Wiadomość została wysłana.
Według doniesień prasowych urzędnicy zostali poinstruowani, by nie komentować publicznie izraelskiego uderzenia w Iran. Rządowa decyzja odzwierciedla wrażliwość sytuacji, w której liczne kraje dążą do ograniczenia ryzyka eskalacji konfliktu.
Polityka ta została wyraźnie zauważona podczas piątkowego briefingu prasowego w Białym Domu, gdzie rzeczniczka prezydenta Karine Jean-Pierre wielokrotnie odmówiła odpowiedzi na pytania dotyczące wydarzeń z czwartkowej nocy.
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego, John Kirby, również nie był obecny w podobnych sytuacjach, natomiast szef dyplomacji USA, Antony Blinken, na konferencji prasowej na włoskiej wyspie Capri, gdzie uczestniczył w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw G7, stwierdził jedynie, że Stany Zjednoczone nie były zaangażowane w „jakiekolwiek ofensywne operacje”.
Według informacji „Politico” taktyka ograniczenia publicznej dyskusji ma na celu obniżenie napięć. Anonimowe źródła z administracji amerykańskiej wyraziły ulgę z powodu ograniczonego charakteru izraelskiej odpowiedzi, choć jednocześnie wyraziły frustrację z powodu nieposłuszeństwa Izraela wobec próśb USA o powstrzymanie się od działań zbrojnych.
Jeden z cytowanych przez „Politico” urzędników podkreślił, że Stany Zjednoczone apelowały o powstrzymanie się od działań zbrojnych, jednak Izrael nie zareagował na te prośby. Zauważył także, że pomimo braku słuchania ze strony Izraela, prezydent Biden kontynuuje politykę ślepej wierności.
Kontrola informacji w administracji USA wywołuje zainteresowanie, w obliczu wrażliwej sytuacji na Bliskim Wschodzie i rosnącego ryzyka eskalacji konfliktu między Iranem a Izraelem.