„Anna Karenina”: To nie był chwilowy szał

Jest rok 1904. Hrabia Wroński trafia do szpitala wojskowego w Mandżurii, którego szefem jest syn Anny, Siergiej. Syn chce się dowiedzieć czegoś o swojej matce, a także o okolicznościach jej tragicznej śmierci. Wroński wraca do początki i wspomina, jak narodziła się ta płomienna miłość (fot. TVP)
Jest rok 1904. Hrabia Wroński trafia do szpitala wojskowego w Mandżurii, którego szefem jest syn Anny, Siergiej. Syn chce się dowiedzieć czegoś o swojej matce, a także o okolicznościach jej tragicznej śmierci. Wroński wraca do początki i wspomina, jak narodziła się ta płomienna miłość (fot. TVP)
Zdjęcia w galerii:
Pewnego dnia Anna Karenina spotyka młodego kawalera, hrabiego Aleksego Wrońskiego. Towarzyszący jej mąż jeszcze nie wie, że w jego żonie rozpaliło się gorące uczucie do młodego oficera (fot. TVP)
Anna, świadoma swych obowiązków względem męża usiłuje walczyć z nowo powstałym uczuciem (fot. TVP)
Wroński zaś postępuje przeciwnie, daje Annie nieustannie dowody swojej miłości (fot. TVP)
Wroński pojawia się na balu, na którym tańcząc z Anną kadryla ponownie wyznaje jej miłość (fot. TVP)
Anna dochodzi do wniosku, że miłość do Wrońskiego jest „jedyną rzeczą w życiu, która ją obchodzi”. Od tej pory zostają kochankami (fot. TVP)
Anna dla Wrońskiego porzuca męża i synka, ośmioletniego Sieriożę. Czeka też aż małżonek przystanie na rozwód (fot. TVP)
Ku rozpaczy Anny, Karenin odmawia zgody na rozwód, nie zezwala też niewiernej żonie na kontakty z synkiem (fot. TVP)
Anna zostaje wykluczona z towarzystwa, które widzi w niej kobietę upadłą, podczas gdy jej kochanka nie spotyka społeczny ostracyzm (fot. TVP)
Wroński wyjeżdża na front – walczyć z Japończykami. W Annie narasta coraz silniejsze przekonanie, że Wroński przestał ją kochać. Ta myśl skłania ją do dokonania samobójstwa (fot. TVP)
Jest rok 1904. Hrabia Wroński trafia do szpitala wojskowego w Mandżurii, którego szefem jest syn Anny, Siergiej. Syn chce się dowiedzieć czegoś o swojej matce, a także o okolicznościach jej tragicznej śmierci. Wroński wraca do początki i wspomina, jak narodziła się ta płomienna miłość (fot. TVP)

Polecamy