Donald Trump wrócił na stanowisko prezydenta USA. To zatem świetna okazja, aby opowiedzieć o amerykańskim miliarderze kilka ciekawostek. Tym razem motoryzacyjnych. Bo Trump kocha samochody. Ba, powstał nawet model auta wyprodukowany na jego cześć.
Majątek Donalda Trumpa jest szacowany na 3,9 mld dolarów. Kwota wynika z faktu, że były-obecny prezydent USA jest potentatem na rynku nieruchomości. A swoje działania przez wiele lat skupiał na Nowym Jorku. Z motoryzacyjnego punktu widzenia Trump ma zatem nieograniczony budżet. I chętnie korzysta z tego faktu podczas zakupu kolejnych aut. Jakie modele wybiera? Oto kilka moto-rodzynek.
Diamentem w moto-koronie Tumpa było Lamborghini Diablo
Lamborghini Diablo to piękny i naprawdę cudowny supersamochód. Ma imponującą sylwetkę i drzwi unoszone do góry. A do tego w momencie debiutu w styczniu 1990 r. został okrzyknięty najszybszym samochodem świata. Był w stanie przyspieszyć do 329 km/h. Tym samym pobił rekord ustanowiony kilka lat wcześniej przez Ferrari F40.
Diablo nie utrzymało pucharu długo. Rok później jego miejsce zajęło Bugatti EB110. To nie zmienia jednak faktu, że model nadal było obiektem pożądania. Było nim także w 1997 r., gdy właścicielem jednego z 2903 egzemplarzy został sam Donald Trump. Być może prawie 3 dekady temu miliarder sam prowadził coupe. Nie wiadomo czy auto do dziś stoi w jego garażu.
Przeczytaj także: Czemu Toyota uśmierca Suprę? Powód jest prosty. Sprzedaje się gorzej nawet od wodorowego Miraia

Trump postawił na następcę srebrnej strzały. Kupił Mercedesa SLR McLarena
Mercedes na początku nowego millenium postanowił stworzyć najwspanialszy supersamochód świata. Poprosił zatem o pomoc inżynierów McLarena. Tak właśnie powstał Mercedes-Benz SLR McLaren. Model wyposażony w drzwi typu gullwing i nos stylizowany na ówczesne bolidy F1 pojawił się na rynku w 2003 r. Z miejsca zachwycił Donalda Trumpa. Miliarder zdecydował się na zakup auta.
Zawieszenie auta było mechaniczne. Elektronika wkradła się dopiero do tłumienia nierówności. Poza tym rewolucyjna była karoseria. Tą wykonano z włókna węglowego. Choć prawdziwe dzieło sztuki ukrywało się dopiero pod długą maską. Inżynierowie schowali tak 5,4-litrowy silnik V8. Za sprawą doładowania jednostka rozwija 626 koni mechanicznych i 780 Nm momentu obrotowego. Przyspiesza do 100 km/h w 3,7 sekundy. Model w swoim czasie był jednym z najszybszych supersamochodów świata.

Klasyk od Rolls-Royce`a. Trump jeździł Silver Cloudem z 1956 r., jak królowa brytyjska
Ten model to absolutny klasyk! Oddaje kwintesencję klasycznego stylu Rolls-Royce`a. To pojazd, którym chętnie podróżowała królowa brytyjska – Elżbieta II. To auto, które nawet wystąpiło w filmie opowiadającym o przygodach agenta 007 – Jamesa Bonda. Taki model w kolorze wiśni stanął też w garażu Donalda Trumpa. Amerykański miliarder posiadał egzemplarz wyprodukowany w 1956 r. To była jedna z pierwszych sztuk. Rolls zaczął bowiem montować Silcer Clouda rok wcześniej.

Trump stworzył nawet z marką Cadillac swoją... limuzynę!
W 1987 r. Cadillac zaprosił do współpracy Donalda Trumpa. Celem miało być stworzenie limuzyny w wersji Trump Edition. To miała być najbardziej luksusowa limuzyna na świecie. Koncepcja zakładała wyprodukowanie po 50 sztuk dwóch wersji auta. I choć Cadillac Trump Series Limousine rzeczywiście trafił do produkcji, małe zainteresowanie sprawiło, że zakładanego pułapu sprzedaży nigdy nie udało się osiągnąć. Nigdy, a przynajmniej przed wycofaniem modelu z linii produkcyjnych.
Czemu pod koniec lat 80. XX wieku Cadillac wybrał akurat Trumpa? Bo ten był na topie. W 1983 r. ukończył budowę Trump Tower, czyli drapacza chmur ulokowanego przy 5. Alei w Nowy Jorku. Budynek ma 58 pięter i 202 metry wysokości.
Przeczytaj także: Historyczny moment dla Tesli - po raz pierwszy sprzedała więcej aut niż Audi. BMW nadal liderem rynku premium

Trump nie miał jednego, a dwa Rollsy. Polubił też Phantoma
Trump miał klasycznego Rollsa. Pokochał jednak chyba tą markę. Bo w nowym millenium kupił Rollsa na miarę XXI wieku. W jego garażu stanął czarny model Phantom. I co ciekawe, był to jeden z nielicznych modeli, w których miliarder był widywany za kierownicą. On prowadził ten pojazd. Z drugiej strony ciężko się dziwić. Majestatyczne nadwozie pasuje do stylu Trumpa. Silnik z kolei pozwala mu być drogowym twardzielem. W końcu pojazd korzysta z 6,75-litrowej, wolnossącej V-dwunastki o mocy 460 koni mechanicznych.

Donald Trump znowu dostanie "auto służbowe". Wróci do bestii, czyli Cadillaca One
Dziś stan liczebny garażu Trumpa nie ma większego znaczenia. Bo miliarder przez najbliższe cztery lata będzie jeździć autem służbowym. Został właśnie prezydentem USA. Przesiądzie się zatem do prawdziwej bestii, a konkretnie modelu Cadillac One. O tym aucie można napisać kilka książek. Prezydencka limuzyna przypomina trochę Cadillaca Escalade. Prawda jest jednak taka, że powstała na bazie samochodu ciężarowego. Ma 5,5 m długości, mieści 7 osób, a do tego waży ponad 9 ton. Do napędu Cadillaca One służy 6,6 litrowy silnik diesla Duramax.
Abstrakcyjna masa pojazdu nie wynika z ciężarowego rodowodu, a raczej opancerzenia. Podłogę stanowi metalowa płyta o grubości 12 cm, kuloodporne szyby mają 5 cm grubości, drzwi natomiast posiadają 20-cm wzmocnienia. Te powstały z kombinacji stopu tytanu uzbrojonego w płytki ceramiczne, stal, kewlar, aluminium i beton. Cadillac One wszedł do eksploatacji w 2009 r. Jeździł nim zatem nie tylko Biden, a wcześniej Trump. Autem poruszał się także Barack Obama.
