Kultura

„Muzykę do tej opery podyktował mi Bóg”. 120 lat od premiery „Madame Butterfly”

Plakat reklamujący operę
Plakat reklamujący operę „Madame Butterfly” Giacomo Pucciniego. Fot. DEA/A. DAGLI ORTI/Getty Images
podpis źródła zdjęcia

Tego dzieła nie trzeba nikomu przedstawiać. „Madame Butterfly” napisana przez włoskiego kompozytora Giacomo Pucciniego to najsłynniejsza opera wszech czasów, która porusza serca całych pokoleń widzów. Jej historia rozpoczęła się jednak od druzgocącej porażki – i to już w dniu premiery 17 lutego 1904 r., gdy została wygwizdana przez publiczność w La Scali. Dlaczego więc dziś nie wyobrażamy sobie światowej kultury bez „Madame Butterfly”?

„Madame Butterfly” to klasyczna historia o miłości, oddaniu i poświęceniu. Główną bohaterką opery jest Cio-Cio-San, młodziutka, piętnastoletnia gejsza, która bierze ślub z Pinkertonem – amerykańskim oficerem marynarki wojennej stacjonującym w Nagasaki. Jej miłość jest czysta i bezwarunkowa. Tymczasem dla niego to tylko przelotny romans, który straci termin ważności wraz z opuszczeniem Kraju Kwitnącej Wiśni.

O czym opowiada „Madame Butterfly”?

Dalida na scenie w Olimpii w Paryżu, Francja, grudzień 1961 r. Fot. REPORTERS ASSOCIES/Gamma-Rapho/Getty Images

Miłość, śpiew i fatum. Dalida była pięknością Egiptu

Kultura

Cio-Cio-San zatraca się w miłości do wybranka, zostawiając po drodze okruchy własnej tożsamości. Wyrzeka się własnej religii i zostaje chrześcijanką. Decyduje się zmienić imię na Butterfly – słowo, które znaczy to samo, co Cio-Cio-San („motyl”), lecz lepiej współbrzmi z imieniem ukochanego. Podejmuje wiele kontrowersyjnych dla jej rodziny decyzji, byle tylko zatrzymać przy sobie kochanka. Tymczasem Pinkerton opuszcza Nagasaki i wyjeżdża do ojczyzny, a Butterfly naiwnie wierzy, że do niej powróci – w końcu tak wiele dla niego poświęciła.


Mijają lata, a Butterfly wciąż wypatruje powrotu męża. Gdy zaś na horyzoncie pojawiają się inni adoratorzy, odrzuca ich zaloty. Stęskniona Japonka w końcu doczekuje się przyjazdu Pinkertona. Ku jej rozpaczy nie wraca sam, lecz z nową żoną u boku. Butterfly nie może znieść zdrady i odrzucenia. Zamiast życia we wstydzie wybiera śmierć i popełnia samobójstwo.

„To już słyszeliśmy!”, czyli porażka „Madame Butterfly” na premierze w La Scali

Gdy Giacomo Puccini 17 lutego 1904 r. w mediolańskiej La Scali po raz pierwszy pokazał światu swoją operę, nie zebrał pochlebnych opinii. Wymuszony aplauz, zarzut powtarzalności, rozlegające się na sali buczenie i gwizdy – tak w skrócie można opisać debiut „Madame Butterfly”. Nie pomogła fenomenalna Rosina Storchio w roli Cio-Cio-San, która – choć była posiadaczką sopranu o zdumiewającej skali, usłyszała zarzut pod adresem swej niewystarczająco azjatyckiej urody. Obojętnie przyjęto też dramatyczną arię „Un bel di viedremo”, mającą być najbardziej wzruszającym punktem opery. „Madame Butterfly” okazała się porażką Pucciniego.


Włoski kompozytor, przekonany o wielkim potencjale swojego dzieła, nie mógł zrozumieć fali krytyki, jaka wylała się po premierze „Madame Butterfly”:

,,

[…] Czułem ze sceny przewalającą się burzę. Lecz nadal kocham Butterfly. Pisałem ją z taką emocją! Nie słucham nigdy z przyjemnością własnych dzieł […] Tę jednak operę zawsze słucham całą i odczuwam zarówno przyjemność, jak i zainteresowanie


– wspominał Puccini.

Rosina Storchio jako Cio-Cio-San w „Madame Butterfly”. Fot. DEA /A. DAGLI ORTI/Getty Images
Rosina Storchio jako Cio-Cio-San w „Madame Butterfly”. Fot. DEA /A. DAGLI ORTI/Getty Images

Stworzyć „Madame Butterfly” od nowa

Formacje w Yonaguni do dziś są przedmiotem sporu między naukowcami. Fot. wikimedia/ Vincent Lou

Monumenty Yonaguni. Japońska Atlantyda czy cud natury?

Ze świata

Twórca pokornie zniósł jednak krytykę „Madame Butterfly”, uznając, że być może istotnie wymaga ona dopracowania. Zastosował się do uwag recenzentów, którzy rozpisywali się o tym, jak długa i rozwlekła jest opera. Puccini skrócił więc poszczególne akty, usunął mało wnoszące do fabuły epizody i taką, „odświeżoną” „Madame Butterfly” wystawił ponownie. Druga próba przekonania widzów do geniuszu opery odbyła się w maju 1904 r. w Teatrze Grande w Brescii. Tym razem rolę Cio-Cio-San zagrała ukraińska śpiewaczka Sołomija Kruszelnyćka, wielka gwiazda teatrów dramatycznych, obdarzona metalicznym sopranem.


Reakcja publiczności przerosła oczekiwania Pucciniego. „Madame Butterfly” zebrała owacje na stojąco i pełne zachwytu recenzje, a Sołomija Kruszelnyćka w roli Cio-Cio-San stała się symbolem „wzniesienia z popiołów” opery, której nikt nie dawał szans na sukces. Tak rozpoczęła się podróż „Madame Butterfly” po największych scenach świata, która trwa już 120 lat

Jedną z odtwórczyń roli Cio-Cio-San w „Madame Butterfly”, oprócz Sołomiji Kruszelnyćki, była także Elizabeth Soderstrom. Fot. SCANPIX SWEDEN/PAP/EPA
Jedną z odtwórczyń roli Cio-Cio-San w „Madame Butterfly”, oprócz Sołomiji Kruszelnyćki, była także Elizabeth Soderstrom. Fot. SCANPIX SWEDEN/PAP/EPA

Skąd wziął się pomysł na „Madame Butterfly”?

Bezpośrednią inspiracją do napisania „Madame Butterfly” była dla Pucciniego sztuka o tym samym tytule autorstwa Davida Belasco. Ta zaś powstała na podstawie francuskiej powieści „Madame Chrysanthème” Pierre’a Lotiego (1887). Puccini postanowił przerobić historię nieszczęśliwej miłości gejszy do amerykańskiego oficera na operowe libretto i zatrudnił w tym celu zdolnych dramaturgów: Luigiego Illica oraz Giuseppe Giacosa. Sam zaś napisał muzykę, którą – jak twierdził – podyktował mu sam Bóg. Powstała ponadczasowa opowieść, która odkrywa przed nami egzotyczne piękno Dalekiego Wschodu i świata orientu, roztaczając romantyczną aurę tragicznej miłości.

Maria Callas w roli Cio-Cio-San. Fot. Bettmann/Getty Images
Maria Callas w roli Cio-Cio-San. Fot. Bettmann/Getty Images

„Madame Butterfly”. Od porażki do sukcesu

„Madame Butterfly” doczekała się wielu wystawień. Na przestrzeni lat zdobywała najważniejsze sceny świata: od La Scali po The Metropolitan Opera. Rolę tytułowej bohaterki brawurowo kreowały takie gwiazdy jak Mirella Freni czy Maria Callas, która zaśpiewała jedną z najpiękniejszych wersji arii „Un bel di viedremo”. Choć z początku mało kto wierzył w sukces „Madame Butterfly”, stała się ona operą wszech czasów, która wzrusza i porywa kolejne pokolenia widzów.

AN
Więcej na ten temat