30 stycznia mija 40 lat od premiery „Akademii pana Kleksa” w reżyserii Krzysztofa Gradowskiego. Ekranizacja powieści Jana Brzechwy jest jednym z największych sukcesów polskiej kinematografii. W kinach film zobaczyło ponad 14 milionów widzów, ale również dziś jest naszą najpopularniejszą produkcją dla dzieci.
„Akademia pana Kleksa” była pierwszą częścią trylogii o szalonym profesorze i jego niezwykłej szkole, którą napisał Jan Brzechwa. Książka została wydana w 1946 roku. Dopiero na początku lat 80. powieść Brzechwy doczekała się ekranizacji. Od premiery filmu minęło 40 lat, a twarz Ambrożego Kleksa Polacy będą już zawsze kojarzyć z Piotrem Fronczewskim, który wcielił się w bohatera. Jednak losy tej ekranizacji mogły potoczyć się zupełnie inaczej.
Początki ekranowej akademii
Z tym projektem od początku był związany reżyser Krzysztof Gradowski. Prace nad scenariuszem rozpoczął jeszcze w latach 70. Impulsem do stworzenia ekranizacji była jego córka Alicja, która urodziła się w tym czasie.
„To bez wątpienia moja Ala, która zawsze próbowała egzekwować przed snem taką bajkę, w której byłoby jeszcze pięć innych bajek, była jak gdyby inspiratorem narodzenia się filmowej wersji »Akademii pana Kleksa«” – powiedział reżyser na początku lat 90.
Gradowski zaczynał od kręcenia filmów dokumentalnych. W niektórych z nich ujawniał ciemne historie PRL-u. Gdy w Polsce zaostrzyła się cenzura, postanowił realizować produkcje dla dzieci i młodzieży. Napisał scenariusz do serialu „Wakacje” (1977). Był także reżyserem i scenarzystą filmu krótkometrażowego „Święty Mikołaj pilnie poszukiwany” (1974), który sam określił jako „rozgrzewkę” przed nakręceniem „Akademii pana Kleksa”.
Scenariusz ekranizacji powieści Brzechwy złożył najpierw w Zespole Filmowym „X” kierowanym przez Andrzeja Wajdę. Wielki reżyser sugerował, aby rolę Ambrożego Kleksa zagrał Jan Kobuszewski, ale aktor musiał zrezygnować ze względu na problemy zdrowotne. Ostatecznie rolę otrzymał Piotr Fronczewski. Po latach przyznał, że Kobuszewski byłby świetnym wyborem.
,,Szkoda, bo to był absolutnie zachwycający, fantastyczny, genialny pomysł, którego autorem był chyba Andrzej Wajda. Uważam, że Janek byłby Kleksem idealnym
– powiedział Fronczewski w jednym z wywiadów.
Dziś chyba mało kto wyobraża sobie kogoś innego w roli pana Kleksa.

Zdjęcia w stanie wojennym
Potem projekt przejął Zespół Filmowy „Zodiak” Jerzego Hoffmana, a współproducentem została radziecka Wytwórnia Filmów Dziecięcych i Młodzieżowych im. Maksyma Gorkiego. Na początku lat 80. Gradowski przystąpił do realizacji filmu. Wcześniej musiała powstać także muzyka, aby ekipa mogła przygotować choreografię, a aktorzy poznali teksty piosenek. Te napisał Gradowski na podstawie książki Brzechwy. Słynną ścieżkę dźwiękową skomponował Andrzej Korzyński.
Rozpoczął się też szeroko zakrojony casting do dziecięcej obsady filmu. Pierwszym wyborem reżysera do roli Adasia Niezgódki był Rafał Trzaskowski, obecny prezydent Warszawy. Miał już ekranowe doświadczenie, jednak zrezygnował z filmu. Razem z rodzicami uznał, że byłoby to dla niego za duże obciążenie. Ostatecznie Adasia zagrał Sławomir Wronka, był to jego aktorski debiut. Zdjęcia do filmu przypadły na okres stanu wojennego.
„W sklepach nic nie było. Trudno było kupić nawet deski, tkaniny czy farbę do zrobienia scenografii, realizatorzy dosłownie stawali na głowach, żeby chałupniczymi metodami wyczarować baśniowy świat pana Kleksa” – opowiadał Piotr Fronczewski w książce „Ja, Fronczewski”.
Okres pracy nad „Akademią pana Kleksa” był także trudnym czasem dla aktora.
,,Mnie przed każdym dniem zdjęciowym trzeba było nakładać na gębę ciężki futerał, pod którym pociłem się potwornie cały czas. Peruka, krzaczaste brwi, wąsiska, długa broda, piegi, okulary – codzienne umeblowanie mojej filmowej facjaty oznaczało 1,5 godziny mozolnej pracy charakteryzatora
– wspominał aktor.
Praca na planie zdjęciowym i późniejsza postprodukcja trwały w sumie parę lat. Twórcy mieli nadzieję, że spełnią oczekiwania widowni.

Najpopularniejszy dziecięcy film PRL-u
Datę premiery „Akademii pana Kleksa” wyznaczono na 30 stycznia. Gradowski miał pewne obawy, czy uda się zgromadzić widownię, przede wszystkim ze względu na niedogrzane sale kinowe, które mogłyby odstraszyć widzów. Jednak odbiór filmu zaskoczył wszystkich. W rok po premierze zgromadził w kinach ponad 14 milionów widzów. Tylko pięć obrazów w okresie PRL-u mogło pochwalić się lepszą frekwencją.
Ekranizacja „Akademii pana Kleksa” ma nadal status kultowego tytułu. To za sprawą połączenia magicznego świata Brzechwy z ponurym przedstawieniem bohaterów, które przerażało, a jednocześnie zachwycało młodą publiczność. Golarz Filip (w tej roli Leon Niemczyk) jest jednym z najczarniejszych charakterów w polskim kinie. Do historii przeszła też armia wilków, która do dziś potrafi przestraszyć widzów.
Ważnym elementem filmu była ścieżka dźwiękowa. Kasety i płyty z muzyką z „Akademii pana Kleksa” rozchodziły się w mgnieniu oka. Piosenki zaczęły funkcjonować jako oddzielne byty, dla części Polaków stały się nawet ważniejsze niż sam film.

Co dalej wydarzyło się z Kleksem?
Po niewątpliwym sukcesie pierwszej części Krzysztof Gradowski przystąpił do ekranizacji kolejnych książek Brzechwy. Już dwa lata później do kin trafiły „Podróże pana Kleksa”, a w 1988 roku swoją premierę miał film „Pan Kleks w kosmosie”. Kolejne odsłony serii nie okazały się już takim frekwencyjnym sukcesem jak „Akademia pana Kleksa”, ale nadal zbierały dość liczną widownię. Już w nowej rzeczywistości Gradowski powrócił do bajkowego bohatera i nakręcił aktorsko-animowany film „Tryumf pana Kleksa” (2001). Produkcja okazała się finansową klapą. Obraz zobaczyło w kinach ponad 90 tysięcy widzów. Tak skończyła się przygoda reżysera z tą serią.
Gradowski był po latach pytany, kto mógłby stanąć za kamerą nowej ekranizacji książek o Ambrożym Kleksie i jego akademii. Mówił, że na stołku reżysera widziałby Wojciecha Smarzowskiego albo Jana Komasę.
Krzysztof Gradowski zmarł w 2021 roku. Dopiero po jego śmierci na reżysera nowej „Akademii pana Kleksa” wybrano Macieja Kawulskiego, który zasłynął z kręcenia gangsterskich filmów „Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa” (2019) i „Jak pokochałam gangstera” (2022).
Pierwsze informacje na temat produkcji wywołały spore kontrowersje. Twórcy zrezygnowali z koncepcji chłopięcej szkoły z książki Brzechwy i wprowadzili do akademii uczennice. W ich wersji Adasia Niezgódkę zastąpiła Ada Niezgódka. Film miał premierę na początku stycznia tego roku. Po kilku tygodniach w kinach zgromadził już ponad dwa miliony widzów. W przyszłym roku na ekrany ma trafić druga część „Akademii pana Kleksa”, w której pojawi się golarz Filip. Ciekawe, czy Kawulskiemu uda się przynajmniej zbliżyć do sukcesu dawnych filmów.
MJ