Teatr

Scena, która pulsuje rzeczywistością. Wywiad z Michałem Kotańskim o Teatrze Telewizji

Zdjęcie przedstawia Michał Kotańskiego – dyrektora Teatru Telewizji. Mężczyzna pozuje do zdjęcia na ściance, na której znajduje się logo Teatru Telewizji.
Od stycznia 2024 r. Michał Kotański pełni funkcję dyrektora Teatru Telewizji. Fot. Materiały prasowe TVP
podpis źródła zdjęcia

Rok temu objął stanowisko dyrektora Teatru Telewizji. Przez ten czas wiele udało mu się zmienić, ale to nie koniec rewolucji. Michał Kotański opowiada o planach telewizyjnej sceny na ten sezon, a także na drugą połowę roku. Nowe spektakle zrealizują wybitni artyści ze świata teatru, kina i serialu.

Michał Jędrzejczak: Mija rok od objęcia przez Pana dyrekcji Teatru Telewizji. Co udało się Panu i zespołowi zrealizować w ciągu tych dwunastu miesięcy?

Michał Kotański: Mija rok, choć nasza praca była widoczna dopiero od maja, kiedy zaczęliśmy pokazywać zaprogramowane i zrealizowane przez nas spektakle. Udało nam się zmienić godzinę emisji Teatru w TVP 1 na wcześniejszą, co widzowie zauważyli i doceniają. Na pewno zwiększyła się oglądalność, nie tylko w realnym czasie emisyjnym, ale także na platformie TVP VOD. To w sieci obserwujemy bardzo znaczący wzrost. Udało się nawiązać współpracę z artystami, którzy w ostatnich latach omijali telewizję. To jest istotne, bo są to twórcy, których widzowie chcą oglądać na ekranie. Nawiązaliśmy kontakt z tym, co aktualnie jest żywe w polskim teatrze. Rejestrujemy głośne spektakle z teatrów repertuarowych, o których się mówi i które szybko reagują na rzeczywistość. Z tego, co słyszę, doceniane jest też to, że Teatr Telewizji nie pełni roli muzeum wyobrażeń na temat tego, jak może wyglądać teatr dla klasy średniej. Jest natomiast pewnym narzędziem, które pokazuje, kim jesteśmy jako społeczeństwo i jakie mity są dla nas aktualne. Myślę, że dzięki temu Teatr Telewizji stał się takim medium do zadawania pytań o to, kim jesteśmy.

,,

Z tego, co słyszę, doceniane jest też to, że Teatr Telewizji nie pełni roli muzeum wyobrażeń na temat tego, jak może wyglądać teatr dla klasy średniej.


Jakie wyzwania czekają telewizyjną scenę w najbliższym czasie?

Teraz mieliśmy bardzo intensywny miesiąc. Równolegle powstawało kilka produkcji oryginalnych i rejestracji przedstawień, które przenosimy z teatrów w całej Polsce. Właśnie kończą się zdjęcia do „W imię Jakuba S.” Pawła Demirskiego w jego reżyserii. Ważny w swoim czasie tekst, którego prapremiera odbyła się w warszawskim Teatrze Dramatycznym i zapoczątkowała nurt mówienia o naszych chłopskich korzeniach. Z tego, co widzimy na planie, Paweł robi nową telewizyjną wersję. Zapowiada się coś ciekawego. Równolegle Agnieszka Glińska realizuje spektakl poetycki z Mają Komorowską. W innej części miasta Wojciech Smarzowski przygotowuje dla Teatru Telewizji oryginalną inscenizację zaadaptowanego przez siebie tekstu.

Michał Kotański pełni od 2015 r. funkcję dyrektora Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Fot. Marcin Atlasik
Michał Kotański pełni od 2015 r. funkcję dyrektora Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Fot. Marcin Atlasik

Zapowiadali Państwo, że zrealizują aż czterdzieści spektakli w tym roku. Czy to oznacza, że poza przerwami świątecznymi i wakacyjną widzowie zobaczą co tydzień przynajmniej jedną telewizyjną premierę?

Dążymy do tego, żeby w miesiącu były trzy spektakle premierowe – rejestracje bądź oryginalne produkcje – i jeden powtórkowy. Oprócz tego są jeszcze przedstawienia w TVP Kultura, a być może od przyszłego sezonu uda się wznowić Teatr Młodego Widza.

,,

Nie wszyscy żyjemy w miastach takich jak Warszawa, czy Kraków. Wiem, że telewidzowie cenią sobie możliwość obejrzenia w domu spektakli z różnych miejsc, o których czytali w gazetach, ale nie mają realnie szansy zobaczyć ich na żywo.


Jakie spektakle będą przeważać w najbliższym roku: oryginalne premiery Teatru Telewizji, rejestracje aktualnych głośnych sztuk scenicznych czy realizacje przedstawień, które jakiś czas temu widzowie mogli oglądać w teatrach, a teraz wystawi je ponownie telewizyjna scena w nowej wersji, jak w przypadku „Deprawatora” czy „Dowodu na istnienie drugiego”?

Akurat realizacja tych dwóch spektakli miała swój powód, ponieważ rok 2024 był Rokiem Gombrowiczowskim. Chciałbym, żeby wszystko, o czym Pan wspomniał, było częścią repertuaru. Zależy mi na rejestracji spektakli, które są istotne dla polskiego teatru – po ostatnim roku wiem, że jest to istotne dla widzów. Czasami słyszeliśmy, że zbytnio się skupiamy na przenoszeniu tego, co już jest. Pamiętajmy jednak, że jest olbrzymia rzesza ludzi, którzy nie mają dostępu finansowego bądź fizycznego do teatrów. Nie wszyscy żyjemy w miastach takich jak Warszawa, czy Kraków. Wiem, że telewidzowie cenią sobie możliwość obejrzenia w domu spektakli z różnych miejsc, o których czytali w gazetach, ale nie mają realnie szansy zobaczyć ich na żywo. Na pewno nurt, który odzwierciedla to, co aktualnie dzieje się w polskim teatrze, będzie obecny. Zależy nam również na oryginalnych inscenizacjach. Z tym że to są produkcje, których realizacja trwa nieco dłużej. Zapowiada się w przyszłym sezonie, czyli po wakacjach, że będzie ich już więcej. Być może proporcje pomiędzy rejestrowanymi a oryginalnymi spektaklami znacząco się zmienią.

Jesienią widzowie Teatru Telewizji mogli zobaczyć spektakle „Deprawator” i „Dowód na istnienie drugiego” z okazji Roku Gombrowicza. Przedstawienia są dostępne za darmo w TVP VOD. Fot. Materiały prasowe TVP
Jesienią widzowie Teatru Telewizji mogli zobaczyć spektakle „Deprawator” i „Dowód na istnienie drugiego” z okazji Roku Gombrowicza. Przedstawienia są dostępne za darmo w TVP VOD. Fot. Materiały prasowe TVP

Wspomniał Pan o Wojciechu Smarzowskim. Czy to oznacza, że będą Państwo współpracować też z reżyserami filmowymi i serialowymi, a także próbowali dotrzeć do zupełnie nowej publiczności, która jeszcze nie ogląda Teatru Telewizji?

Teatr Telewizji jest formatem na granicy różnych form – teatru, telewizji i filmu. Zależy mi na tym, żeby poszerzać grono osób współpracujących z Teatrem Telewizji, również o reżyserów filmowych. Jednak to nie jest nic nowego w historii Teatru Telewizji. Twórcy chcą wrócić i traktują telewizyjną scenę jako poważne medium, gdzie można wypowiedzieć się artystycznie. Zapraszamy również twórców teatralnych. W tej chwili trwa montaż spektaklu „Matki. Pieśń na czas wojny”, który chcemy wyemitować w rocznicę wybuchu wojny w Ukrainie. Rejestrujemy docenione przedstawienie, wyjątkowe w swej chóralnej formie i poruszające w treści, które było prezentowane i nagradzane na wielu festiwalach w Polsce i za granicą.

,,

Twórcy chcą wrócić i traktują telewizyjną scenę jako poważne medium, gdzie można wypowiedzieć się artystycznie.


Czym jeszcze Teatr Telewizji zaskoczy widzów w najbliższym czasie?

W tym sezonie na pewno Jan Holoubek przygotuje „Biedermanna i podpalaczy”. Klasyczny tekst, o tym, jak mieszczaństwo w powolny, niezauważalny dla siebie sposób zgadza się na faszyzację życia publicznego. Ten spektakl prawdopodobnie wyemitujemy w okolicach maja. Krzysztof Zanussi realizuje dla nas oryginalną inscenizację „Curriculum Vitae”. Anna Smolar pokaże sztukę „Melodramat” z Teatru Powszechnego w Warszawie. W końcówce kwietnia, niedługo przed maturami, wystawimy „Zemstę” w reżyserii Michała Zadary z Teatru Komedia w Warszawie. Zarejestrowaliśmy nową wersję „Kwartetu dla czterech aktorów” Mikołaja Grabowskiego. To sentymentalna podróż nie tylko dla aktorów Mikołaja Grabowskiego, Andrzeja Grabowskiego, Jana Peszka i Jana Frycza. W marcu będziemy emitować „Pogo” z Marcinem Hycnarem z Teatru Polonia w Warszawie; ważny spektakl, który pokazuje pracę ratowników medycznych.

Pod koniec kwietnia widzowie Teatru Telewizji zobaczą na żywo głośną inscenizację „Zemsty” Aleksandra Fredry w reżyserii Michała Zadary z warszawskiego Teatru Komedia. Fot. Marek Zimakiewicz/ Teatr Komedia
Pod koniec kwietnia widzowie Teatru Telewizji zobaczą na żywo głośną inscenizację „Zemsty” Aleksandra Fredry w reżyserii Michała Zadary z warszawskiego Teatru Komedia. Fot. Marek Zimakiewicz/ Teatr Komedia

Teatr Telewizji jest w rozkwicie. Czy to oznacza, że planują Państwo rozwinąć także część festiwalu „Dwa Teatry” związaną z telewizyjną sceną? Czy będzie w konkursie więcej spektakli, a może zostanie wprowadzona selekcja?

W tym sezonie będzie więcej realizacji. Trochę zmieniamy formułę samego konkursu. Pierwszą selekcję zrobimy trochę wcześniej. Chcemy także zorganizować więcej wydarzeń towarzyszących w trakcie samego festiwalu. Nad samą formułą jeszcze pracujemy. Ważne jest to, że festiwal wrócił do Sopotu i będziemy mieli co pokazywać.

,,

Chcemy proponować widzom poważną, partnerską rozmowę o tym, kim jesteśmy. To jest jeden ze sposobów na to, żeby Teatr Telewizji był uczestnikiem życia teatralnego.


Niedawno ruszyła pierwsza edycja konkursu „Narracje nieobecne” na scenariusz spektaklu Teatru Telewizji. Dlaczego zdecydowali się Państwo na temat pandemii COVID-19? Do kogo skierowany jest konkurs: doświadczonych dramatopisarzy czy początkujących twórców?

Zarówno do jednej, jak i drugiej grupy. Czekamy na dobre teksty, które opowiedzą o tym, kim jesteśmy jako społeczeństwo i w jakim momencie się znajdujemy. Scenariusze unikające uproszczeń wpisujących się w polaryzację polityczną powodującą, że wiele ważnych tematów nam umyka. Pandemia to temat, który został mocno wykorzystany politycznie, a jest wydarzeniem, które na różnych poziomach ukształtowało nas w ostatnich latach. Nie możemy zapominać o tym, że umarło nadmiarowo ponad 170 tysięcy ludzi. To jest sytuacja, jakbyśmy byli na wojnie, tak jak Ukraina. My w ogóle tej sytuacji nie opowiedzieliśmy. Co to oznacza dla rodzin i instytucji publicznych? Jak te absurdalne i trudne realia odbiły się na nas wszystkich? Chcemy proponować widzom poważną, partnerską rozmowę o tym, kim jesteśmy. To jest jeden ze sposobów na to, żeby Teatr Telewizji był uczestnikiem życia teatralnego. Żeby narzucał, proponował tematy, które wydają się istotne i które z różnych powodów nie zostały jeszcze przez nas jako społeczeństwo przepracowane.

Więcej na ten temat