• Wyślij znajomemu
    zamknij [x]

    Wiadomość została wysłana.

     
    • *
    • *
    •  
    • Pola oznaczone * są wymagane.
  • Wersja do druku
  • -AA+A

Iza Kuna: Czekam na odpowiedni moment

12:44, 02.12.2015
Iza Kuna: Czekam na odpowiedni moment

.
.

Podziel się:   Więcej

Znak zodiaku: Strzelec

Szczęście: moja córka - Nadia, narzeczony - Marek oraz przyjaciele

Barwa szczęścia: od bordo, poprzez granat, aż do czerni

Ulubione słowo: paranoja

Ulubione zdanie: "no, błagam cię!"

Ulubiony zapach: Must de Cartier II i smażone frytki

Ulubiona potrawa: sushi, czerwone wino i sernik na zimno.

Czynność, bez której nie mógłbym się obejść: czytanie, podróże i... seks.

Przesądy: niestety... tak.

 

Pani Izo, ostatnio wystąpiła Pani w filmie Irlandki Norah Mc Gettigan: "Jak to jest być moja matką", w produkcji BBC: "Katastrofa Hindenburga", otrzymała Pani Grand Prix Festiwalu "Dwa teatry" za rolę w sztuce: "Łucja i jej dzieci". Niebawem zobaczymy Panią w filmach "Lejdis" Tomasza Koneckiego oraz "33 sceny z życia" Małgorzaty Szumowskiej. Teraz zobaczymy Panią także w "Barwach szczęścia". Czy wcielając się w daną rolę czuje się Pani jak podczas pierwszego spotkania z nowym człowiekiem?

To dziwny proces, choć wspólnym mianownikiem dla każdej z postaci jestem ja. Lubię czuć, że odkrywam w sobie coś, o czym nie miałam pojęcia, albo to, co przeżyłam lub to, co sobie wyobrażam. Pracę nad rolą traktuję, więc nie tylko jako doświadczenie zawodowe, ale i osobiste. (śmiech) Lubię obserwować ludzi, zastanawiać się nad tym wszystkim, czego na ekranie nie widać. "Bycie" postacią jest o wiele ciekawsze i bardziej interesujące, niż "tylko" jej granie.

W jaki sposób pracuje Pani nad swoimi wcieleniami?

Polegam na swojej intuicji i na reżyserze - jeśli mu ufam. Miałam szczęście do bardzo dobrych reżyserów i partnerów. Ten zawód nie jest moją misją, jest pasją. A jak się kocha, robi się rzeczy mądre i głupie. Czasem więc pracuję nad rolą nocami, czasem jeden dzień, w zależności od nastroju. (śmiech) Chciałabym powiedzieć, że pracuję nad rolą, jak amerykańscy aktorzy - od roku - ale, nie mogę.

Gdyby miała Pani porzucić aktorstwo, czego brakowałoby najbardziej?

Kolegów i kasy. (uśmiech)

Czy Pani bohaterka - Maria Pyrka z "Barw Szczęścia" ma szansę na znalezienie takiego "grosika"?

Z tym "grosikiem" będzie ciężko... Mam nadzieję, że Maria ma swoje pragnienia i marzenia, które są na razie bardzo przytłumione. Ma kochającego męża, piątkę dzieci, wspierających ją rodziców. Chciałabym, by okazało się, że moja postać pod względem życiowym "nie zasnęła".

Kojarzy się Pani z postaciami mądrych, ale smutnych kobiet. Rola marzeń?

Głupia i wesoła. (śmiech) Oderwana od "martyrologii" - oczywiście. Na szczęście, już to się zmienia.

Jakie są Pani najbliższe plany?

Mam pomysł na autorski film. Jest scenariusz, jest producent... czekam na odpowiedni moment.

Dziękuję Pani za rozmowę.

Rozmawiała Justyna Tawicka