 C, co oficjalnie opanowano dopiero w latach 30. XX wieku), a ludność potrafiła budować struktury, których elementy idealnie, niemal z chirurgiczną precyzją, pasowały do siebie.


Naukowcy, którzy nie wierzą, że Atlantyda kiedykolwiek istniała, podkreślają, że Platon chciał za pomocą jej opisu ostrzec ludzi przed popadaniem w pychę i uzależnienie się od rządów i władzy. Ciągły przemysł odkrywania Atlantydy ilustruje niebezpieczeństwa związane z czytaniem Platona. Wyraźnie posługuje się on bowiem tym, co stało się standardowym narzędziem fikcji — podkreślając historyczność wydarzenia, jednocześnie pozostawia wskazówki mówiące, że to, co następuje, jest fikcją. Chodzi o to, abyśmy wykorzystali tę historię do zbadania naszych wyobrażeń o rządzie i władzy. Nie trafiliśmy w sedno, jeśli zamiast myśleć o tych sprawach, wyruszamy na eksplorację dna morskiego. Ciągłe niezrozumienie Platona jako historyka pozwala nam zobaczyć, dlaczego jego nieufność wobec twórczości z wyobraźnią jest czasami uzasadniona – podsumowała poglądy swoje i innych sceptyków historyk Julia Annas.


RS


Więcej na ten temat