Dziewczyny ze Lwowa

  • Wyślij znajomemu
    zamknij [x]

    Wiadomość została wysłana.

     
    • *
    • *
    •  
    • Pola oznaczone * są wymagane.
  • Wersja do druku
  • -AA+A

Anna Maria Buczek: niebezpiecznie też bywa

10:32, 03.09.2015
Anna Maria Buczek: niebezpiecznie też bywa – Złych i dobrych ludzi spotkamy tu i wśród Polaków, i wśród Ukraińców. Nie ma schematycznego podziału na czarne i białe. W ogóle widzowie spotkają tu bogatą mieszankę charakterów i osobowości – mówi Anna Maria Buczek, grająca Swietłanę w serialu „Dziewczyny ze Lwowa”.

– Złych i dobrych ludzi spotkamy tu i wśród Polaków, i wśród Ukraińców. Nie ma schematycznego podziału na czarne i białe. W ogóle widzowie spotkają tu bogatą mieszankę charakterów i osobowości – mówi Anna Maria Buczek, grająca Swietłanę w serialu „Dziewczyny ze Lwowa”.

Swieta, którą gra Anna Maria Buczek, jest najbardziej doświadczona życiowo (fot. K. Wellman)
Swieta, którą gra Anna Maria Buczek, jest najbardziej doświadczona życiowo (fot. K. Wellman)

Podziel się:   Więcej

Co można powiedzieć o Swietłanie?

– Jest zwykłą ukraińską młodą kobietą, jakich wiele, pracującą w Polsce, która z różnych powodów stwarza jej znacznie lepsze warunki życiowe i zarobkowe. Jednak Swietłana nie pracuje tylko dla siebie, bo we Lwowie ma dzieci i to przede wszystkim dla nich zdecydowała się na przyjazd do Polski. Tam nie tylko straciła pracę, ale nawet gdy pracowała, nie wystarczało to na godne życie. Wydaje mi się, że z tego powodu Swietłana jest najdojrzalsza życiowo z całej czwórki, najbardziej realistycznie patrzy na życie.

Lwowskie dziewczyny pracują na czarno. W takiej sytuacji nietrudno o upokorzenia…

– Toteż zdarzają im się takie sytuacje i niebezpieczeństwa. Starszy pan Henryk, grany przez Mariana Dziędziela, u którego wynajmują wspólny pokój w zrujnowanej kamienicy, funkcjonuje, jak się okaże, w kolizji z prawem, co w oczywisty sposób i dla dziewczyn stwarza zagrożenie, jako że i one są na „nielegalu”.

W Polsce jest relatywnie bardzo dużo Ukraińców, którzy napłynęli tu po wybuchu konfliktu z Rosją. Czy prywatnie ma Pani jakieś wyobrażenia o nich?

– W gronie swoich znajomych mam kogoś tego pochodzenia i mój osobisty punkt widzenia jest pozytywny. Wiem, że istnieją rozmaite wyobrażenia o Ukraińcach, często negatywne, wynikające z historii, ale moje doświadczenia tego nie potwierdzają. Dlatego dobrze, że w serialu podziały charakterologiczne idą w poprzek narodowości, a czasem i w poprzek konkretnych ludzi. Złych i dobrych spotkamy tu i wśród Polaków, i wśród Ukraińców. Nie ma schematycznego podziału na czarne i białe. W ogóle widzowie spotkają tu bogatą mieszankę charakterów i osobowości.

Czy w scenach lwowskich, kręconych w Przemyślu, brała Pani udział?

– Nie, nie było tego w scenariuszu. Moje sceny są tylko polskie. Właśnie oddzielenie od rodziny jest istotnym motywem postaci Swietłany.

Wrażenia z pracy na planie…

– Na zakończenie zdjęć mogę tylko potwierdzić wrażenie z pierwszych dni. Profesjonalna i przyjazna, bardzo koleżeńska atmosfera ekipy Wojciecha Adamczyka, dobra współpraca w gronie aktorskim, w którym obok wykonawców młodego pokolenia, jak ja, byli też mistrzowie starszej generacji, pani Marta Lipińska i pan Stanisław Brejdygant, którzy poza sztuką aktorską wnieśli też bogatą wiedzę o życiu.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Krzysztof Lubczyński