• Wyślij znajomemu
    zamknij [x]

    Wiadomość została wysłana.

     
    • *
    • *
    •  
    • Pola oznaczone * są wymagane.
  • Wersja do druku
  • -AA+A

W poszukiwaniu miłości - rozmowa z Elżbietą Romanowską

11:29, 14.11.2017
W poszukiwaniu miłości - rozmowa z Elżbietą Romanowską Gra w kilku spektaklach, serialach „Barwy szczęścia” i „W rytmie serca”, ale ma apetyt na kolejne wyzwania zawodowe. Chce stworzyć monodram z piosenkami oraz poprowadzić program w telewizji. Jest szczęśliwsza i gotowa do działania, bo dojrzała, wyciągnęła wnioski i zmieniła swoje życie.

Gra w kilku spektaklach, serialach „Barwy szczęścia” i „W rytmie serca”, ale ma apetyt na kolejne wyzwania zawodowe. Chce stworzyć monodram z piosenkami oraz poprowadzić program w telewizji. Jest szczęśliwsza i gotowa do działania, bo dojrzała, wyciągnęła wnioski i zmieniła swoje życie.

W poszukiwaniu miłości
W poszukiwaniu miłości

Podziel się:   Więcej
Co wydarzy się w najbliższych odcinkach „Barw szczęścia” w wątku twojej bohaterki?
Aldonie wydawało się, że najgorsze ma za sobą. Uporządkowała sprawy z przeszłości, pojawił się spadek w postaci masarni, zacznie rozwijać swój biznes, ale okaże się że to będzie cisza przed burzą. Borysowi (Jakub Wieczorek – przyp. aut.) przestanie wystarczać, że ma rodzinę i ułożone życie. Zawsze aspirował do czegoś więcej, a teraz będzie mógł się wykazać. Gdy zostanie prezesem masarni, bardzo się zmieni. Zacznie spędzać dużo czasu w pracy i zostawi Aldonę ze sklepem, prowadzeniem gospodarstwa, domu i wychowaniem syna, którego – jak się ostatnio okazało – trzeba mieć cały czas na oku. Zmieni się fizycznie, zacznie nosić garnitury, zostanie trochę modnisiem, a potem pojawi się ona… Mariola (Agnieszka Mrozińska – przyp. aut.) – najgorszy koszmar każdej żony, której mąż jest szefem w jakieś firmie. Wpólniczko-sekretarko-asystentka od wszystkiego w szpilkach, z wymalowanymi ustami, przyszykowanymi paznokciami i figurą, o jakiej Aldona może pomarzyć. Moja bohaterka zostanie przedstawicielką kobiet, które dla obrony rodziny są w stanie zrobić wszystko! Widzowie zobaczą, na co ją stać.

Ewa, którą grasz w serialu „W rytmie serca”, jest fantastyczną kobietą! Brakuje jej tylko kochającego partnera...
Ona cały czas szuka miłości. Trochę zazdrości, bez zawiści, Marysi (Barbara Kurdej-Szatan – przyp. aut.), która ma cudownego, przystojnego narzeczonego Roberta (Piotr Polk – przyp. aut.), a interesuje się nią jeszcze fantastyczny doktor Adam Żmuda (Mateusz Damięcki – przyp. aut.). Ewa jest sama, a chciałaby kochać, być kochana, od czasu do czasu gotować swojemu wybrankowi obiadki. Niedawno myślała, że znalazła w internecie księcia z bajki, ale rzeczywistość okazała się inna. Znajomość z Romanem (Marcin Janos Krawczyk – przyp. aut.) była dla mojej bohaterki bolesną lekcją, lecz nie zniechęci jej to do dalszych poszukiwań. Okaże się, że dobry kandydat znajduje się w jej otoczeniu. Chodzi o bardzo sympatycznego, charakterystycznego posterunkowego Szarka (Dariusz Toczek – przyp. aut.). Nagrywaliśmy już sceny, w których coś jest na rzeczy.   

Taki związek może być mieszanką wybuchową!
Ewa i Szarek mogą zostać najbardziej niedopasowaną parą ludzi na świecie, choćby pod względem różnicy wzrostu (śmiech). To będzie relacja opierająca się na zasadzie, że kto się lubi, ten się czubi. Szarek myśli, że jest amantem i potrafi czarować kobiety, ale Ewa to charakterna kobieta, której nie da się zwieść kilkoma miłymi słówkami. Posterunkowy dostanie od niej prztyczka w nos i szybko przekona się, że żeby ją zdobyć, trzeba się bardziej wysilić. Nie wiem, czy i jak będzie rozwijany ten wątek, ale jeśli będą razem, Szarek powinien dziękować Bogu, że taka kobieta zwróciła na niego uwagę!
Czy to będzie wątek komediowy?
Oczywiście! Cieszę się, bo granie takiego wątku z Darkiem Toczkiem to duża przyjemność. W serialu „W rytmie serca” każda postać ma jakaś rolę do spełnienia. Jest sporo dramatów, zagadek kryminalnych i tajemnice z przeszłości; widzowie potrzebują trochę oddechu. Dają go właśnie Ewa i Szarek. Nasi bohaterowie też mają poważne sceny i rozterki, ale często zabarwione komediowo.

Lubisz Ewę? Dobrze ci się gra tę postać?
Mam szczęście, bo gram różne postaci. Aldona, w którą wcielam się w „Barwach szczęścia”, jest panią sołtys, prowadzi własny biznes, zajmuje się gospodarstwem i domem, ma partnera i syna. Ewa też twardo stąpa po ziemi, ale nie założyła jeszcze rodziny. Skupia uwagę na przychodni, w której pracuje; to jej cały świat. Jest przekonana, że gdyby nie ona, placówka nie mogłaby funkcjonować (śmiech). Obie mają ze sobą wiele wspólnego, a jednocześnie bardzo się różnią. Lubię je grać, to fajne babki.
 
Jak udaje ci się łączyć pracę na planie dwóch seriali?
Wbrew pozorom nie mam aż tak dużo pracy na planach tych seriali. Czasami, gdy rano jestem na zdjęciach, a wieczorem gram w spektaklu, bywa nerwowo, ale daję radę wszystko ze sobą połączyć. Wstaję o 4.30, biorę psa pod pachę i jadę zdjęcia.
 
Zabierasz psa do pracy?
Browar jest filmowym psem, świetnie odnajduje się na planie. Ma swoje miejsce u dziewczyn w garderobie, która jest zawsze zamknięta. Leży na swoim posłaniu, ma ciepło, dziewczyny zapalają mu światło; wszyscy go rozpieszczają.

Kiedy premiera spektaklu „Powiedz Si”, w którym będziesz grała ze Stefano Terrazzino?
28 października odbył się pokaz zamknięty. Zaprosiliśmy znajomych, żeby zobaczyli spektakl i podzielili się z nami opiniami na jego temat. Chcieliśmy sprawdzić, które z naszych pomysłów się przyjęły, a które nie. Pierwszy raz gramy „Powiedz Si” 11 listopada. Pracujemy nad tym projektem bardzo długo, ponieważ oboje ze Stefanem mamy wiele innych zajętości zawodowych, a nie chcemy robić niczego na siłę. Możemy sobie na to pozwolić, bo produkujemy ten spektakl własnym sumptem. Dzięki temu projektowi się spełniamy, dobrze bawimy się podczas prób i chcemy z przyjemnością wchodzić na scenę. Jednocześnie to wyzwanie, które podnosi nam poprzeczkę do przeskoczenia.
Twoja kariera rozwija się wzorowo - grasz w serialach, w teatrze i bierzesz udział w wielu innych projektach artystycznych. Jaka jest twoja recepta na sukces?
Pomogła mi stabilizacja. Przez dziewięć lat żyłam na dwa domy; krążyłam między Wrocławiem, a Warszawą. Część rzeczy miałam w jednym mieszkaniu, część w drugim. To było problematyczne i męczące. Od ponad roku mieszkam tylko w Warszawie i w końcu czuję, że mam swoje miejsce na świecie.
Czas leci, dojrzewam i wyciągam wnioski. Długo nie jeździłam na wakacje, mimo że uwielbiam podróże, bo obawiałam się, że akurat wtedy ktoś do mnie zadzwoni i zaproponuje rolę życia. W tym roku się przełamałam, wyjechałam na tydzień, a świat się nie zawalił. Potem poszłam za ciosem i poleciałam na kolejny urlop. Jestem bardziej wypoczęta, szczęśliwsza i mam więcej energii. To wszystko sprawia, że dziś podejmuję się udziału w projektach, które do tej pory omijałam. W wakacje poprowadziłam ogromną imprezę „Festiwal Weselnych Przebojów”, która była transmitowana w Polsacie. Na widowni siedziało kilka tysięcy ludzi, a przed telewizorami kilka milionów i sobie poradziłam!

Gdzie sięgają twoje ambicje?
Wysoko (śmiech)! Od paru lat myślę o monodramie z piosenkami. Niedawno zgłosili się do mnie ludzie, którzy mają gotowy tekst i szukają odpowiedniej aktorki, która mogłaby go zagrać. Może gdy spotkamy się następnym razem, porozmawiamy o programie, który prowadzę? Wnętrzarskim, o podróżach, kulinarny lub o metamorfozach? Jestem gotowa na takie wyzwanie!

Rozmawiał: Kuba Zajkowski